Edynburg i w ogóle cała Szkocja. O matulu, godzinami mogłabym rozmawiać o cudowności tego deszczowego i ponurego kraju. Będąc pryszczatą nastolatką oglądałam Braveheart z wypiekami na twarzy i skrycie marzyłam, aby któregoś dnia przygalopował do mnie taki Mel Gibson w wełnianej spódnicy. Wyobrażałam sobie jak zarzuca długie włosy na ramiona, porywa sprzed mojej wiejskiej chatki i wlecze przez zielone wzgórza do tajemniczego zamczyska, gdzie bez końca oddaję się rozmaitym obowiązkom domowym. Niestety, Mel nigdy się nie zjawił w moim życiu, ale miłość do Szkocji pozostała mi w serduszku na wieki.
Mój wyjazd do Szkocji skupiony był w głównej mierze na stolicy kraju, z małą wycieczką w szkockie zielenie. Co tu dużo mówić – Edynburg jest mi najpiękniejszy w świecie! Często porównuje się go do Rzymu, gdyż podobnie jak włoska stolica, miasto rozrzucone jest na kilku wzgórzach.
Edynburg to miasto książek, duchów, whisky i mrocznych klimatów. Formował się przeszło 5 tysięcy lat i dziś stolica Szkocji to zespół absolutnie magicznych zaułków, ciasnych ulic, pełnych tajemnic domów czynszowych i krętych alejek. Edynburg to podróż do tajemniczych krain, o których czyta się w książkach fantasy. Jest momentami niepokojące, diabelskie i słychać w nim ciche szepty dawnych i okrutnych czasów. Ale to właśnie jest w nim tak bardzo pociągające!
Co warto zwiedzić w Edynburgu? Chodźmy sprawdzić!
Edynburg – co warto wiedzieć i gdzie warto iść?
Royal Mile w Edynburgu
Edynburg leży na wygasłych wulkanach i skalistych zboczach, przez które któregoś dnia postanowiono puścić sobie trakt komunikacyjny. I tak właśnie powstała słynna Royal Mile. Tutaj trzeba się po prostu dać ponieść nogom! Duchy średniowiecza wychodzą dosłownie z każdego okna, cegły i kołatki w drzwiach.
Wszystkie filmy i książki opowiadające tajemnice tego najbardziej fascynującego i mrocznego okresu w dziejach historii, ożywają na tym trakcie z każdym krokiem! Royal Mile czyli Królewska Mila tak zupełnie szczerze wzięła sobie do serca swoją nazwę i liczy dokładnie jedną milę 🙂 Ciągnie się od Zamku Królewskiego do pałacu Holyrood. Przylegające doń ponure ulice są zapowiedzią atrakcji, jakie szykuje Edynburg! Nie dajcie się mu długo prosić!
Spróbujcie Haggis! Nie taki diabeł straszny, jak go malują
Haggis czyli narodowy przysmak Szkocji nie miał u mnie dobrych notowań. Nasłuchałam się o nim okropności i nie chciałam w ogóle tego spróbować. Oczami wyobraźni widziałam tę na żywca zabijaną owcę, której wnętrzności zaszyte w jej własnym żołądku miały spocząć na moim talerzu. I to jeszcze w towarzystwie ziemniaków, które jakby uwielbiam! Nie, nie po stokroć nie! – zakrzyknęłam do mojej towarzyszki podróży.
Wtem, po drugim piwie poczułam się taka gastronomicznie pluszowa i myślę sobie – a może Magdo jednak? Dzielnie czekałam na realizację zamówienia, popijając w napięciu kolejne piwo. Jakie wrażenia? No taka nasza kiszka, tylko bardziej hardkorowa. W ostatecznym rozrachunku – spróbujcie, ale nie ma przymusu pisać wierszy na jego cześć, jak to kiedyś zrobił szkocki poeta Robert Burns.
Edynburg – it’s Bobby Time!
Jedną z głównych atrakcji Edynburga jest foteczka z niejakim Bobbym. Kimże on, zapytacie? Był to jeden z najważniejszych mieszkańców Edynburga – mały terrier o imieniu Bobby. Ten dzielny pieseł trwał przy grobie swojego pana przez 14 lat i jego historia ściska za serce równie mocno, jak nasz polski odpowiednik i wyciskacz dziecięcych łez czyli pies, który jeździł koleją.
Pomnik upamiętniający tego słodkiego psiaka stoi nieopodal słynnej na cały świat kawiarni Elephant House. Co w niej takiego niezwykłego – zapytacie znowu? A no tutaj przy filiżance herbaty J.K Rowling napisała kilka książek o Harrym Poterze. Ilość ludzi siedzących przy stolikach w środku i drugie tyle czekających na miejsce przed wejściem, tylko pogłębiły moją potrzebę klęczenia na grochu, gdyż byłam chyba jedyną ze znajdujących się tam osób, która NIE przeczytała żadnej części przygód tego chłopca #aha.
Szkocki folk – Edynburg nim rozbrzmiewa!
Wspomniane wyżej nastoletnie mrzonki o namiętnej miłości z Melem. vel Williamem Wallacem okraszałam sobie solidną dawką szkockich rytmów, do których uwielbienie pozostało mi do dzisiaj. Nic tak nie dodaje mi życiowej energii i porządnego kopniaka do działania jak dudy, bębny, skrzypce i akordeon.
W Edynburgu celtycka muzyka rozbrzmiewała z każdego rogu w mieście, także możecie sobie wyobrazić, jaka byłam szczęśliwa i jak skocznie przytupywałam na widok chłopów z dudami. Podczas zwiedzania Edynburga znajdźcie czas na wrzucenie tym gościom kilku monet do futerału i posłuchajcie, jak piękna jest szkocka muzyka ludowa!
Szkocja pisze, a Edynburg kule nosi
Szkocka literatura to gratka dla fanów mrocznych powieści, szemranych typów i historii nie z tego świata. Sir Walter Scott, J.K Rowling, J.M Barrie, R.L Stevenson to zaledwie garstka najsłynniejszych szkockich pisarzy. W Edynburgu bardzo popularne są wycieczki tropem bohaterów powieści. Fanatycy przyklejają nos do szyby wspomnianej wyżej kawiarni, aby dotknąć absolutu Harry Pottera albo tropią szlaki, którymi przechadzał się Dr. Jekyll i Mr Hyde.
Z całego serca polecam Wam kameralne i darmowe Muzeum Pisarzy w uroczym zaułku Lady Stair’s Close’. Muzeum poświęcone jest trójce najważniejszych pisarzy szkockiej literatury – Roberta Burnsa, Waltera Scotta i Roberta Louisa Stevensona. Dla moli książkowych to obowiązkowy punkt odwiedzin. Tworząc swoją mapę najciekawszych miejsc w Edynburgu koniecznie zaznaczcie sobie to muzeum, bo jest bardzo spoko i bardzo warte uwagi.
Whisky w Edynburgu? Potrzymajcie mi szklankę!
Być w Szkocji i nie wypić whisky, to jak….właściwie nijak, bo nie ma co tu dyskutować. Napijcie się whisky w Edynburgu i kropka. Whisky po celtycku nazywa się uisge beatha czyli woda życia. Rozróżnia się trzy rodzaje tego trunku : blended, grain oraz single malt. O ile dwie pierwsze można sobie zmieszać z czym się nam żywcem podoba, tak whisky single mat i mieszanie jej nawet z lodem jest czystą profanacją.
Warto także odwiedzić jedną z głównych atrakcji Edynburga, która przybliży Wam historię i produkcję narodowego trunku Szkocji. Wpiszcie w plan zwiedzania miasta wizytę w Scotch Whisky Experience. Wsiądźcie do beczki i dajcie się porwać w dość magiczną podróż po krainie whisky. Jeśli nie macie 18 lat – pomińcie ten punkt, bo alkohol w Waszym wieku to zło!:)
Zamek w Edynburgu – miejsce mroczniejsze od samego diabła
Licząca ponad 800 lat twierdza położona na szczycie wygasłego wulkanu góruje majestatycznie nad Edynburgiem. Warto postać godzinę w kolejce po bilety, żeby zwiedzić ten imponujący kompleks, uważany za najwspanialszą szkocką twierdzę. Koniecznie poszukajcie miejsca, gdzie palono czarownice oraz zobaczcie komplet najstarszych w Europie klejnotów koronacyjnych. Na uwagę zasługuje również najstarsza budowla Edynburga czyli XII-wieczna kaplica św. Małgorzaty.
Calton Hill w Edynburgu- jak tam ładnie!
Calton Hill to najbardziej rozpoznawalne miejsce w Edynburgu. Dostaniecie się tam od Waterloo Place całkiem przyjemnym spacerem. Ze wzgórza rozciąga się wspaniała panorama niemal całego Edynburga oraz widok na Arthur’s Seat czyli najwyższy szczyt Parku Holyrood. Z uwagi na dość kuriozalne jak na Edynburg budowle na wzgórzu, Calton Hill nazywane jest Akropolem Północy (strasznie głupio, co nie?:) Znajduje się tu piękny budynek zabytkowego obserwatorium miejskiego i wieża Nelson Monument z kulą czasu, która kiedyś służyła jako pomoc przy regulowaniu zegarów na statkach. Polecam na zachód słońca!
Glencoe w Szkocji – wybierzcie się na wycieczkę śladem śmiesznych krów!
Z Edynburga warto wyruszyć na jednodniowy wypad w okolice Glencoe. Można to zrobić z jednym z biur podróży lub wypożyczyć samochód. Glencoe słusznie nazywa się Doliną Łez, bo faktycznie wyciska je z człowieka równie mocno, jak moja mama wodę z mokrej szmaty do podłogi.
Majestatu i piękna tego miejsca nie da się opisać, trzeba tam po prostu jechać! Kręta droga wciśnięta między góry, jeziora jest prawdziwym rajem na ziemi. W tym miejscu kręcono Harry’ego Pottera, Jamesa Bonda, Braveheart i Rob Roy’a. Pasą się tutaj śmieszne owce i jeszcze śmieszniejsze krowy. Myślałam, że na tatrzańskich szlakach jest cudownie, ale po wizycie w szkockiej krainie Highlands zmieniłam zdanie. Na pewno wrócę tutaj z plecakiem, żeby powędrować po górach, gdyż jest tu najdoskonalej!
Nessie i jej Loch Ness – czy istnieje?
Jezioro Loch Ness ma powierzchnię 57km2 i stanowi drugi najważniejszy zbiornik wody w Wielkiej Brytanii (pierwszym jest Loch Lomond). Jednak jego imponująca głębokość 230 m sprawia, że uznaje się go nieformalnie za największy. Mroczne i ciemne wody jeziora związane są ze znaczną ilością torfu. Objętość wód jeziora oszacowano na 7,45 miliardów metrów kwadratowych.
Jezioro nigdy nie zamarza i jak donoszą ludowe podania, w niektórych miejscach jest głębsze niż Morze Północne. I podobno to w nim mieszka słynny potwór z głębin – Nessie. Jakkolwiek niewiarygodnie to brzmi, z pewną dozą niepokoju spoglądałam raz na sonar, raz na mroczną otchłań jeziora z obawą, że zaraz coś nas pożre…