Kowno wymyka się z ram jednoznacznego określenia. Po pierwszym spotkaniu w sumie to nie wiadomo, czy jest ładne, brzydkie, ciekawe, czy nijakie. Kowno to litewska mekka street artu, koszykówki, pysznych pączków, funikularów i ciekawych zaułków. Jest tak fascynujące w swoim nieokreśleniu, że jeśli jeszcze nie macie pomysłu, gdzie kupić bilety na jakiś zimowy weekend – proszę bardzo, oto jest Kowno do odkrycia!
Kowno odwiedziłam na zaproszenie Kowieńskiej Organizacji Turystycznej. Pewnego dnia dostałam maila z pytaniem, czy chciałabym poznać miasto i się w nim zakochać? Ponieważ wszelkim miłostkom zawsze mówię tak, moja odpowiedź była jakby oczywista. Najpierw jednak szybkie spojrzenie na mapę i rozkmina – na stówkę będzie tam zimno i szaro. Ale ejże! Będzie też różowy słoń, jarmark świąteczny, klimatyczne kawiarnie, najdłuższa aleja handlowa w Europie, cepeliny i folkowe instrumenty. Bierę!
Czy podobało mi się w Kownie? Czy można znaleźć w tym mieście jakieś fikuśne atrakcje? Zapraszam do lektury! Przycupnijcie na chwilę i poczytajcie jakie są największe atrakcje Kowna, które koniecznie musicie poznać na własnej skórze!
Kowno – co warto zobaczyć? Największe atrakcje litewskiego miasta!
Mecz koszykówki w Kownie – Žalia balta!
Gdyby miesiąc temu ktoś mi powiedział, że będę oglądać na żywo mecz koszykówki i wraz z 15-tysięcznym tłumem śpiewać pieśni, których słów nie znam i nie rozumiem, to bym gromko parsknęła śmiechem. A tymczasem była to najfajniejsza rzecz, jaką zrobiłam podczas pobytu w Kownie!
Mecz kultowej drużyny Žalgiris Kaunas to jest totalny sztos! Musicie to przeżyć! Zobaczyć jak cała Žalgirio Arena tonie w zielonych barwach, jak wspólne okrzyki i wielkie emocje wyciskają łzy z oczu człowieka. To trzeba poczuć każdym porem skóry! Nie jestem w stanie opisać co czułam w środku, kiedy te tysiące gardeł krzyczało jednym głosem i zagrzewało swoją ukochaną drużynę do walki.
Przed podróżą do Kowna sprawdźcie koniecznie czy w mieście nie odbywa się jakiś mecz. Kupcie bilet i dajcie się porwać temu szaleństwu! I niech nikt nie zatrzymuje Wam tej zielonej karuzeli, bo to lepsze niż Space Jam! Więcej informacji o biletach i rozgrywkach znajdziecie TUTAJ.
Cukiernia Spurgine w Kownie
Jeśli w Waszym kodzie DNA płynie głównie jedzonko to po pierwsze – jesteśmy na bank rodzeństwem, a po drugie – cukiernia Spurgine w Kownie jest miejscem stworzonym dla Was! Wbrew pozorom, nie tak łatwo jest znaleźć Spurgine na mapie Kowna. Mimo, że lokal jest przy głównej ulicy handlowej Kowna, nie ma rzucającej się w oczy reklamy ani tłumu ludzi przed wejściem. Sama pewnie bym tu nie trafiła, gdyby nie litewscy krewni i znajomi królika.
Cukiernia działa od 1978 roku i od początku jego istnienia prowadzą ją te same, przeurocze panie. Wystrój w środku natychmiast wysyła sygnał do mózgu, że to miejsce na pewno nas nie zawiedzie! Całkiem niemała liczba miejscowych konsumentów i zapach pączków, które w ogromnych blachach co chwilę wjeżdżają na ladę to najlepsza rekomendacja.
Mimo wielkiej popularności wśród mieszkańców Kowna, właścicielki nie chciały się zgodzić na poszerzenie działalności i otworzenia kolejnego lokalu. Ta mała cukiernia, w której czas się zatrzymał i nie chce ruszyć dalej w zupełności im wystarcza. Bardzo polecam i zachęcam do popełnienia zbrodni na swoim brzuszku, wsuwając ciepłego pączka z nadzieniem jabłkowym i serowym! Powiadam – warto!
Funikulary i okrętki na wzgórzu Aleksoty
Funikular to zdecydowanie najpiękniejsze słowo świata! Przed przyjazdem do Kowna, w ogóle zapomniałam o istnieniu takiego środka transportu, a tu nagle znajduję się pod wzgórzem Aleksoty, na które jeździ to cudo! Jakby mało było ciekawostek, to Kowno jest jedynym miastem w krajach bałtyckich, gdzie można się przejechać funikularem! Ten mały wagonik, który kursuje tutaj od 1935 roku zabierze Was z dolnej części miasta na wzgórze, które nazywane jest Wzgórzem Miłości.
Wieść gminna niesie, że należy się na nim obrócić trzy razy wokół własnej osi i według wskazówek zegara, aby do naszych drzwi zapukała miłość. Dla pewności okręciłam się tam sześć razy, bo przecież miłości w życiu nigdy dość! Ze wzgórza Aleksoty rozciąga się piękna panorama na kowieńską starówkę.
Muzeum Diabłów w Kownie
Muzeum diabłów w Kownie to absolutnie unikatowa i jedyna taka placówka na świecie. No ale tak na chłopski rozum: gdzie by diabłu było lepiej jak nie na Litwie, jednym z ostatnich pogańskich krajów w Europie?
Litewska kultura ma przeszło 5000 podań i bajek, w których pojawia się diabeł, a w całym kraju można znaleźć aż 400 nazw miejscowych, które mają iście diabelskie korzenie. Muzeum Diabłów w Kownie zgromadziło kolekcję ponad 3000 eksponatów, które przedstawiają szatana i wierzenia o nim z całego świata. Można tu zobaczyć figury i maski z Armenii, Rosji, Meksyku, Kuby, Japonii, wysp Indonezji czy Bułgarii. Z Polski znajdziemy Diabła Borutę, a jeden eksponat został zrobiony na wzór i podobieństwo Johna Lennona (chociaż mnie bardziej skojarzył się z Panem Kleksem). Obok Lennono-Kleksa znajduje się też figura przedstawiająca Hitlera i Stalina.
Muzeum to również idealne miejsce dla kogoś, kto uwielbia zgłębiać tajniki dawnych wierzeń ludowych i jest pasjonatem słowiańskiej mitologii. Muzeum Diabłów czynne jest od wtorku do niedzieli w godzinach 11.00-17.00. Wstęp kosztuje 5 EUR i znajduje się pod tym adresem :V. Putvinskio 64, Kowno. Proszę sobie zapisać w kajeciku i udać się z wizytą. Jak ominiecie muzeum podczas zwiedzanie Kowna to pamiętajcie – Belzebub i tak wszystko widzi 😀
Muzeum Instrumentów Ludowych w Kownie
To interaktywne muzeum poświęcone ludowym instrumentom jest tak świetne, że nawet ja, człowiek bez słuchu absolutnego bawiłam się doskonale! Nie dość, że chodziłam po schodach, które same grały i skomponowałam sobie własny utwór, to jeszcze odkryłam jak wiele radości wnosi do życia muzyka ludowa!
Moim przewodnikiem po muzeum był niejaki Saulius. Ten chłopak totalnie roztopił mnie swoją wrażliwością muzyczną i talentem, a do tego uświadomił o istnieniu takiego ludowego instrumentu jak kankle. Opowiedział mi historię muzyki folkowej i zagrał kilka utworów. Saulius ma takie marzenie, aby ludzie inspirowali się folklorem, nauczyli się go kochać i grać. Czyż nie jest to przepiękne marzenie? Ja sama po wizycie w muzeum żałowałam, że za młodu nie zapisałam się do żadnego zespołu ludowego i nie grałam na przykład na skrzypcach albo na kontrabasie.
Muzeum Instrumentów Ludowych w Kownie czynne jest od wtorku do soboty w godzinach 10.00-18.00. Znajduje się przy ulicy Zamenhofa 12. Wstęp kosztuje 3 EUR, ulgowy 1,50 EUR.
Galeria Podwórkowa Kiemo Galerija
Kiemo Galerija w Kownie to wspaniała inicjatywa, na którą wpadł artysta Vytenis Jakas. Kiedy zamieszkał w podwórku przy ulicy E. Ožeškienės g. 21A borykał się z anonimowością i wyobcowaniem w społecznościach, w której przyszło mu żyć. Vytenis Jakas chciał odczarować tę smutną, sąsiedzką rzeczywistość i zaczął przypominać mieszkańcom o historii ich podwórka. Wywiesił na ścianach zdjęcia mieszkających tam kiedyś Żydów. Potem zaczęły pojawiać się kolejne fotografie, doszły kolorowe malunki, a mieszkańcy sami zaangażowali się w szukanie historii, które łączyły ludzi dzielących ze sobą tę małą przestrzeń.
Dziś Kiemo Galerija to miejsce, które ożyło artystycznie i społecznie. Cyklicznie odbywają się tu sąsiedzkie święta, a ekspozycja co jakiś czas jest odnawiana i dodawane są kolejne elementy. Podwórkowa Galeria w Kownie bardzo przypomina mi słynne podwórka przy ulicach Roosevelta i Jedności Narodowej we Wrocławiu. Bardzo lubię takie społeczne akcje, gdyż jestem ogromną entuzjastką łączenia, a nie dzielenia społeczeństwa.
Litewskie cepeliny – miłość absolutna!
Litewskie cepeliny można porównać do powiewu chłodnej bryzy w gorący dzień. One sprawiają, że człowiekowi chce się żyć, jeść i bezkarnie tyć. Śmiem twierdzić, że cepeliny to najpopularniejsze, a już na pewno najpyszniejsze danie litewskie. Cepeliny to inaczej pyzy o charakterystycznym kształcie wrzeciona. Zrobione z częściowo surowych, a częściowo gotowanych ziemniaków i wypełnione farszem. Klasycznie podaje się je ze śmietaną, zeszkloną cebulą lub ze skwarkami.
W Polsce są popularnym daniem na Podlasiu i tam nazywa się je kartaczami. Dla mnie mogą się nazywać jakkolwiek, a mogą nawet nie mieć żadnej nazwy! Kocham je miłością szaloną i jako ziemniaczano-mięsna panienka jestem w stanie żywić się nimi codziennie.
Pobyt w Kownie bez zjedzenia cepelinów jest jak udział w koncercie Rolling Stonesów bez próby włamania się do sypialni Micka Jaggera – no po prostu niekompletny. I taka mała porada ode mnie. Zamówcie sobie od razu trzy porcje, bo jeśli ktoś mówi, że dwa cepeliny to tak w sam raz na obiad – zwyczajnie próbuje Was oszukać. A ja jestem jak Mariusz Max Kolonko i mówię jak jest. Dwa cepeliny to porcja dla gastro mięczaków. Cztery lub pięć klusków – o, to szanuję!
Filmowy szlak w Kownie – w jakich filmach zagrało Kowno?
Kowno to miasto, które „zagrało” w kilku popularnych produkcjach filmowych. Z uwagi na piękną i powojenną architekturę, mnóstwo betonu i oryginalny skansen, Kowno przebiera się czasem za Moskwę, Wiedeń, Prypeć, albo starą wioskę na krańcu świata. Kręcono tutaj m in. film „Opór” z Danielem Craigiem, serial „Katarzyna Wielka” z Helen Mirren oraz bijący rekordy popularności serial produkcji HBO „Czarnobyl”.
Polecam zaopatrzyć się w darmowy przewodnik i mapę po filmowych miejscach w Kownie. Krok po kroku opisane są w nim ulice i budynki, które na pewno rozpoznacie z produkcji filmowych. Spacer filmowym szlakiem po Kownie dostarcza tyle samo frajdy i przyjemności, co tropienie streetartu.
StreetArt w Kownie – gdzie znaleźć ten najfajniejszy?
Sztuka uliczna w Kownie ma się bardzo dobrze, żeby nie rzecz wspaniale. W Informacji Turystycznej jest do nabycia świetna mapa, która pomoże Wam w wytropieniu wszystkich murali w mieście!
Przygodę z kowieńskim streetartem warto zacząć do ulicy Jonavos 3, gdzie znajduje się najsłynniejszy mural Kowna – The Old Wise Man. Ten malunek na ścianie nieczynnej już fabryki obuwia zapoczątkował cykliczny festiwal murali w Kownie o nazwie NYKOKA. Warto dodać, że streetart w tym mieście to nie tylko murale, ale również całkiem interesujące pomniki. Koniecznie zobaczcie w porze wieczornej pomnik Siewcy Gwiazd. Za dnia nie wyróżnia się niczym szczególnym, ale już wieczorem dzieje się tam magia!
Kowno jest dość kompaktowym miastem i większość atrakcji turystycznych usytuowana jest w niedalekiej odległości od siebie. Można zatem wędrować z buta, zaglądając to tu, to tam. Ścienne malunki i cudowności danego miejsca często są ukryte w cichych zakamarkach, albo bocznych uliczkach. Nic tylko łazić, szukać i odkrywać.
Zamek w Kownie
Kowno może pochwalić się najstarszym murowanym zamkiem na Litwie. Zbudowano go w XIV jako warownię obronną, która ochraniała miasto przed najazdami Krzyżaków. Ta położona u zbiegu dwóch rzek – Niemna i Willi fortyfikacja posiadała aż dwa rzędy murów obronnych. Według miejskich legend, w kowieńskim zamku regularnie straszy #iseedeadpeople. Zaczęło się od tego, że dawno, ale to bardzo dawno temu w tajemniczy sposób zniknęło wojsko królowej Bony Sforzy. Potem utworzono w zamku więzienie, w którym żywot zakończyło sporo więźniów, a których dusze błąkają się tu po dziś dzień.
Zamek obecnie to siedziba Muzeum Miejskiego z całkiem ciekawą ekspozycją historyczną. Wstęp kosztuje 2,50 EUR. Polecam wdrapać się na Okrągłą Basztę. Nasz błędnik na pewno nam za to podziękuje, a jęki towarzyszące pokonywaniu krętych schodów, w niczym nie będą ustępować jękom wspomnianych już duchów.
Kowno to miasto idealne na weekend. Jak już zrobicie wszystko powyższe, to możecie zaszyć się w przytulnych kawiarniach na pyszną kawę, albo skusić się na wystawę zdjęć w Miejskiej Galerii Fotografii. Możecie też przejść się nad Niemnem jak Orzeszkowa, poszukać śladów Adama Mickiewicza, w południe zjeść pysznego burgera w knajpie Hop Doc, a wieczorem usiąść w pubie 2½ Obuolio który jako jedyny na Litwie specjalizuje się w cydrach.
To jak? Pakujecie już plecak? Bo Kowno czeka na Was!
17 komentarzy
Jak zwykle, pełen konkretów i inspirujący post. Chcę tam pojechać!
Cudowny wpis! Takie konkretne informacje są nieocenione dla każdego podróżnika.
Potwierdzam, ma to sens i to duży! 🙂
Oczywiście! Kowno jest przesuper!
Te podwórka i murale to istne arcydzieła, zdecydowanie moja bajka. Kocham. Na koszykówkę litewską na pewno kiedyś pójdę, bo moja litewska przyjaciółka nie przestaje o tym gadać i dzięki niej próbowałam też paczkow. Narazie odwiedziłam na Litwie tylko Wilno i Troki, ale do Kowna też kiedyś trafię
Jak będę miała okazję to odwiedzę to miasto, widać, że warto.
Bardzo polecam! Myślę, że na pewno Ci się spodoba:)
Byłam tam tylko jeden dzień przy okazji zwiedzania Wilna. Najbardziej pamiętam z niego oczywiście zamek oraz nowoczesny kościół na obrzeżach miasta 🙂
Warto wrócić chociaż na weekend <3 Jest naprawdę bardzo klimatycznie:)
W zeszłym roku byliśmy w Wilnie i mieliśmy jechać do Kowna, ale zabrakło czasu 🙁 Tyle zabawiliśmy w stolicy, że nia daliśmy rady zwiedzić nic więcej. Teraz bardzo żałuję! Ale może lepiej bo to było w sezonie. Całkowicie zgadzam się z tym, że dużo lepiej zwiedzać poza sezonem bez tłumów ludzi, w ciszy i spokoju 🙂 I zdecydowanie jesteśmy rodzeństwem! Myślę, że ja cały dzień w Kownie spędziłabym w cukiernii Spurgine 😛 W końcu w moim kodzie DNA płyną pączki! 😉
W moim kodzie DNA płynie tylko i wyłącznie jedzenie 😀
Ah to Kowno! Byłem już dwa razy i za każdym razem podoba mi się coraz bardziej. Oczywiście mam na myśli tę ładniejszą stronę miasta. I do tego jedzenie jest obłędne! 🙂 Właściwie już dla samego faktu opchania się cepelinkami i chłodnikiem mógłbym wyruszyć tam o każdej porze.
Ja byłam pierwszy raz i wielce mnie złapało to miasto za serduszko:)
Dla samego street artu mogłabym się wybrać do Kowna 🙂 Jeżeli chodzi o podróże poza sezonem, to jest to świetna opcja, pod warunkiem,że nie ma się na stanie dzieci w wieku szkolnym 😉
Dzieciaki zawsze mogą iść na przedłużone wagary 😀
Jestem pod wrażeniem sztuki ulicznej w Kownie, podoba mnie się 🙂 chyba jednak trzeba było zejść z obwodnicy miasta do centrum Kowna 🙂
No bójże się Boga! Żeby po obwodnicy chodzić, zamiast kluski jeść 🙂