Mogielica to najwyższy szczyt Beskidu Wyspowego liczący 1170 m.n.p.m. Niedawno pisałam o innym szczycie w tym paśmie – o szlaku na Lubomir, który nie wiedzieć czemu cały czas udaje, że nie jest spokrewniony z wyspową rodziną.
Beskid Wyspowy uważany jest za jedną z najpiękniejszych grup górskich w Polsce. Cechą charakterystyczną tego terenu jest łagodne ukształtowanie krajobrazu, który tworzą zalesione pagóry, z daleka wyglądające jak dryfujące na morzu wyspy. Jest zielono, soczyście i tak bardzo, bardzo pięknie! Mogielica to szczyt zaliczany do Korony Gór Polski, a że planowałam ją zrobić zanim przyszło wirusowe zło i nagle podróże po Polsce stały się modne – stwierdziłam, że lipcowa sobota to czas wprost idealny na zdobycie Mogielicy. Nim jednak moja ubłocona stopa stanęła na najwyższym szczycie Beskidu Wyspowego zaliczyłam kilka małych – wielkich przygód.
Chodźcie poczytać o szlaku na Mogielicę, zainspirujcie się i zaplanujcie jeden dzień, albo nawet weekend w Beskidach!
Szlak na Mogielicę – jak dojechać i którą trasę wybrać?
O, i tutaj koniecznie zatrzymajmy się na chwilę, bo wytłumaczyć należy sobie jedno – jeśli planujecie szlak na Mogielicę od strony miejscowości Jurków to upewnijcie się, czy aby na pewno jesteście we właściwym Jurkowie. Przed wyjściem z domu nieśmiało zapytałam mojego towarzysza, czy na sto pro wie, gdzie mamy jechać. Jak to mężczyzna – przecież oni zawsze doskonale wiedzą jak dojechać – prychnął oburzony i powiedział, że „przecież kurde wie”.
Jechaliśmy zatem i chłonęliśmy te cudowne widoki. Patrzyliśmy na wszystkie strony świata, na których Beskid Wyspowy tak malowniczo graniczy od południa z Gorcami i Beskidem Sądeckim, od wschodu z Pogórzem Rożnowskim, a od północy z Pogórzem Wiśnickim. Droga wydawała się dość długa, ale kto by w ogóle się tym przejmował, skoro jest tak pięknie?
Po dojechaniu do Jurkowa teren zdawał się być dziwnie płaski, więc dla pewności poszłam zapytać pana w pobliskiej karczmie – uszanowanko, czy podpowie mi Pan, gdzie zaczyna się szlak na Mogielicę? Mina tegoż sympatycznego człowieka sprawiła, że zaczęłam odczuwać lekki niepokój w trzewiach.
Ileż na jego twarzy drgało mięśni, które ostatkiem sił powstrzymywały się przed opleceniem jego twarzy uśmiechniętym bananem. A wiem – odparł. Szlak jest jakieś 60 km stąd, gdyż to nie ten Jurków. Dygnęłam z godnością i żwawym krokiem oddaliłam się do auta, aby z satysfakcją oznajmić Staremu, że czytania mapy to się uczył chyba na kursie korespondencyjnym. Zrobiliśmy zwrot w tył i po godzinie czasu zaparkowaliśmy na przykościelnym parkingu w Jurkowie, niedaleko Kasinki Małej, a nie w Gminie Czchów 😀 Zrobiliśmy nadprogramowe 100 km i na szlak wyszliśmy o 11.30…
Trasa : Jurków – Mogielica- Przełęcz E. Rydza Śmigłego– Chyszówki – Jurków – Czas przejścia : ok 6h, długość pętli : 16 km.
Czy ja już mówiłam, że lubię w górach robić pętelki? Zawsze szukam szlaków, które zaczynają się i kończą w tym samym miejscu, ale wyjście i zejście odbywa się dwoma różnymi trasami – coby było krajoznawczo i wspaniale! Nie zawsze się tak da, ale jeśli widzę na mapie taką możliwość- wjeżdżam w to jak wiewiórka w szyszki.
Tym razem pętla była na maxa wykańczająca. Niby tylko 16 kilometrów z Jurkowa do Jurkowa. Niby to łagodny i zalesiony Beskid Wyspowy, ale pod koniec wycieczki nie wiedziałam, czy nie czuję nóg, bo tak bardzo weszły mi w dupę, czy wykorzystały chwilę mojej nieuwagi, odpadły mi i uciekły do lasu. Na Odyna! Nic mnie tak nie umęczyło ostatnimi czasy jak wyjście na Mogielicę!
Jeśli miałabym ocenić ten konkretny szlak na Mogielicę, to uczciwie mówię, że nie jest on dla każdego. Jeśli macie problem z pokonywaniem stromych podejść i nie przepadacie za błotnistymi oraz leśnymi trasami, to ta wycieczka jest dla Was mocno do rozważenia. Niebieski szlak z Jurkowa idzie praktycznie cały czas ostro w górę i tylko od czasu do czasu wpada na łagodne ścieżki i rozległe polany. W większości drogi trzeba się porządnie namachać kopytkami.
Są dwa ostre podejścia, które nie przesadzam – idą niemal w pionie. Tuż pod szczytem, gdzie łączą się szlaki (niebieski z zielonym) jest tak hardkorowo, że miałam chwilę zwątpienia i obawy, że niechybnie umrę tam z wysiłku. Cały czas miałam w głowie obraz Mogielicy podobny do innych szczytów w Beskidach – że będzie tak powabnie i zwiewnie, a tu każdy ubłocony zakręt mielił mnie jak praska do mięsa.
Mogielica (1170 m n.p.m) nie jest szczytem z widokami, które wbiją Was w tę błotnistą ściółkę. Nie spodziewajcie się rozległej panoramy, gdyż wchodząc na szczyt, wchodzi się po prostu na leśny pagór.
Na Mogielicy stoi wieża widokowa, ale z uwagi na prace remontowe nie ma możliwości wejścia na nią. Patrząc jednak na te strome schodki i skąpe zabezpieczenia – nie weszłabym na górę nawet wtedy, gdyby na jej szczycie stał nagusieńki Benicio del Toro z pierścionkiem zaręczonym.
Niedaleko wieży jest mała budka z pieczątką, którą można sobie wbić do książeczki lub notesu. No oczywiście, że pierwsze co zrobiłam po wyjściu na szczyt, to odbicie pieczątki. Z pewnych rzeczy po prostu nigdy się nie wyrasta #pozdrodlazbierającychbiletyipieczątkizpodróży
Zejście z Mogielicy jest na szczęście mniej męczące. Prowadzi zielonym szlakiem i nieprzyzwoicie pięknymi widokami do przełęczy Marszałka Rydza – Śmigłego, którą miejscowi nazywają „Dzioł”. Z tego miejsca czeka Was nudne i niemożebnie wkurzające przejście asfaltem ok 3,5 km przez wieś Chyszówki, aż do Jurkowa.
Jeśli nie kręcą Was pętle i słuchanie własnego rzężenia jak w agonii podczas podchodzenia na szczyt – wybierzcie szlak zielony na wejście i zejście – jest zdecydowanie łagodniejszy.
Jak już się dotoczycie do Jurkowa, wstąpcie koniecznie na przepyszne placki ziemniaczane do karczmy „Baranówka”. Kiedy weszłam do środka lokalu, umęczona na duszy oraz ciele i zapytałam, czy dostanę tu placka ziemniaczanego tak pysznego i wielkiego jak u mojej mamy, przesympatyczna pani za ladą odpowiedziała, że zrobi wszystko, co w jej mocy. I kurde, dotrzymała słowa! A, że ja bardzo szanuję zarówno dotrzymywanie słowa, jak i mamine placki ziemniaczane – rekomenduję Wam to miejsce z całego serca!
Dodatkowo, nie wiem jak w inne miesiące, ale latem obok parkingu przy kościele stoi niepozorna budka z lodami. Mój Stary i nasz kolega podczas tej jednej wycieczki zeżarli ogromną porcję przed wyjściem na szlak i poprawili taką samą ilością po powrocie mówiąc, że te lody są dosko i dają im jak Ilona Pavlović mocną 10tkę .Polecam zatem na deser po placku, bo ejże – należy się Wam za te męki, za te bóle!
Kolejny plan na Beskid Wyspowy jest już w drodze. Czekajcie zatem cierpliwie na nowe wieści z krainy górskich wysp, zalesionych wzniesień, lepkiego błota i kwiecistych łąk. A Mogielica mam nadzieję, że już jest wpisana w kajeciku Waszych nowych wypraw i górsko – podróżniczych inspiracji? Bo wszystko widzę!
Do zobaczenia na szlaku!
2 komentarze
Góra mogił czyli Mogielnica.
Mnie bardziej do gusty przypada wersja o Mogielnicy, żonie Łopienia wielkoluda.
Jaskini z ukrytymi skarbami rozbójników nie znalazłaś?? 😉
Piszę o tym bo od dziecka szukam skarbów i zbójniczej pieczary ukrytej w Złotej Górce. Wielkoludów też w legendzie tu mam.
Pozdrawiam i w Beskid Mały zapraszam.
To mam nadzieję, że uda Ci się w końcu znaleźć 🙂 Chociaż ja jestem zdania, że skarby winny zostać tam, gdzie są ukryte:)