Turbacz (1315 m n.p.m) czyli najwyższy szczyt Gorców miałam okazję zdobyć dwa razy. Pierwszy raz byłam na Turbaczu jakieś 15 lat temu i niezwykle „ciepło” wspominam tę wycieczkę. Gdyby ktoś kazał mi określić jakim filmem było to wyjście to bez wahania odpowiadam, że wypisz wymaluj był to Blair Witch Project. Wraz z moją przyjaciółką szłam wówczas szlakiem z Rabki – Zdrój do Nowego Targu szczytami górskimi i jak Boga kocham – w życiu nie pogubiłam się w lesie tyle razy co wtedy. Ani przedtem, ani też potem żodyn wypad w góry nie dobił mnie tak bardzo jak powyższa trasa. Żodyn. Była panika kiedy trzy razy wyszłyśmy w to samo miejsce, było pomylenie szlaków i godzinny powrót na właściwą drogę. Były też niemożebnie obdrapane nogi i schodzenie do Nowego Targu boso, bo pięty zaliczyły stan agonalny.
Szczęśliwie w tym roku wyjście na Turbacz nie było powtórką tego horroru. Najwyższy szczyt Gorców zaplanowałam w ramach zdobywania Korony Gór Polski, a także dlatego, że po zrobieniu szlaku na wieżę widokową na Magurkach wprost zakochałam się Gorcach. Jeśli w najbliższym czasie planujecie jakąś ekskursję i nie wiecie na co się zdecydować – łapcie kilka praktycznych wskazówek i zdjęć ku inspiracji!
Turbacz w Gorcach – opis szlaku, ciekawostki i informacje zupełnie niepraktyczne
Szlak na Turbacz – który najlepszy?
Na Turbacz prowadzi kilkanaście różnych tras, a poniżej schroniska znajduje się największy węzeł szlaków turystycznych w Gorcach. Jest więc w czym wybierać i gdzie się umęczyć. Gorce oraz Beskidy mają to do siebie, że szlaki są dość długie i nierzadko wiodą lasem, więc przed wyruszeniem w góry warto sprawdzić, która opcja będzie Wam odpowiadać. Czy chcecie strome, ale widokowe wyjście, czy łagodne, ale leśne podejście. Mam przetestowane dwie opcje i według mnie zdecydowanie lepiej jest spocić się jak mysz na krótkim podejściu, a potem chłonąć cudowności górskich widoków.
Na moje pierwsze wyjście na Turbacz wybrałam wspomniany już szlak czerwony z Rabki – Zdrój, który jest fragmentem Głównego Szlaku Beskidzkiego. Po drodze mija się dwa schroniska PTTK, także w razie umęczenia duszy i ciała można przycupnąć na odpoczynek. W tym roku zdecydowałam się na szlak zielony z Koninek, który prowadzi wzdłuż nartostrady na Tobołów, a potem łagodnymi wzniesieniami na szczyt Turbacza. Zrobiłam małą pętlę – ruszyłam z Koninek i wróciłam do Koninek. Po drodze ze dwa razy odpadły mi kopytka, ale zacznijmy może od początku.
Zielony szlak z Koninek na Turbacz zaczyna się przy wyciągu narciarskim na Tobołów. Samochód zostawia się na parkingu (20 PLN całodniowa opłata), nabywa bilet wstępu do Gorczańskiego Parku Narodowego w kasie (5 PLN) i rusza nartostradą do góry. Można też zaoszczędzić drogi i wyjechać kolejką na szczyt, ale ja wybrałam sapanko pod górę.
Po ok 5 minutach marszu od początku szlaku może dopaść kryzys własnej egzystencji, bo trasa nartostradą zaczyna się niemal pionowo. Zdjęcia nie oddają tej stromizny, ale uwierzcie mi na słowo – moje łydki po dziś dzień chowają się ze strachu do kąta jak słyszą: Tobołów. Na pocieszenie dodam, że ostrego podejścia jest jakieś 60 -70 minut i jeśli w tym czasie nie padnie się z wycieńczenia – dalej pójdzie już PRAWIE z górki.
Po wytoczeniu swoich wszystkich członków na Tobołów łapie się oddech i kieruje dalej na przepiękną trasę prowadzącą przez Suhorę i Obidowiec. Na Suhorze znajduje się najwyżej położone obserwatorium astronomiczne w Polsce. Pierwsze badania przeprowadzono tutaj w 1987 roku, a w 1991 roku obiekt został włączony do ogólnoświatowej sieci obserwatoriów i co najlepsze – w Europie znajdują się tylko dwa. Jeden we Francji, a drugi właśnie na Suhorze.
Po wyjściu na Obidowiec należy zmienić szlak z zielonego na czerwony. Z małymi podejściami, kilkoma schodami i kamienistymi ścieżkami dociera się przez Rozdziele na Turbacz – najwyższy szczyt w Gorcach należący do Korony Gór Polski. Po krótkim pobycie na szczycie zejdźcie koniecznie na mały popas do schroniska PTTK, które znajduje się poniżej góry.
Schronisko PTTK na Turbaczu położone jest na wysokości 1283 metrów n.p.m. i można stąd podziwiać przecudowne widoki na Tatry oraz Pieniny. Kamienny budynek schroniska został otwarty w 1958 roku i posiada aż 100 miejsc noclegowych. Schronisko słynie z Deseru Gorczańskiego, którego szłam spróbować cała w pąsach i gastro ekscytacji. Zasadniczo jestem człowiekiem – jedzeniem i oprócz brukselki oraz selera nic nie jest w stanie rozczarować mnie kulinarnie, ale ten deser a i owszem to uczynił.
Nie wiem czy miałam po prostu pecha i trafiłam na jakąś wyrwę w szarlotkowej czasoprzestrzeni, czy ten deser faktycznie tak smakuje, ale ja sztucznej bitej śmietanie i dziwnie sztucznej polewie jagodowej zawsze mówię stanowcze, zdecydowane nie. Czy ktoś tu obecny może potwierdzić, że to był jednorazowy wypadek przy pracy i jak kiedyś wrócę na Turbacz to będzie szałowo oraz jagodowo? Tylko poważne anonse!
Zejście z Turbacza do Koninek prowadzi niebieskim szlakiem przez Czoło Turbacza i Suchy Groń. Trasa przez większość czasu przebiega lasem. Wydaje mi się również dłuższą i nudniejszą opcją na zdobycie szczytu, więc jak dla mnie jest idealna tylko do zejścia, nawet jeśli jest łagodniejsza, niż szlak przez Tobołów.
Turbacz to super propozycja na jednodniową wycieczkę z Krakowa, a także na początek przygody z górami, gdyż szlaki w Gorcach są idealne do tego, żeby się „rozchodzić”. Wartością dodaną są przepiękne i rozległe hale oraz polany, z których roztaczają się takie panoramy, że głowa mała! Na jednej z nich – Polanie Średniej, podobno co roku w jesienną noc przybywa na spotkanie z wilkami św. Mikołaj, patron Karpat i pasterzy. Przy ognisku ustala z całą watahą ile bydła i owiec będzie można upolować w nadchodzącym roku. Jeśli o mnie chodzi – bardzo mnie to przekonuje do odwiedzenia Gorców jesienną porą:)
Całość opisanej trasy zajęła mi z dojazdem i powrotem do Krakowa ok 10 godzin, w tym postoje na śmiechy z wybornych żartów, gadanie, jedzenie, zdjęcia i przerwy na oddychanie z nadmiaru gorczańskich wrażeń:).
Według mapy trasa, którą zrobiłam czyli : Koninki – Tobołów – Obidowiec – Turbacz – Turbacz Schronisko – Hala Turbacz – Czoło Turbacza – Suchy Groń – Koninki wynosi 16, 5 km, a na jej przejście należy przeznaczyć sobie ok 6 godzin luźnego marszu. Nie umiem powiedzieć co mi zajęło czas przez te pozostałe 4 h, ale szłam z takimi przefajnymi i pozytywnymi babeczkami, że nawet niezbyt mnie obeszły te nadprogramowe godziny:)
Jeśli kiełkuje Wam w głowach pomysł na jakąś górską wycieczkę, to się nawet nie zastanawiajcie tylko pakujcie plecak i śmigajcie na Turbacz, bo bardzo tam pięknie! Rekomenduję całą sobą!
6 komentarzy
O! Wybieramy się tam w poniedziałek na pierwsze zimowe wejście 😀 Cel – schronisko i obiad, a jakże 😀
Ciekawe, czy deser przypadnie Wam do gustu :)))
Ahh ten Turbacz, tak blisko a tak daleko, muszę się w końcu wybrać bo czuje się zachęcona.
Bardzo polecam uwadze! 🙂 Tylko nie jedz szarlotki 😀
Nie wiesz, co nam zajęło czas w nadprogramowych godzinach? Ja Ci przypomnę – pięknie podany na trasie poczęstunek, z bananem na czele, sesje zdjęciowe do Vogue oraz przerwy na wyśmianie się. Skończyłam!
Zapomniałam o bananie!! Dopiero teraz filmik na insta mi przypomniał (gdyż jestem sentymentalną bułą i sobie musiałam przypomnieć a konto wpisu ten super dzień). Znalazłam również dziś jabłko w plecaku z tego dnia 😀 w Stanie najwyższego rozkładu