Warszawa jest jak najpopularniejsza dziewczyna w szkole. Wszyscy darzą ją udawaną niechęcią, a tak naprawdę po cichu zazdroszczą lśniących włosów, markowych gadżetów i bogatych rodziców. Niby chcemy, żeby na tym jej nieskazitelnym nosie wyskoczył wielki pryszcz, a na modnej bluzce powstała plama nie do wywabienia żadnym wybielaczem, ale w głębi duszy marzymy, żeby chociaż przez chwilę poczuć na własnej skórze ten powiew popularności.
Plujemy przez lewe ramię na widok warszawskich tablic rejestracyjnych, odczuwamy dalece posuniętą niechęć na każde „Tak, jestem z Warszawy” i robimy podśmiechujki ze słoików. Co tu dużo mówić – Warszawa zwyczajnie wkurza całą resztę Polski:)
Osobiście mam z Warszawą status związku nieokreślony. Kiedyś bardzo chciałam tu zamieszkać, ale szybko zmieniłam zdanie po pierwszym, półgodzinnym błądzeniu w podziemiach Dworca Centralnego. Potem byłam jeszcze bardziej na nie, gdy pęd warszawskiego życia niemal stratował mnie w centrum handlowym i ścisnął w autobusowym tłoku. Aż nagle zaczęłam odkrywać Warszawę tak jak lubię najbardziej – tematycznie, historycznie i na przypadkowych ścieżkach.
Warszawa to kawał ciężkiej i smutnej historii, ale też wielkomiejska atmosfera napakowana atrakcjami. To miasto nie pozwoli się Wam nudzić. Czy wpadniecie tu na jeden dzień, na weekend czy na całe życie – Warszawa za każdym razem wyciągnie jakieś cukierki ze swojej torby ciekawostek. Mój ostatni pobyt tutaj podzieliłam po równo między najbardziej klasyczne i największe atrakcje Warszawy, a miejsca znajdujące się na totalnie bocznych szlakach. Łapcie zatem mój plan na intensywny weekend w Warszawie!
Warszawa – inspiracje i zachwyty, których nie możecie przeoczyć!
Pałac Kultury i Nauki – ikona Warszawy z super tarasem widokowym!
Odkąd pamiętam (a pamiętam naprawdę długo) wszyscy w Polsce stękają, że Pałac Kultury i Nauki jest paskudny, szpecący krajobraz, potrzebny Warszawie jak rybie rower, a najlepiej, jakby po prostu wyleciał w powietrze. Nie zgadzam się!
Muszę przyznać, że bardzo sympatyzuję z tym socrealistycznym i zupełnie nieforemnym klocem. Podoba mi się jego monumentalna bryła, która przywodzi mi na myśl klasyczne drapacze chmur amerykańskich miast. Czasem jak patrzę na PKiN to widzę Civic Opera House w Chicago jak żywą! #takjestnieściemniam
Pałac Kultury i Nauki to najwyższy budynek w Polsce. Liczy 230, 68 m wraz z iglicą, a ze wspornikiem antenowym to nawet i 237 m. Budowano go przez 1175 dni jako „dar narodu radzieckiego dla narodu polskiego”.
Żeby Pałac Kultury i Nauki mógł powstać, zburzono aż 170 kamienic i zagospodarowano 8 przedwojennych ulic pod plac budowy. Na 30 piętrze znajduje się taras widokowy, który oferuje super panoramę miasta na cztery strony świata.
Na pierwsze dzień dobry z Warszawą, wizyta w Pałacu Kultury i Nauki to punkt wręcz obowiązkowy! Można sobie z tych 114 metrów ustalić dalszy plan zwiedzania. Wjazd szybką windą jest płatny 20 PLN, ale za to widoki z góry i poczucie ogromnej przestrzeni nie są do kupienia za żadne pieniądze!
Stare Miasto w Warszawie – spacer między kolorowymi kamienicami
Warszawskie Stare Miasto powstało z ruin, a odbudowywali je własnymi rękami warszawiacy. Warszawa w latach wojny utraciła przeszło 2/3 swoich mieszkańców, a 85% miasta leżało pod prawie 20 milionami m3 gruzu. Dziś patrząc na tętniące życiem ulice trudno uwierzyć, że w miejscu, gdzie ludzie robią zdjęcia z pomnikiem Syrenki, ponad 76 lat temu nie było nic, tylko zniszczenie i hałdy ciężkiej ziemi pomieszanej z cegłą.
Warszawska Starówka mimo, że niewielkich rozmiarów, obfituje w masę uroczych zaułków i mikrodetali, których szukanie sprawia człowiekowi ogromną frajdę. Kolorowe kamienice i wielobarwne mozaiki, a do tego bruk, który przy każdym naszym kroku odbija od historycznych murów głuche dźwięki, zachęcają do nieustającego węszenia po Starym Mieście.
Najbardziej tłoczno jest na Placu Zamkowym, ale wystarczy dać nura w bok i już się jest w innej rzeczywistości! Polecam przyjść tu na nogach trasą przez Krakowskie Przedmieście, bo to bardzo fajna opcja na taką Warszawę w pigułce.
Muzeum Neonów w Warszawie – melancholijny wspomnień czar
Kiedy myślę o Warszawie, to w mojej głowie pojawia się nostalgiczny portret miasta, który pamiętam z polskiej klasyki filmowej lat 70-tych. Warszawa w tych obrazach to bary mleczne z ceratą w kratkę, śledzik na zakąskę, duże Fiaty, pożółkłe kartki pocztowe przyczepiane na matę słomianą i kolorowe neony. Stare logo ORBIS-u, szyld kina Relax czy napis z hotelu Victoria. Wraz z rozwojem miejskiej przestrzeni, neony zaczęły znikać z krajobrazu miasta, leżąc gdzieś w piwnicach i odchodząc powoli w niepamięć.
Wtem, pewna grupa zapaleńców wpadła na pomysł, aby te świetlne reklamy z lach 60 -tych i 70 -tych powyciągać z zakurzonych kątów, przytulić do serduszka i dać im nowy dom. Czy może być coś bardziej ściskającego w dołku dla takiej melancholijnej buły jak ja, niż muzeum zapomnianych neonowych reklam? Bardzo nie sądzę!
Jak tylko usłyszałam, że w Warszawie działa Muzeum Neonów, to wiedziałam, że po prostu MUSZĘ do niego zaglądnąć, bo inaczej szczeznę ze smutku.
Muzeum Neonów przy Mińskiej 25 to przefantastyczna podróż do świata polskiej sztuki! Znajduje się tu kilkadziesiąt starych neonów i reklam z dawnych domów handlowych, sklepów czy kawiarni. Zapach i historie krążące tu w powietrzu, to jak powrót z rodzicami do cukierni na krem sułtański i Pepsi ze szklanej butelki.
Muzeum Neonów po prostu musicie uwzględnić w swoim planie zwiedzania Warszawy; To jest absolutne must see w stolicy! Wstęp kosztuje 16 PLN. Na miejscu działa też sklep z różnymi fikuśnymi pamiątkami. Polecam pozbyć się wszystkich pieniędzy przed wejściem, żeby Was za bardzo nie kusiło. Mnie tam już przy kubkach i przypinkach mocno odjechał peron i nie wyszłam z tego starcia obronną ręką:)
Muzeum Polskiej Wódki w Warszawie – czy warto szaleć tak?
Nasz polski trunek narodowy w końcu doczekał się swojego muzeum! I to nie w byle jakim miejscu, bo w dawnym budynku Zakładu Rektyfikacji na terenie Centrum Praskiego Koneser. To właśnie tutaj rozlewano kiedyś takie wódki jak Luksusowa czy Wyborowa. Jako, że uwielbiam muzea związane z produkcją alkoholu, to w naszym rodzimym Muzeum Polskiej Wódki również zabraknąć mnie nie mogło.
Bilet wstępu nie należy do najtańszych, niemniej w cenie wliczono zwiedzanie wystawy z przewodnikiem oraz degustację. Muzeum w interaktywny i interesujący sposób przedstawia historię naszego narodowego dobra i pozwala na prześledzenia jej przeszło 500 – letniego rozwoju. Zwieńczeniem 70 – minutowego zwiedzania jest degustacja trzech różnych wódek, podczas której można się dowiedzieć, że pić wódkę z klasą i eleganckim sznytem to trzeba umieć 🙂
Warszawska Praga – spacer w poszukiwaniu praskich kapliczek
Po skończonej konsumpcji wódżitsu, można zrobić sobie mały spacer po warszawskiej Pradze śladami kapliczek. Stara Praga to dzielnica Warszawy, która bardzo przypomina mi krakowską Nową Hutę. Dzieli je praktycznie wszystko, ale łączy jedno – zarówno Huta jak i Praga były dzielnicami, do których kiedyś nikt przy zdrowych zmysłach sam się nie zapuszczał, a które dziś wyrastają na mocnych faworytów do bycia modnymi dzielnicami artystyczno-kulturalnymi.
Siłą warszawskiej Pragi jest taki niewymuszony klimat autentyczności. Warto dodać, że dzielnica jako jedno z niewielu miejsc w mieście, nie uległa całkowitemu zniszczeniu podczas II wojny światowej. Znajdziecie tu wiele niesamowitości, ale jedną z ciekawszych rzeczy, którą bardzo polecam to wycieczka po praskich podwórkach.
Dlaczego podwórka? Bo ukrywają się w nich kolorowe kapliczki, które stawiane były na placach podwórkowych aby zapewnić pomyślność mieszkańcom. Można je znaleźć w całej Warszawie, ale najwięcej jest właśnie na Pradze. Nie wszędzie jednak można wejść i nie wszędzie będzie się mile widzianym przybyszem. Jeśli ktoś będzie Was wyganiał z podwórka, to trzeba to po prostu uszanować, a nie pchać się na chamca. Jeśli lękacie się zapuszczać w podwórka na własną rękę, to możecie się wybrać na taki spacer śladami praskich kapliczek z grupą zorganizowaną. Firmy bądź osoby, które takie wycieczki organizują bez problemu znajdziecie w sieci.
Bazar Różyckiego w Warszawie – legenda i symbol Pragi
Być może nie każdemu przypadnie do gustu to miejsce, ale jeśli ktoś uwielbia klimat starych targowisk, na których można nabyć majtki z czystej bawełny, dewocjonalia i jedzenie – będzie wprost zachwycony. Mnie ciągnie w takie bazary jak wilka do lasu. Bez konkretnego celu lubię się pokręcić po stoiskach i łapać lokalny koloryt, smaki oraz zapachy. Nieważne, czy zwiedzam Poznań, Tbilisi, Budapeszt czy Melbourne. Targowisko zawsze musi wpaść do prywatnej listy miejsc istotnych!
Bazar Różyckiego powstał już w 1901 roku i z przeróżnymi wzlotami oraz upadkami działa w sercu warszawskiej Pragi do dziś. Bazar obrósł w miejskie legendy i stanowi jeden z symboli Warszawy. Kto lubi zagłębiać klimat dawnego folkloru warszawskiego, ten z pewnością się nie zawiedzie. W tym miejscu można też spróbować tradycyjnego dania, które wpisane jest w DNA bazaru – pyz ze słoika. To jak? Przekonani do wizyty na Różycu?
Ogród na dachu BUW w Warszawie – po zielony spokój i wyciszenie
Jeśli zielony kolor faktycznie uspokaja, to w ogrodach na dachu Biblioteki Uniwersyteckiej poczujecie się jak nenufar na tafli jeziora. 15 tysięcy m2 zieleni i spacery po przeszklonych kładkach, a do tego majacząca w oddali panorama miasta tworzą niepowtarzalny klimat tego miejsca!
Ogród działa od 2002 roku i od wiosny do jesieni można tu przyjść pograć z Warszawą w zielone. Kładki i mostki przeprowadzą Was po świecie roślin i ukoją każdy, nawet najmniejszy drgający z nerwów mięsień. Mnie spacer tutaj bardzo dobrze zrobił na głowę, także bez wahania daję 10/10!
Spacer po Warszawie śladami syrenki
Pomysłów na zwiedzanie Warszawy tematycznie mam zapisanych w notesie całe mnóstwo, ale jednym z takich ćwiczących uważność jest spacer śladami warszawskich syrenek. Jeśli lubicie szukać detali, które innym umykają, to spróbujcie znaleźć wszystkie syrenki poukrywane w różnych częściach Warszawy! Aktywność ta jest równie mocno angażująca i budząca w człowieku ducha odkrywcy, jak poszukiwania wrocławskich krasnali.
Nie do końca wiadomo, ile jest takich syrenek na elewacjach, latarniach, szyldach czy w mozaikach, ale gwarantuję, że taki spacer wciąga bardziej, niż paczka chipsów ziemniaczanych! #potwierdzoneinfo
Kawa w kiosku czyli chwila oddechu w Warszawa Powiśle
Niepozorny, trochę kanciasty w swojej krągłości budynek z zielonym i obdrapanym neonem tak mnie zaintrygował, że postanowiłam zboczyć kawałek w moim zwiedzaniu Warszawy i przycupnąć na kawę w dawnym pawilonie kas biletowych.
Warszawa Powiśle jak głosi opis w internetach to „kiosk z jedzeniem, wódką i kulturą”. Powiem Wam, że w takich kioskach to ja mogłabym mieć swoją teczkę z prenumeratą dożywotnio! Jeśli lubicie gastro przybytki w nietuzinkowych wnętrzach, to Warszawa Powiśle wzorowo wpisuj się w ten model! W swoim prywatnym rankingu fajnych miejsc na kawę wskakuje do pierwszej dziesiątki!
Czy Warszawa da się lubić? Kilka przemyśleń na koniec
Warszawa w dzisiejszym wpisie to zaledwie jej mikroskopijny wycinek. Już z niecierpliwością czekam na kolejną wizytę, w której zapuszczę się na wycieczkę po warszawskim streetarcie, podreptam po socrealistycznych szlakach architektury, zrobię długi spacer śladami literatury, zaszyję się w muzeach i zrobię długie przechadzki po warszawskich parkach.
Warszawa to zdecydowanie nie miasto na jeden raz. Trzeba odkrywać i oswajać tę Warszawę pomalutku, bo na szybko może nie wystarczyć „spojrzenie jak w Geniuchny swej oczęta”. Warszawa ma wiele twarzy i zaprawdę powiadam, że odkrywanie ich przynosi całkiem solidną porcję niespodziewanych zachwytów. I wtedy nawet te tablice rejestracyjne jakoś przestają mierzić człowieka:)
To jak? Kto się wybiera na wycieczkę do Warszawy?
Spodobał się Wam mój wpis? Będzie mi miło jeśli go skomentujecie, lub puścicie dalej w świat!
A jeśli macie ochotę:
2 komentarze
„najpopularniejsza dziewczyna w szkole” …skąd Ty wytrzasnęłaś takie określenie????
Z głowy:)