Zakopane to miasto z najgorszym PR-em w całym kraju. Na hasło „Zakopane” większość ludzi odpowiada: chaos architektoniczny, tłok, drożyzna, pazerni górale, oszustwa, zło i ble, a na dodatek wszystko jest kanciaste, okropne i brudne. O ile zgadzam się, że w mieście nie wszystko gra i bucy jak powinno, tak nie zgodzę się, że jest tu beznadziejnie w opór. Zakopane to bogata historia regionu i kultywowana od zarania dziejów tradycja u stóp najpiękniejszych gór.
Od dziecka obserwuję zmiany jakie zachodzą w Zakopanem. Pamiętam czas, kiedy otwierano pierwszego McDonalda i pierwsze sklepy popularnych sieciówek. Pamiętam też brak tłumów na Krupówkach, zakopiański koktajlbar, do którego chodziłam z rodzicami na krem sułtański. Mam w głowie smak gofrów z bitą śmietaną z budki pod kościołem św. Rodziny i niedzielne zakupy na bazarze pod Gubałówką, gdzie mama zaopatrywała nas w bawełniane majty i kurtki na zimę.
Mam mieszane uczucia kiedy czytam o tym, jak wszystko w mieście schodzi na psy, a górale to tylko „dutki, dutki i dutki” (pasjami nie dzierżę tego słówka). Zakopane cierpi na tę samą, nieuleczalną chorobę, którą zarażają się wszystkie miejsca z unikatowymi walorami turystycznymi.
Z jednej strony wszyscy podróżujemy po świecie romantycznie pragnąć, aby odwiedzane przez nas miejsca zachowały swój pierwotny i nienaruszony charakter, a z drugiej głośno domagamy się sprawnie działającego wifi, dobrze rozwiniętej infrastruktury i rozrywek, które w jakiś nietuzinkowy, ale jednocześnie regionalny sposób przekonają nas o atrakcyjności danego miasta, kraju lub kontynentu. Na mapie świata naprawdę niewiele obszarów poradziło sobie z tą przypadłością. Niespójny rozwój turystyki, tandetne pamiątki, tłok oraz naganiacze to domena nie tylko Zakopanego – to charakterystyka każdego miejsca na świecie, w którym jest nas za dużo i za często.
Kiedyś bardzo mnie oburzało, że psioczy się na Zakopane. Wszystkich negatywnie nastawionych chciałam nawracać i z każdym polemizować. Podhale to mój dom, a przecież nikt nie lubi jak ktoś przychodzi do nas w gości i krytykuje kolor filiżanek oraz smak ciasta, prawda? Dziś już tak nie robię. W zamian zachęcam do tego, czego sama nauczyłam się w podróżach – aby szukać niezwykłości miejsc z własnym pomysłem.
Dlatego w tym wpisie zostawiam w tyle szpecące reklamy, pseudo góralskie granie do kotleta, owieczki made in China, zapchane parkingi i kino 7D. Pokażę Wam, jak można ciekawie zwiedzić Zakopane, czym się zainspirować i co warto zobaczyć w jeden lub dwa dni w Zakopanem. Będzie trochę poza utartym szlakiem, trochę na nim, ale kto powiedział, że na znanych ścieżkach nie znajdzie się czegoś nieznanego? Mam nadzieję, że chociaż trochę uda mi się odczarować dla Was stolicę polskich Tatr i spojrzycie na nią inaczej. Jeśli nie – śmiało możecie obrzucić mnie plasterkami salcesonu!
Zakopane – co warto zobaczyć i gdzie zawędrować?
Zakopane – inspirująca podróż w czasie
Zakopane to 200 lat fascynującej historii, która została opisana, wyśpiewana, namalowana, sfotografowana i tworzona przez największe postaci polskiej kultury. Kiedy w 1873 roku do małej wioski pod Giewontem przybył dr. Tytus Chałubiński, nie wiedział jeszcze, że jego zachwyt nad zielonym regionem u podnóża majestatycznych gór będzie zaczątkiem do stworzenia jednego z najpopularniejszych miejsc na turystycznej mapie Polski. Wielkie nazwiska cyganerii artystycznej, która tłumnie ściągała pod Tatry, zostawiła po sobie ślady swojej bytności, których możecie poszukać podczas spaceru po mieście. Tak bardzo zatłoczone i gęsto pokryte warstwą tandety Krupówki skrywają wiele ciekawostek, anegdot i miejsc z okresu największej świetności Zakopanego. Spróbujcie odtworzyć sobie dawne Zakopane!
Natraficie na budynek najstarszego hotelu w mieście, odkryjecie gdzie znajdowały się modne kawiarnie, w których odbywały się spotkania towarzyskie, grano w brydża, tańczono na dancingach, oglądany występy teatralne i ubijano interesy – również te ciemne. Znajdziecie pierwszy sklep, teatr, miejsca, gdzie wybierano „gwiazdy sezonu” i gdzie organizowano wystawne bale, a także opery na świeżym powietrzu. Rozrywkom cielesnym i duchowym oddawali się tutaj niemal wszyscy ci, o których uczyliśmy się na lekcjach w szkole: Stefan Żeromski, Kornel Makuszyński, Ignacy Jan Paderewski, Helena Modrzejewska, czy Henryk Sienkiewicz.
Pęksowy Brzyzek w Zakopanem
Stary Kościół parafialny Matki Boskiej Częstochowskiej i św. Klemensa to miejsce, które absolutnie trzeba zobaczyć w Zakopanem. Kościół na Pęksowym Brzyzku został wybudowany w 1847 roku i przez mieszkańców nazywany jest „starym kościółkiem”. Wnętrze świątyni jest przepiękne w swojej prostocie, a to za sprawą starych ludowych obrazów i góralskich zdobień. Na uwagę zasługują stacje drogi krzyżowej, które namalowane są na szkle przez lokalną artystkę Ewelinę Pęksową.
Tuż obok kościoła znajduje się zabytkowy cmentarz, na którym można znaleźć groby ludzi zasłużonych dla polskiej kultury oraz nauki. Spoczywają tu m.in: Kornel Makuszyński, Tytus Chałubiński, Kazimierz Przerwa – Tetmajer czy Władysław Orkan. Niektóre z nagrobków to niezwykłe dzieła sztuki, a napis przed wejściem zawsze mnie porusza. Na tablicy napisane jest : „Ojczyzna to ziemia i groby. Narody tracąc pamięć, tracą życie. Zakopane pamięta”.
Spacer szlakiem stylu zakopiańskiego
Styl zakopiański, mimo że początkowo odnosił się do przedmiotów zdobionych charakterystycznymi elementami pochodzącymi z Podhala, najwspanialej rozwinął się w architekturze. Styl zakopiański, nazywany również stylem witkiewiczowskim jest najpiękniejszym przykładem góralskiego budownictwa. W nim zawiera się cała kwintesencja naszego regionu – siła, solidność, hardość i prostota. Domy góralskie to spadziste i strome dachy, zaciszne werandy, zapach drewna świerkowego i piękne rzeźbione motywy geometryczne.
Planując zwiedzanie Zakopanego koniecznie uwzględnijcie spacer ul. Kościeliską. Tam, wzdłuż całej drogi znajdziecie fenomenalne przykłady stylu zakopiańskiego. Jest kilka przepięknych domów prywatnych, a także willa „Koliba”, w której działa świetne Muzeum Stylu Zakopiańskiego. Willa jest pierwszym budynkiem wzniesionym stylem zakopiańskim według projektu Stanisława Witkiewicza. Muzeum przybliży Wam historię sztuki oraz kultury, które przez lata kształtowały Zakopane. Muzeum jest przeciekawe i nie może Was w nim zabraknąć!
Zakopane w detalach architektonicznych i plastycznych
Zakopane to idealne miejsce do tego, aby poćwiczyć uważność i skupienie na detalach. Gdy spacerujecie po mieście, wytężcie wzrok i wytropcie poukrywane smaczki, które swoją formą piszą piękną, dość nieoczywistą historię Zakopanego.
W drodze na kawę do sieciowej kawiarni znajdującej się w dawnym hotelu Gazda, przystańcie na chwilę i spójrzcie na zdobioną fasadę budynku. Tuż nieopodal znajduje się pomnik Bacy autorstwa Henryka Burzca z 1974 roku. W ogromnym sklepie znanej marki odzieżowej znajdziecie piękne mozaiki, kasetonowy sufit i żyrandole. Fasadę sąsiadującego obok kamienicy zdobi płaskorzeźba z harnasiami, której autorem jest znany rzeźbiarz Kazimierz Fajkosz. Takich miejsc w Zakopanem jest naprawdę sporo – trzeba tylko dobrze poszukać i dać się wciągnąć w tą plastyczną opowieść. Niektóre rzeźby powoli znikają z krajobrazu miasta, więc spieszcie się, bo trzeba ocalić je w głowie od zapomnienia.
Galeria Władysława Hasiora w Zakopanem
Bardzo osobliwe to miejsce na mapie Zakopanego i naprawdę warto je odwiedzić. O twórczości Władysława Hasiora usłyszałam po raz pierwszy od mojej siostry, która będąc uczennicą szkoły tkackiej miała z nim kilka lekcji rysunku. Wydawał mi się wówczas szaleńcem i kiedy zdecydowałam się odwiedzić jego galerię, to tuż po przekroczeniu progu miałam oczy jak spodki, a w głowie żadne synapsy nie ogarniały tego, na co właśnie patrzę.
Sztuka Władysława Hasiora nie jest łatwa w odbiorze. Szokuje, zachwyca, odpycha i wzbudza naprawdę skrajne emocje. Nazywano go artystą totalnym, gdyż czerpał z niemal każdej dziedziny sztuki. Materiałów do swoich prac szukał na śmietnikach i w postaci swoich szalonych instalacji dawał im nowe życie. Czy Wam się tam spodoba? Nie wiem. Na pewno na wstępie dostaniecie sporego szoku, ale gwarantuję, że jakaś dziwna siła ciążenia porwie Was w ten dziwny i zwariowany świat sztuki.
Galeria Władysława Hasiora jest filią Muzeum Tatrzańskiego i znajduje się w Zakopanem przy ulicy Jagiellońskiej 18B.
Galeria YAM w Zakopanem
Pierwszy raz odwiedziłam galerię YAM, kiedy pisałam o niej artykuł dla Gazety Krakowskiej. Galeria obchodziła wówczas 20 – lecie działalności. Było to dokładnie 9 lat temu, a historię tego miejsca opisałam w artykule tak:
„Wciśnięta między sklepy i restauracje na gwarnych Krupówkach jest praktycznie niezauważalna. Rzadko reklamowana, nie narzucająca się, a mimo wszystko funkcjonująca nieprzerwanie od kilkudziesięciu już lat pod Tatrami. Galeria Yam to prywatna i zrodzona z marzeń oraz podróżniczych inspiracji galeria sztuki. Jej powstanie to efekt wspólnych londyńskich wojaży Anny Tarnowskiej – Wojak i jej koleżanki Jagi. W latach 80 – tych obydwie pracowały przy renowacji wiktoriańskich luster. Po pracy zapuszczały się w ciasne uliczki Londynu, gdzie na każdym rogu działały urocze, prywatne galeryjki sztuki. Czuć w nich było magiczny klimat prawdziwej, starej Anglii. Wtedy obydwie zapragnęły mieć właśnie taką galerię pod Tatrami. Po powrocie do Zakopanego postanowiły zrealizować ten szalony pomysł. Szczęście im sprzyjało, bo niejaka Nuna – mama męża Jagi podarowała im w użytkowanie starą i rozwalającą się szopę na Krupówkach. Podczas jednego wieczoru zdecydowały, że tam właśnie założą galerię. Wraz z małżonkami zrobiły generalny remont i tak właśnie powstała upragniona galeria. Początki nie były łatwe, bo przez dwa lata dziewczyny dokładały do interesu, nie zarobiły ani gorsza, ale tak się zawzięły, że nic nie było w stanie ich powstrzymać. Wystawiały prace kolegów ze szkoły Kenara w jednym, na prędce uporządkowanym pomieszczeniu.
Dzisiaj Galeria YAM to klimatyczne miejsce, gdzie wernisaże odbywają się w podwórku, obrazy wiszą na płotach, rzeźby ustawione są na trawie, a wnętrze wygląda, nie jak galeria, a jak prywatny dom. Każdy czuje się tutaj swobodnie, a sztuka jest autentyczna, nieudawana. Warto dodać, że „dobrym duchem” galerii był Jan Młodożeniec. Jego dzieło wisi nawet na ścianie wzdłuż drogi prowadzącej do Galerii. Mimo, że dzisiaj coraz mniej ludzi interesuje się sztuką, galeria nadal promuje jej różnorodność, spontaniczność i klimat, bo jak mawiał Aleksander Jackowski: „to właśnie one są solą tej prawdziwej sztuki”.
Przez 9 lat nic się nie zmieniło w moim prywatnym odbiorze tego miejsca. Nadal uważam galerię Yam za najbardziej magiczne miejsce na mapie Zakopanego. Skręćcie z Krupówek w boczną uliczkę – nie pożałujecie!
Rówień Krupowa w Zakopanem
Tak, jak Nowy Jork ma Central Park, a Londyn Hyde Park, tak Zakopane ma Rówień Krupową. To zielone miejsce w Zakopanem przez wiele lat wyznaczało szlaki mojej burzliwej młodości. Ech, chodziło się tu na papierosy, tanie wina i pierwsze randki. Rówień Krupowa to fajne miejsce na odpoczynek, z dala od zgiełku Krupówek. „Na Równiach” jest kilkanaście ławeczek dla spacerowiczów, szerokie alejki i mnóstwo terenu zielonego.
Stąd można zobaczyć jak ciekawie położone jest Zakopane. Po jednej stronie możesz podziwiać panoramę Tatr z górującym nad miastem Giewontem, a jak odwrócicie głowę, to cyk – macie Gubałówkę na Pogórzu Gubałowskim. Jaki inny park w Polsce ma takie widoczki? Żodyn.
Najbardziej kultowe miejsca w Zakopanem
Zakopane ma kilka kultowych miejsc, które warto uwzględnić w planie zwiedzania, albo chociaż zaglądnąć do nich przez szybę! Pamiętam je za czasów niedzielnych wypadów z rodzicami „na miasto” i pierwsze samodzielne przechadzki. Kwintesencją niezwykłego klimatu Zakopanego są takie miejsca jak kino Giewont, gdzie seanse filmowe nierzadko zagłusza odbywająca się za ścianą próba pieśni i tańca zespołu regionalnego, czy niepozorna cukiernia W podwórku, w której zjecie produkowane od 1956 roku lody.
Pod rondem w Kuźnicach jest kultowa knajpa Kolibecka, która 34 lata serwuje pyszne pstrągi i placki ziemniaczane. Jest stary jak świat Pub Seagram’s Zakopane, dancingi w Watrze, a także 93 -letnia cukiernia Samanta. Jest cudownie oldskulowy sklep z majtami Kora, który istniał jeszcze za czasów, kiedy po Ziemi chodziły dinozaury oraz słynny Bar Grota, w którym jest przepyszne jedzenie i uroczo obskurny wystrój. Kawiarnia Europejska to miejsce, które pamięta dancingi nie z tego świata i rozśpiewany tłum przemierzający wężykiem Krupówki, śpiewający wraz z wodzirejem Rysiem Parostatkiem w piękny rejs.
Jest 25 -letnia pizzeria Da Adamo, której kotletburger i frytki spadollini śnią mi się po nocach. Tuż obok wspomnianej wyżej galerii YAM znajduje się słynne Cafe Piano – miejsce, gdzie wypijecie piwo i pobujacie się na huśtawkach. Jest też Bar Appendix, w którym tańcowało się na stole, a imprezy tamże przeszły już do legendy. Wszystkie te miejsca to kawał fajnej historii miasta i wszystkie niezwykle polecam Waszej uwadze!
A jeśli główkujecie, gdzie dobrze i tanio zjeść w Zakopanem, gdzie iść na piwo, gdzie potańczyć w Zakopanem do utraty tchu, a gdzie iść na pyszną kawę – oto przybywam ze ściągawką dla Was w linku powyżej. Smacznego!
Kawa na tarasie Cafe Tygodnik Podhalański
Cafe Tygodnik Podhalański to kawiarnia, która zrodziła się z kombinacji dwóch ikonicznych elementów składowych miasta Zakopane – starego jak świat budynku domu handlowego GRANIT i redakcji najbardziej poczytnej gazety na Podhalu – Tygodnika Podhalańskiego. Jak to się ma do kawy i ciastek? A no, kiedy redakcja gazety przeniosła się do innego budynku pozostawiła po sobie lokal. Gazety i kawa? To nie mogło się nie udać!
Po kilku latach powstała we wnętrzach dawnej redakcji kawiarnia z najpiękniejszym widokiem na panoramę Tatr! Jeśli szukacie miejsca na dobre ciacho w Zakopanem, a do tego lubicie klimatyczne kawiarnie z ciekawym wystrojem – Cafe Tygodnik jest idealną propozycją.
Zakopane – siła folkloru i tradycji
Kultura i tradycja góralska nigdy nie dała zamknąć się w skansenie. Gwarę podhalańską, charakterystyczne stroje, taniec, śpiew i rzemiosło odnajdziecie w Zakopanem w przepięknej formie. Wbrew krzywdzącej opinii – nie jest to forma tandetna i jarmarczna. Ta, a i owszem także istnieje, ale myślę, że jak w każdej dziedzinie naszego życia, tak i w folklorze funkcjonuje podział na odbiór sztuki i kultury w wersji skróconej i w wersji pogłębionej.
Są ludzie odnajdujący prostą radość w nieskomplikowanych dźwiękach góralskich basów, których słuchają przy kuflu piwa i konsumpcji golonki. Są też tacy, którzy w szarpnięciach smyczka po strunach owego basu chcą znaleźć coś więcej. I mimo, że tych drugich jest mniej, nie należy zakładać, że znikąd nadziei, bo Zakopane utonęło w przaśności i bylejakości.
Wystarczy spoglądnąć na cudownie kolorowe obrazy malowane na szkle, dotknąć misternie wyhaftowanych szarotek na góralskim gorsecie i zobaczyć jak baca zdecydowanym ruchem silnych dłoni „pucy” ser na oscypki. Zakopane to dla mnie unikatowe miejsce w Polsce, a jego siłą są nie tylko góry za plecami, ale dziedzictwo kulturowe i wielki hard ducha rodowitych górali. Na Zakopane trzeba po prostu znaleźć sposób. Jeśli chcecie – chętnie pomogę Wam w tych poszukiwaniach.
21 komentarzy
Będąc w Zakopanem koniecznie trzeba zobaczyć Stary Cmentarz na Pęksowym Brzyzku. Na tym urokliwym niegdyś wiejskim cmentarzu spoczywa wiele znanych osób.
Kolejna podróżnicza perełka w Twoim wykonaniu. Inspirująco i z pasją!
Galeria Hasiora to jedno z lepszych miejsc w Zakopanem w jakim byłem 🙂
To prawda! Galeria Hasiora jest niesamowita:)
Pamiętacie misie z Krupówek.Kiedyś brudne z wyczuwalną wonią alkoholu.Teraz po nagonce medialnej to się zmieniło.Misie są czyste i prawie pachnące. Można przytulić sie do misia i cyknać fotkę za opłatą;) Myslę, że taka presja powinna też być w kierunku tandety Zakopanego durnych reklam byle gdzie i byle jaj itp. Pozdro.
Najważniejsze, że flaszka w Zakopcu smakuje wyjątkowo, a po niej czy po natępnej o szaleństwo i szałowość miejsca łatwiej. Tandeta i cyrk Krupówek i Ģubałówki też akceptowalny się staje. Turyści zadowoleni kasa się sypie.Po co to zmieniać skoro zapotrzebowanie jest! Nikt odgórnie nie koryguje tego.Bo po co? I tak cepry przyjadą.Postoja w korkach,ponarzekają ale przyjadą.
Nie demonizowałabym aż tak bardzo:)
Szanuję! Bo Zakopane może mieć i tę tandetną i niefajną twarz (nie ukrywajmy), ale może mieć też i tę twarz przez ciebie przedstawioną. Poza tym ja jestem człowiekiem patrzącym na świat w dość kolorowych okularach i nawet te Krupówki jestem w stanie zdzierżyć 😉 No i serducho za Pęksowy Brzyzek, już za dzieciaka jak byłem to mego mi się tam podobało i za każdym kolejnym razem w Zakopcu odwiedzałem i kościół i cmentarz 🙂
No oczywiście, że ma! Ja nie pieję nad wszystkim, bo też mnie mierzi tandeta i jakieś krzywe akcje. Ale uczmy się szukać fajności w niefajności:)
P.Magdo też z przykrością nie zgadzam sie z wstepem jaki Pani napisała. ZAKOPANE tzw. szału w żadnym miejscu nie wywołuje. Bywam w tym mieście zwykle 2x w roku. Od kilkudziesięciu lat i znam te miejsca. Oczywiście jest ” magnes” ciągnący w to miejsce i tym czymś są TATRY. Góry, które żadnego PR nie wymagają! Piękne góry! Górali bardzo CENIĘ ale podobnie jak większość z nas wymagają opamiętania, bo zbłądziliśmy, Jeżeli zamiarem tego wpisu było wzbudzenie kontrowersji, to się udało. Pozdrawiam
Panie Pawle, A bynajmniej moim celem nie było wzbudzenie kontrowersji:) Bardziej miałam na celu to, o czym pisałam w tekście – żeby nauczyć się patrzeć nawet na brzydkie, tandetne i z pozoru nieciekawe miejsca inaczej. Ja nie jestem ślepo zapatrzona w Zakopane i nie udaję, że nie widzę różnych „potworków” miasta, ale piszę bloga podróżniczego, a nie plan zagospodarowania przestrzennego i naprawy miasta:) Staram się zawsze skupiać na pozytywach, szukać rzeczy fajnych, a nie poddawać się naszemu narodowemu narzekaniu, że wszystko i wszędzie jest ble. Zdaję sobie sprawę, że nie każdemu się tu podoba, ale może Pana nie przekonam, Pana Kowalskiego i Nowaka też nie, ale może przyjedzie ktoś i powie – „a może dziś zróbmy spacer po Zakopanem bez narzekania i marudzenia”? Pozdrawiam Pana przegorąco!
Pani Magdo, mam taką zasadę jak ja to nazywam: „w życiu najważniejsze jest wszystko SOBIE dobrze WYTŁUMACZYĆ i UWIERZYĆ w to”
Cieszę się, że coś z tego w Pani się dopatruję 😉
Pozdrawiam równie gorąco w ten słaby pogodowo początek lata 2020!
….dziękuję za odpowiedź na mój wpis. Doceniam to.
Ja z kolei mam zasadę, że wszystko w życiu jesr możliwe – nawet znalezienie fajnego w niefajnym:) Ściskam Pana słonecznie – nie deszczowo, jak za oknem! 🙂
Ależ genialna jest taka podróż w czasie. To pierwsze zdjęcie zestawienie współczesnego widoku i stare zdjęcie – mega 🙂
A dziękuję pięknie! Starałam się aby wyszło w miarę fajnie 😀
Hej Magda,
Z gory mowie ze pisze ten tekst z duzym dystansem z ledwo otwartym jednym okiem po piatkowym relaksie :).
Niestety nie zgadzam sie z duza czescia wstepu jaki poczynilas. Wcale nie uwazam, ze roszczeniowy turysta to choroba, ktorej nie mozna stawic czola i jest ona powodem tego jak jest. Jest mnostwo miejsc w Europie, ktore nie stracily charakteru mimo bardzo duzego natezenia ruchu turystycznego. Przyklady oczywiscie w skali podobnej do Zako bo nie bedziemy porownywac sie z aglomeracjami: Rovinj -Chorwacja, Eger-Wegry, Krumlov-Czechy, Ronda-Hiszpania, Sintra-Portugalia, Taormina-Wlochy( chociaz dodatkowo cala Tosksnia to miejscowosci nie zepsute). Ok, wystarczy bo mozna tak pisac i pisac.
Pochodze z Koscieliska i na przestrzeni lat widze jak klimat i kultura z gor ulatuje jak para z kubka goracej herbaty na mrozie.
Polecam spacer szczytem Gubalowki zeby zobaczyc jakies 4miliardy budek ze wszystkim. Pomijajac tandetnosc asortymentu to kazda z nich zostala skrecona ze „szwagrem” w przy domowym garazu. Obstawiam, ze wiekszosc z nich nie posiada odpowiednich papierow i dopiero jak kogos zabije dach spadajacy( jak w Gliczarowie) to podnosimy debate na temat ze cos jest nie tak. Chociaz budy jak staly tak stoja. Przezyja mnie i Ciebie.
Zatem calkowicie rozumiem charakter i cel jaki chcesz osiagnac piszac ten tekst ale trzesie mnie na fakt, ze nikt wlasnie nie wbija kija w mrowisko i nie powie ze cala ta tandete trzeba zapakowac na tira wywiezc i spalic. Nikt nie powie ze jednak wlasciciele tych bud, czy wesolego miasteczka pod Gubalowka oraz obwozni sprzedawcy baniek mydlanych i jaskrawych sznurowek nie sa potrzebni w Zako zeby bylo dobrze.
Nie wiem o co chodzi wiec zakladam ze nie idzie o seks. Wiec zostaje kasa i kolo sie zamyka.
No i niestety do Koscieliska jezdze juz rzadziej a na wspomniane miejsca wrecz patrzec nie moge bo robi sie smutno.
Milego weekendu!
Hej! Jeśli chodzi o Gubałówkę to w pełni się zgadzam z Tobą i uważam, że budy znajdujące się tam w ilości milionowej winny zniknąć ze świata:) Co do miejsc „chorujących” na turystów to z kolei nie zgodzę się z Tobą jeśli chodzi o Toskanię:) Tam może i nie ma budek, ale są inne rzeczy, które świadczą o tym, że turystyka też się im wylewa z garnka. Co do tekstu, to ja zawsze namawiam
Do tego aby spojrzeć na turystyczne i z pozoru tandetne miejsca czy brzydkie jak noc miejsca inaczej. Sama tak robię i sprawia mi to mega frajdę:) Tak samo jest z Zakopanem – jestem świadoma, że nie wszystko tam gra i bucy, ale szukam w nim tego, co może zachwycić 🙂 Pozdrawiam Cię bardzo!
W Zakopcu byłam setki razy, ale nigdy jakoś nie skupiałam się na jego zwiedzaniu – góry zdecydowanie wygrywały !!! Choć Muzeum Hasiora i Tetr Witkacego zaliczone wiele razy
Ale tam pusto, a to foto ze starą fotografią – kosmos 🙂
Postpandemiczne zwiedzanie, ot co 😀
Do Zakopanego jeździłam każdego roku, od trzeciego czy czwartego roku życia, aż do przeprowadzki do Islandii. Jak byłam dzieckiem to spędzałam tam dłuuuugie tygodnie, a potem różnie. Celem zawsze były Tatry, no ale jednak pod Krokwią czy Gubałówką czasu spędziłam mnóstwo. W każdym razie zdążyłam się zaprzyjaźnić z tym miastem, za którym, mogę śmiało powiedzieć, że tęsknię. Też zdążyłam zobaczyć, jak się ono rozwijało i pomimo tego cyrku i różnych rzeczy, które tam się dzieją i mnie wkurzają, to tak, to jest ładne, mega ciekawe miasto, w którym czuję się tak dobrze, jak w rodzinnym Krk. 🙂