Jak się spakować i co spakować w podróż, żeby nie wyglądać jak wielbłąd, nie nabawić się chorego kręgosłupa, a jednocześnie totalnie zadać szyku? Jeśli wprost nienawidzicie się pakować, a na samą myśl o układaniu rzeczy w walizce lub plecaku robi się Wam słabo, to mam dobrą wiadomość – jest nas więcej!
Pakowanie się w podróż to nie lada wyzwanie i sztuka, zatem przybywam z odsieczą oraz wskazówkami, jak to zrobić bezboleśnie, szybko i z eleganckim sznytem! Przygotowałam dla Was kilka porad oraz trików dotyczących sprawnego pakowania się na podróż. Jestem mistrzem życiowego chaosu, więc te praktyczne porady to mój Święty Graal, który sprawdza mi się na każdym wyjeździe.
Jak się spakować w podróż? Poradnik prawie idealny!
Less i more czyli o trudnej sztuce minimalizmu
Ile ludzi na świecie, tyle porad jak efektywnie się pakować. Jedni mówią, że najkorzystniej to metodycznie spisywać rzeczy, które zabierzemy ze sobą, z kolei inni stawiają na chaotyczne pakowanie na chybił trafił, na kilka minut przed wyjazdem. Jestem gdzieś pośrodku tej skali. Staram się jak mogę wdrażać ideę minimalizmu do swojego podróżniczego życia, gdyż mikroskopijne bagaże w tanich liniach lotniczych mnie do tego zmusiły. Planując wybór ciuchów na podroż, które muszę upchać do małego plecaka zakładam, że w jednym stroju będę chodzić 2 -3 dni. Warto pamiętać, że podróż to nie wybory Miss Ziemi Łomżyńskiej i naprawdę można przeżyć nie zabierając ze sobą całej szafy ubrań oraz sklepu z kosmetykami. Nikt nasz przecież nie zna, można więc śmiało chodzić w tym samym swetrze przez kilka dni i nikt nam nie powie, że jesteśmy niechlujni. A przecież im mniej zabierzemy ze sobą, tym więcej podróżniczych suwenirów możemy przywieźć (hue, hue, hue).
Co jest lepsze na podróż? Plecak czy walizka?
Należę do teamu plecakowców i za nic nie dam się namówić na walizkę. Plecak jest nie tylko wygodniejszy, ale ma różnorakie zastosowania w drodze. Czasem służy jako poduszka pod głowę, czasem jako podnóżek. Świetnie obciąża namiot przy dużym wietrze, a jak ucieka nam autobus/pociąg/samolot, to szybciej dogonimy go z plecakiem na plecach, niż z walizką w ręku #sprawdzoneinfo.
Moim niezawodnym kompanem w podróżach jest stary jak świat plecak marki Salewa o pojemności 28 L. Jest to plecakowa studnia bez dna! Do dzisiaj nie wiem jakim cudem udało mi się w nim upchać wielki flanelowy szlafrok (!), kilka piżam i 10 dwupaków skarpetek kupionych w Barcelonie. Łażę z nim po górach, biorę na weekendowe wyjazdy i czasem na dłuższe szwendaczki. Niedługo się rozleci, ale dopóki to się nie wydarza – jest moim plecakowym przyjacielem. Mam również całkiem nowy nabytek starej, sprawdzonej firmy Alpinus, który elegancko wchodzi do koszyczka mierzącego bagaże tanich linii i jest baaaardzo pakowny.
Na podróże powyżej 2 tygodni, co do których mam pewność, że załaduję się po uszy pamiątkami zabieram plecak marki Deuter o pojemności 50+10L. Jest to plecak zrobiony przez samego Boga i wart jest tych milionów monet! Zaprawdę poświadczam! To taki Christopher Lambert wśród plecaków – jest absolutnie nieśmiertelny! Mam niebywałą zdolność do psucia rzeczy z pozoru niezniszczalnych. Po kilku długich podróżach plecak Deuter dzielnie opiera się moim krzywym akcjom i dlatego kocham go na wieki.
Jak najlepiej upchać rzeczy w plecaku? Keep rolling, bejbe!
Stary indiański sposób mówi, że im bardziej zrolujemy ciuchy, tym więcej ich zmieścimy w plecaku. Lubię Indian, więc roluję. Oczywiście można narzekać, że wszystko będzie zmięte i jak wyciągnięte krowie z gardła. Wystarczy po przyjeździe rozciągnąć ciuchy na hotelowym grzejniku czy powiesić w szafie i po sprawie.
Dla miłośników spodni w kant – można zrobić saunę w łazience z gorącej wody i rozwiesić tam ciuchy, wyprostują się w trybie natychmiastowym. Tego jednak nie robimy, bo szanujemy wodę i nie marnujemy jej bez sensu tylko dlatego, że nas mierzi zagięcie w bluzce.
Dla tych co nadal chcą spakować się w podróż elegancko i nie być zmiętą stówką z portfela, polecam gorąco worki do pakowania. Za ich pomocą można sobie pięknie zorganizować przestrzeń w plecaku. Ja i tak zawsze robię kipisz, więc średnio mi się sprawdzają, ale znam osoby, co potrafią z worków zrobić drugi dom!
Co spakować do plecaka na podróż? 10 niezbędnych kompanów i trików podróżniczych
Apteczka w podróży – co trzeba spakować na wyjazd?
Możecie być chłopem jak dąb, babą silną jak NRD-owska zawodniczka w miotaniu kulą, ale nigdy nie wiecie co Was może spotkać w drodze. Warto, a nawet trzeba minimalnie zabezpieczyć się przed niespodziankami zdrowotnymi. Moja hipochondryczna natura nie pozwala mi wyruszyć z domu bez odpowiedniej ilości medykamentów. Mam ze sobą wszystko. ABSOLUTNIE WSZYSTKO. Coś na problemy jelitowe, na komary, na zakażenia, na bóle głowy, nogi, oka, ręki, biodra, kolana, na uczulenia, bronchit, ataki zmutowanych zombie i wybuchy jądrowe na słońcu. Kiedyś na lotnisku apteczka wysypała mi się wprost na buty celnika. Ten popatrzył zdumiony to na mnie, to na rozwaloną apteczkę zapytał, czy aby na pewno podróżuję sama. Ktoś powie, że wszystko można kupić na miejscu, ale umówmy się, komu chce się szukać apteki, kiedy trawi nas gorączka albo nieżyt żołądka? Warto mieć coś zawsze przy sobie. Leki pakuję do woreczków foliowych, instrukcję dawkowania (jak jest potrzebna) związuję gumkami recepturkami i jest git.
Kosmetyki w podróży – jakie spakować i w jakiej ilości?
Tutaj świetnie sprawdzają się próbki kosmetyków, które możemy znaleźć w babskich gazetach, drogeriach i aptekach. Pamiętajmy, że w bagażu podręcznym można zmieścić płyny do pojemności 100ml i to w małej, foliowej torebce. Jak wygląda mój niezbędnik kosmetyczny w podróży? Kostka mydła, którą myję ciało i twarz, oraz robię przy jej użyciu przepierkę jak trzeba 🙂 Krem do wszystkiego czyli popularny Nivea soft lub Cethapil, które służą mi jako kremy i balsamy na każdą część ciała. W zimie pakuję Dermosan. Do tego zabieram małe perfumy, szampon do włosów w mini buteleczce lub saszetkach jednorazowych, podkład do twarzy, maszynki jednorazowe, tusz do rzęs i małą piankę do włosów. W moim przypadku w zupełności to wystarcza aby nie straszyć na ulicy i wyglądać w miarę jak człowiek.
Jakie buty zabrać w podróż?
Zawsze zabieram ze sobą dwie pary w zależności od klimatu. Jak jadę tam gdzie ciepło to trampki, w których biegam po okolicy, plus jakieś wygodne cichobieżki do tańca, różańca, na trekking i do kiecki. Zawsze mam również ze sobą klapki pod prysznic, które służą mi również do przechadzek, gdy jest upał.
Pieluchy tetrowe i wkładka do śpiwora – dobre alternatywy dla ręcznika i pościeli
Pieluchy tetrowe są idealnym zamiennikiem ręcznika. Kiedyś zasłyszałam taką oto ciekawostkę traperską – tylko pielucha, nie ręczniki z mikrofibry. Tetra genialnie chłonie wodę, dość szybko schnie, jest tania i fantastyczna do upychania pustych przestrzeni w plecaku. Dodatkowo pakuję też wkładkę do śpiwora, która czasem ratuje mnie przed wątpliwej jakości świeżością pościeli w hostelach oraz innych noclegowych przybytkach. Mam istnego fioła na punkcie skrupulatnego sprawdzania czy pokój, który wynajmuję jest posprzątany. Delkoinspekcja to stały punkt moich podróży, kto ze mną jeździ po świecie, ten wie:)
Sprzęt fotograficzny i elektronika w podróży
Nie jestem zwolenniczką wożenia ze sobą dużej ilości elektroniki. Mimo, że bloguję o podróżach i bywam często online, wciąż jestem anty do wszelkich osiągnięć technologicznych. Szczerze mówiąc to jestem z tych osób analogowo-staroświeckich. Wstyd przyznać, ale do całkiem niedawna nie wiedziałam, co to jest powerbank. W podróż zabieram ze sobą telefon komórkowy, aparat fotograficzny i ładowarki do tych dwóch sprzętów. Pakuję też powerbank, bo już odkryłam, po co on jest:) Muszę się Wam również zwierzyć, że wciąż lubię tradycyjne mapy. I mam nadzieję, że długo jeszcze będę polegać na znakach płynących z natury i na podpytywaniu ludzi o drogę, niż na aplikacjach w telefonie.
Ciuchy w podróży – umiar przede wszystkim!
Nie warto przesadzać z ilością ciuchów w drodze. Raz, że musimy to wszędzie ze sobą taszczyć, a dwa, że połowy i tak nie ubieramy. Ja osobiście jestem wielką miłośniczką sukienek, więc jeśli jadę tam, gdzie słońce, to nie wrzucam do plecaka ze cztery kiecki i po sprawie. Pakuję też kurtkę oraz ciepłą bluzę. Bieliznę biorę w ilości takiej, żebym nie utkwiła na amen w łazienkowych przepierkach. Natomiast rzeczą, z którą nie umiem walczyć to chusty. Pakuję ich kilka sztuk, bo jestem od nich uzależniona i kocham się nimi obowiązywać jak mumia. Czasem stają się spódnicą, topem, chustą na łeb jak grzeje za mocno, albo czymś do otulenia się jak jest zimno.
Przewodnik tradycyjny – hot or not?
Jako zagorzała tradycjonalistka słowa drukowanego, przewodnik musi być u mnie w formie papierowej i kropka! Nie mogę się przekonać do elektronicznych wersji. Nieważne, że książki są okropnie ciężkie i nieporęczne. Najważniejsze, że szelest kartek i zapach papieru powodują u mnie ekstazę i dreszcz emocji. No i warto poczytać przed snem ciekawostki na temat odwiedzanego miejsca. Nie tylko fejsbuki, instagramy i tindery z zasięgiem do czterech kilometrów…czy tam dwóch:)
Weźcie coś na podręczne rzeczy
Oprócz bagażu numero uno, warto mieć małą saszetę/torebkę/mini plecak do zwiedzania, kiedy główny bagaż chilluje w hotelu lub hostelu. Spakujcie tam dokumenty, telefon, piniondz, butelkę wody i jakieś przekąski, bo zwiedzanie odwadnia i powoduje głódki. Ja wsadzam jeszcze notes i ołówek do pisania. Często jeżdżę z magiczną torebką marki Greenpoint. Jest to istny torebkowy Alcatraz! Ma tyle sekretnych przegródek i tajemnych połączeń, że czasem sama nie wiem, co do niej włożyłam. Jest mała, zgrabna i niesamowicie pakowna. Kiedyś pożyczałam ją namiętnie od mojej przyjaciółki, czyniąc jej torebkę bywalcem świata. Kiedy Greenpoint wypuścił reedycję kultowej torbeczki – cała w niezdrowej ekscytacji zakupiłam aż dwie sztuki!
Jak przechowywać pieniądze i dokumenty w podróży?
Ja zawsze pakuję mój stary jak Arka Noego portfel z Muppetami. Jest tak straszny i obskurny, że gdybym była złodziejem to na bank bym się nie okradła. Wygląda jakby go ktoś przeżuł, wypluł i podeptał. Rozpada mu się klapa, nity już nie trzymają, ale nie mam serca go wyrzucić, bo towarzyszył mi we wszystkich podróżach:)