Wybrzeże Amalfi to zdecydowanie najbardziej spektakularne i malownicze miejsce na mapie Włoch. Kiedy już opanujesz mdłości wynikające z szalonej jazdy zakrętami i autobus wysadzi Cię na przystanku docelowym, otwórz oczy. Najpierw zobaczysz intensywny turkus Morza Tyrreńskiego, którego spienione fale rozbijają się o skaliste wybrzeże. Potem dostrzeżesz kolorowe domy kurczowo przyczepione do stromych stoków, które wydają się zaprzeczać wszelkim prawom budowlanym. Promienie słońca będą się odbijać w zboczach gór, a potem zobaczysz, jak samochody wiją się niczym węże na zakrętach. Chyba tutaj Tolkien szukał inspiracji do tworzenia swojego Minas Tirith. Ten krajobraz jest żywcem wyjęty z innego świata.
Wybrzeże Amalfi i Zatoka Neapolitańska wchodzą w skład włoskiej Kampanii – jednego z piękniejszych (o ile nie najpiękniejszych!) regionów we Włoszech. Spędziłam w tych okolicach tydzień i się zakochałam jak nastolatka. Przyjechałam pociągiem z Neapolu do Sorrento, a potem lokalnymi autobusami kawałek po kawałku eksplorowałam najciekawsze zakątki. Dużo chodziłam pod górę, drżałam o swoje życie kiedy kierowcy mijali się na lusterka między przepaściami i zobaczyłam wyludnione Positano. To była jedna z fajniejszych podróży w moim życiu.
Jeśli interesują Cię atrakcje Wybrzeża Amalfi poza sezonem i czy da się je zwiedzić bez samochodu to polecam uwadze poniższy tekst!
Wybrzeże Amalfii i Zatoka Neapolitańska poza sezonem – najciekawsze miejsca i inspiracje!
Wybrzeże Amalfi i Positano poza sezonem – bardzo na tak!
Positano to najdroższe i najbardziej zatłoczone miasto na Wybrzeżu Amalfitańskim. W sezonie jest podobno taki ścisk, że nie można oddychać. Plaże toną w leżakach i ludziach spragnionych włoskiego Dolce Vita.
Positano i Wybrzeże Amalfi poza sezonem to już zupełnie inna bajka! Wszystkie miasta wzdłuż wybrzeża wyludnione i zamknięte na cztery spusty, a po ulicach każdego hulał wiatr. Od czasu do czasu pojawiał się jakiś autobus z turystami, którzy rozczarowani zamkniętymi sklepami i restauracjami uciekali dalej.
Brak ludzi wyostrza zmysły. Dostrzega się wiele rzeczy, które zwykle nikną w tłumie. Detale na drzwiach, mozaiki na podłogach, uśmiech pani na straganie sprzedającej mandarynki albo radosne Buongiorno od miejscowych „ławeczkowiczów”, którzy okupują wejście jedynego sklepu w wiosce i dla których jesteś kosmitą o tej porze roku. Warto tu przyjechać poza sezonem, bo miasto pokaże swoje oblicze z perspektywy ludzi i ich codzienności, a nie wielkiej turystycznej machiny. Jeśli szukasz autentyczności miejsc, na bank znajdziesz ją tutaj w zimie.
Bar Internazionale w Positano
Jeśli na Wybrzeżu Amalfi istnieje centrum ogarniania wszechświata to zdecydowanie swoją siedzibę ma w Barze Internazionale w Positano. Nie wiem w czym tkwi fenomen tego miejsca, bo i kawa podła i kanapki nieświeże, ale atmosfera tu panująca każe przymknąć oko na te niedogodności. Przy tym budynku krzyżują się wszystkie drogi włoskiego świata. Lokalsi przyjeżdżają skuterami na piwo, panowie z budowy czekają na swój transport do pracy i przyłączają się do tych od skuterów, a policjanci wpadają na kawę (za którą płacą dwa razy mniej niż turyści).
Przy stolikach siedzą babcie w wełnianych spódnicach i o czymś zawzięcie dyskutują nad rozłożoną gazetą, a dwaj leciwi dżentelmeni grają w szachy. Między stolikami kręcą się zdezorientowani turyści, czekający na autobus, który zabierze ich w dalszą drogę. Wchodzisz do tego ula i próbujesz zamówić kawę. Zderzasz się tu z włoskim temperamentem i arogancją w pakiecie. Jeden sprzedawca posyła ci przyjazny uśmiech, a drugi od niechcenia podaje ci letnią i ohydną kawę w plastikowym kubku, bo w jego ponurej twarzy rysuje się oczywista i niema informacja do ciebie – nie zasługujesz na porcelanową filiżankę. Kasuje cię jak za woły i ponagla do wyjścia. Wychodzisz trochę wkurzony ale rozbawiony i zakochany po uszy w tym miejscu:) Musisz tam zajrzeć, po prostu musisz!
Droga ku słońcu wzdłuż Wybrzeża Amalfi
Wybrzeże Amalfi spina w całości droga krajowa, ciągnąca się od Sorrento aż po Salerno. Uważana jest za jedną z najpiękniejszych dróg na świecie. Liczy zaledwie 50 km ale za to jakich! Aby je przejechać trzeba nam odwagi i sporej odporności na stresujące sytuacje, bo to, co wyczyniają kierowcy lokalnych autobusów mrozi krew w najbardziej odważnych żyłach! Mijanki na lusterka, szalone lawirowania między przepaściami wpadającymi prosto do morza oraz te męskie udowadniania kierowców z dwóch autobusów, który z nich jest lepszy. Jazdy Wybrzeżem Amalfitańskim nie da się ot tak opisać, to trzeba po prostu przeżyć!
Trasa Sentiero degli Dei na Wybrzeżu Amalfi
O Panie, co to była za wycieczka! Szlak górski zwany „ścieżką Bogów” to najbardziej malownicza trasa piesza przez Wybrzeże Amalfi. Szlak zaczyna się w miejscowości Bomerano, a kończy w wiosce Nocelle. Całość liczy około siedmiu kilometrów. Na jego przejście należy przeznaczyć jakieś dwie godziny niezbyt forsownego marszu, plus z dziesięć dodatkowych godzin na podziwianie widoków.
Moją trasę zaczęłam w Nocelle. Z uwagi na totalne zaćmienie umysłowe, spacer musiałam zakończyć w miejscowości Praiano, gdyż skórzane botki na obcasie nie były najmądrzejszym wyborem do tej aktywności. Mimo, że trasa nie jest trudna to dla osób z lękiem przestrzeni – mocno do rozważenia. Szlak nie jest ubezpieczony barierkami i nierzadko wędruje się ścieżką wzdłuż przepaści. Warto jednak wygospodarować jeden dzień na taką wycieczkę bo widoki rekompensują wszystko- nawet niewyjściowe obuwie:)
Ravello na Wybrzeżu Amalfi
Ravello ze swoimi ogrodami oraz malowniczo położoną Villą Rufolo jest najczęściej wybieraną miejscówką na zdjęcia ślubne wśród włoskich par. Każdy chce mieć tutaj sesję, a najlepiej całą ceremonię ślubną! Z ogrodów rozciąga się widok na bezkresne morze, dymiącą od czasu do czasu Etnę i pobliskie wzgórza usiane kolorowymi domami. Zachód słońca jest tak bajkowy, że ciężko się nasycić tym widokiem. A jak nie ma wokół nikogo, to magia tego miejsca jeszcze bardziej się potęguje. I mają tu najpiękniejsze posadzki na całym Wybrzeżu Amalfitańskim!
Sorrento na Wybrzeżu Amalfi
Sorrento to brama do Wybrzeża Amalfi. W porównaniu do swoich koleżanek ma dość niewiele zachwytów do zaoferowania i przyznam, że ciężko szło mi zrozumieć jej fenomen. Ujął mnie tu widok na Wezuwiusz i ciasna uliczka odchodząca w bok od głównego placu. Całość wydała mi się jednak strasznie nieociosanym klockiem, który został naprędce stworzony pod masowego turystę.
Mimo, że miasto było wyludnione, ciężko było odnaleźć jego duszę. Jakby gdzieś się zagubiła między gajami cytrusowymi. Niemniej daj sobie czas na „Krainę szczęścia świętą” i sprawdź, czy warto zostać w Sorrento.
Amalfi i ciasne uliczki pełne piękna
Amalfi to niewielkie miasto, którego sieć wąskich i ciasno oplatających starówkę uliczek z miejsca Cię odurzy. Już od strony wybrzeża uwagę przykuwa dzwonnica katedry św. Andrzeja mieniąca się tysiącem kolorów. Zanim jednak do niej dotrzesz – wdrap się na wszystkie wysokie schody, potem schodź jeszcze bardziej stromymi stopniami do niebotycznie wąskich zaułków, aby na końcu stanąć przed katedrą i zachwycić się jej fasadą. Gdyby nie to, że w Kampanii moje serce zostało gdzie indziej, Amalfi zajęło by pierwsze miejsce wśród najpiękniejszych miejscówek, które odwiedziłam w całym swoim życiu!
Likier cytrynowy Limoncello
Jak Włoch dostaje od losu cytrynę to nie robi lemoniady tylko ściąga z niej skórkę i produkuje Limoncello. Likier owocowy, z którym może konkurować tylko nasza polska cytrynówka. Limoncello świetnie działa na trawienie (po ciężkiej pizzy wchodzi jak zły) i jest zdrowy, bo z owoców! Taka niewinna kombinacja skórki cytrynowej, alkoholu i wody potrafi wprowadzić człowieka w stan, o którym nie śniło się nawet filozofom.
Warto zadać sobie trochę trudu i poszukać dobrego Limoncello w zwykłych spożywczakach, bo te sprzedawane w sklepach z pamiątkami niezbyt dużo mają wspólnego z tym kultowym likierem. W Sorrento i Amalfi znajdują się małe i rodzinne wytwórnie tego trunku. Koniecznie zapukaj do ich drzwi, a zwykła cytryna nie będzie już dla Ciebie takim pospolitym cytrusem.
Wyspa Procida w Zatoce Neapolitańskiej
Jeśli wracasz przez Wybrzeże Amalfii do Neapolu to zrób skok w bok i koniecznie popłyń na Procidę. Na tej małej i niezwykle malowniczej wyspie w Zatoce Neapolitańskiej zostawiłam serce. Jest to doskonałe i cudowne miejsce! Na samo wspomnienie już się chcę pakować i znowu jechać!
Życie toczy się tu niespiesznie, między jedną kawą z cornetto, a drugą. Uliczki są tak ciasne, że piesi muszą walczyć o swój kawałek drogi ze skuterami i samochodami. Czasem trzeba się było dosłownie przyklejać do ścian budynków żeby nie zostać rozjechanym. A jak dodamy do tego świeże owoce morza, kolorowe domy, jeszcze bardziej kolorowe łodzie i rybaków uwijających się w plątaninie sieci do połowów ryb, to mamy gotowy przepis na swoje miejsce na ziemi! W gratisie wyspa Procida dorzuca pachnące pranie wiszące między budynkami, głośne klaksony starych skuterów i malownicze zakamarki. A wszystko to zaledwie 40 minut drogi promem od Neapolu!
Pompeje i zwiedzanie ruin
Położone na południe od Neapolu ruiny miasta Pompeje, rozbudzają wyobraźnię wszystkich entuzjastów archeologicznych wykopalisk. Z archeologią mam wspólnego tylko tyle, że chciałam aby Indiana Jones został moim mężem. Jednak historia tego miejsca żywo mnie poruszyła. Górujący w oddali Wezuwiusz pochłonął Pompeje w sierpniu 79 r n.e i nadaje temu miejscu niepokojący nastrój. Mieszkańcy Pompei zostali zaskoczeni jego eksplozją i zginęli śmiercią tragiczną.
Na Pompeje trzeba sobie zarezerwować dobrych kilka godzin, aby na spokojnie obadać w każdą uliczkę. Największą atrakcją wśród turystów jest dom publiczny tzw Lupanare. W jego wnętrzu zachowały się malowidła z pozycjami seksualnymi, które w moim odbiorze wymagają kręgosłupa z gumy. Zaglądnij koniecznie do amfiteatru rzymskiego. Znajdziesz fajną wystawę poświęconą zespołowi Pink Floyd, który w 1971 roku dał tu niesamowity koncert, bez udziału widowni.
Wybrzeże Amalfitańskie – gdzie spać?
Jadąc na Wybrzeże Amalfitańskie bardzo chciałam spać w małym, rodzinnym pensjonacie. Długo szukałam, gdzie się zatrzymać i w końcu trafiłam w samą dziesiątkę! Dom rezolutnego dziadka jest wprawdzie położony na totalnym zadupiu i jedzie się do niego małymi busami miejskimi, ale widoki i sąsiedzi z siedzenia obok rekompensują wszystko! Sprawdź Pensjonat Colle dell’Ara!
Jeśli Ci się spodobał to zachęcam do rezerwacji za pośrednictwem powyższego linka. Dla Ciebie nie zrobi to różnicy, a ja dzięki temu troszku nakarmię świnkę skarbonkę na dalsze podróże:) Dziękuję z góry i mocno ściskam!