Najpierw nieco obskurne lotnisko i jazda zatłoczonym autobusem na jeszcze bardziej obskurny dworzec kolejowy. Potem szybka buła z mozzarellą i szynką jedzona w biegu na perony, przesiadka do dusznego pociągu i oto jest Kalabria – jeden z najpiękniejszych, ale też najmniej znanych regionów we Włoszech, ulokowany na samiutkim krańcu włoskiego buta.
Kalabria to kraina czerwonej cebuli, bergamotki, papryczki chili, miast zbudowanych na wysokich klifach, turkusowej wody, swojskiego klimatu nadmorskich wiosek i przemiłych mieszkańców. Kalabria to zjawiskowy miks piękna miasteczek Apulii, zapierających dech widoków Wybrzeża Amalfi i zadziorności Neapolu.
Już sama jazda pociągiem wzdłuż wybrzeża powoduje szybsze bicie serca. Po jednej stronie wyrastają pionowe skały, do których w dziwnie symetrycznym nieładzie poprzyklejano urocze domki, po drugiej, fale Morza Tyrreńskiego niemal odbijają się od szyb pociągu, bo trakcja kolejowa biegnie tuż przy plaży.
Kalabria jest słoneczna, smakowita, czarująca i pełna spokoju. Będzie Wam tu dobrze, jestem o tym przekonana. Co warto zobaczyć w Kalabrii, gdzie dobrze zjeść i jakie miejsca odwiedzić? Chodźcie, zabieram Was na wspólną wędrówkę po tym wyjątkowym zakątku Włoch.
Kalabria – co warto zobaczyć? Przewodnik po miejscach, smakach i przyjemnościach
Tropea – najjaśniej świecąca gwiazda Kalabrii
Zazwyczaj to właśnie strome klify w Tropei wyskakują w przeglądarce internetowej, po wpisaniu hasła: największe atrakcje Kalabrii. Stolicą regionu formalnie jest Catanzaro, ale to Tropea jest niekwestionowaną gwiazdą kalabryjskich miasteczek i turystycznym centrum. Oślepiający turkus wody, stare miasto wznoszące się na urwisku, skalna wyspa z dawnym sanktuarium benedyktyńskim, a do tego szerokie plaże, spektakularne zachody słońca, tarasy widokowe, urokliwe uliczki oraz placyki pełne przytulanych kawiarni i restauracji. Przecież takie połączenie zwyczajnie nie może się nie udać!
Tropea przypomina mi nieco Polignano a Mare, chociaż w przeciwieństwie do apulijskiego bliźniaka, w Tropei trzeba się nieźle namachać nogami, bo tu wszędzie jest pod górę. Aby oddać się plażowym igraszkom lub zaglądnąć do portu, należy najpierw sturlać się pod te klify, a potem wspiąć z powrotem.
Zła wiadomość jest taka, że nie ma tutaj jak na przykład w Perugii wind i ruchomych schodów. Dobra – w tej bajecznej scenerii to można sapać i rzęzić do woli, bo widoki takie, że nie tylko brak tlenu zaprze Wam dech w piersi. Jest tu naprawdę przepięknie!
Jak zwiedzać Tropeę? Trzeba się po niej pokręcić bez planu, bo oprócz najpiękniejszych plaż w regionie, obfituje w przyjemne zakamarki na starym mieście, które objawią się znienacka:)
To, co mogę Wam polecić, to zdecydowanie wizytę poza sezonem turystycznym. Ja byłam w listopadzie i wymoczyłam sobie zadek w morzu w pełnym słońcu, a do tego liczba nas, turystów była jak dla mnie ok – nie za tłoczno i nie za gwarno. Tropea może być dobrą bazą wypadową do innych miasteczek Kalabrii.
Scilla – prawdopodobnie najpiękniejsze miasteczko w Kalabrii
Zakładam prawdopodobnie, albowiem nie odwiedziłam wszystkich miasteczek w Kalabrii, natomiast śmiem twierdzić, że Scilla nie ma zbyt wielu konkurentów do tego tytułu. Jeśli będziecie podróżować pociągiem, to po przyjeździe na dworzec możecie jeszcze tego nie odczuć, ale jak tylko zejdziecie na plażę, to matulu! Po jednej stronie wzgórza jak w Jurassic Park, po drugiej miasto z wznoszącym się na skale zamkiem i domami, a po drugiej stronie lądu Sycylia jak na wyciągnięcie ręki. Powiedzieć, żem oczadziała na ten widok, to jak nic nie powiedzieć. Nawet legenda o mitologicznym potworze mieszkającym w tutejszych wodach nie zmieniła mojego zdania. Scilla piękna jest i basta!
Scilla w górnej części (na szczęście jest winda za euraska!) to mały plac opanowany przez kalabryjskich dziadków z tarasem widokowym oraz labiryntem ulic pnących się raz w górę, raz w dół. Oczywiście, że polecam Wam szwendanko i tutaj! A jak będziecie spacerować tymi brukowanymi ulicami, zejdziecie do najpiękniejszego miejsca w Scilli – dawnej osady rybackiej Chianalea, o której już Wam spieszę opowiedzieć!
Chianalea – dawna osada rybacka
Moim zdaniem Chianalea to najbardziej klimatyczne miejsce w Kalabrii, w którym urzekło mnie absolutnie wszystko – senna atmosfera, detale, huk odbijających się od kamiennych domów fal, przedziwne fontanny i rybacki chaos portowy. Chianalea jest tak odmienna od górnej części Scilli, że człowiek czuje się jak w innym miasteczku.
Osada rybacka nazywana jest „Małą Wenecją”, ponieważ domy rybaków leżą bezpośrednio na wodzie. Oddzielone są tylko wąskimi kanałami i przesmykami, z których wgłąb ulic wlewa się woda. Chianalea słynie z wielowiekowej i wciąż kultywowanej tradycji poławiania miecznika. Koniecznie zostańcie tu na zachód słońca i na powroty rybaków z połowów. Na Odyna, to będzie jedna z piękniejszych chwil do zamknięcia w pudełku najfajniejszych wspomnień!
Pizzo – słynne lody Tartufo i swojskość
Pizzo znalazło się na mojej kalabryjskiej trasie nie bez powodu. To właśnie tutaj, w tym małym i nieco uśpionym miasteczku powstały słynne lody Tartufo di Pizzo. Jako, że jestem człowiekiem-wyżerką, nie mogłam tak po prostu obojętnie przejść koło takiej informacji. Nie zawiodłam się ani trochę, te lody to jakiś obłęd! Koniecznie spróbujcie wersji klasycznej z ciemną czekoladą oraz wariacji na temat. Ja wybrałam z pistacją i prawie padłam z ekstazy w trakcie konsumpcji!
A co można powiedzieć o samym Pizzo? Jest niezwykle urocze. Ma typowo włoski klimat, czyli jeden plac centralny wypełniony dolczewitującymi mieszkańcami, kręte uliczki, dużo schodów, trochę brudu, trochę wrzasku i bardzo swojską atmosferę. Tłumów zwiedzających miasto brak, turystów można policzyć na palcach jednej ręki, także jeśli chcecie doświadczyć Kalabrii w wersji bardzo lokalnej, Pizzo może być odpowiedzią. Nie ma tu zbyt wielu zabytków, ale za to jest wiele przyjemnych momentów do uchwycenia, także ja bym brała:)
Najlepsze smaki i zapachy czyli co warto zjeść w Kalabrii?
Kalabria pyszkami stoi i przez 4 dni bytowania tutaj, mój brzuch miał prywatkę jakiej nie przeżył nikt! Wrzuciłam w swój środeczek prawie wszystkie topowe smaki Kalabrii. Wyjeżdżałam bardziej zaokrąglona, niż przyjechałam, ale też poziom życiowego szczęścia poszybował hen wysoko!
Co zjeść w Kalabrii? Koniecznie trzeba spróbować czerwonej, słodkiej cebuli. Ze względu na panujący specyficzny mikroklimat, cebula z Kalabrii smakuje zupełnie inaczej, a sposób jej wykorzystywania w kuchni bywa zdumiewający. Ja na przykład spróbowałam lodów z cebuli, ale dzieci z tego nie będzie. Natomiast picka i makaron z czerwoną cebulą to wyższy poziom miłości gastronomicznej.
Kalabria to również niekwestionowany statek-matka upraw włoskiej bergamotki i z jej dodatkiem zjecie oraz wypijecie tutaj prawie wszystko. Jestem wielką fanką jej zapachu i smaku w herbacie, ale lody i sorbety bergamotkowe wielkie mi smutki uczyniły w duszy mojej. Dobrze, że na stół wjechała Nduja, która otarła moje łzy rozczarowania.
Czym jest Nduja, zapytacie? To pikantna, smarowalna kiełbasa wieprzowa, pochodząca z miasteczka Spilinga. Dodaje się do niej papryczkę chili, która również jest znakiem rozpoznawczym regionu Kalabria. Nduja często ląduje na pizzy, w makaronie, w panini, w arancini, czy w wypiekach. Jest strasznie wspaniała i mięsnych entuzjastów uprasza się o spróbowanie! Polecam Wam także owoce morza, stek z miecznika, charakterystyczny makaron Fileja alla tropeana i życie będzie kompletne!
Gdzie zjeść w Kalabrii – sprawdzone adresy z pysznym jedzeniem
Jak już wiemy co jeść, to łapcie kilka pysznych adresów, pod którymi czeka na Was radość, błogość i pełny brzuch!
Koes I Cuoppi – Friji e mbucca, Tropea – pyszne owoce morza serwowane w papierowych rożkach. Idealne jako przekąskowy przerywnik od zwiedzania. Tuż obok budki znajduje się plac z pięknym widokiem, można przycupnąć na konsumpcję i zachwyty.
Premiata Forneria, Tropea – bardzo dobra pizza neapolitańska. Jest wersja z Ndują oraz czerwoną cebulą, koniecznie spróbujcie, bo to jest picka nad pickami!
Market da Massimo, Tropea – musicie wpaść do tego sklepu bez dwóch zdań! Pan na jego tyłach ma centrum szynkowo-serowe i zrobi Wam panini, o którym nie śniło się filozofom! A potem weźcie sobie te kanapsy i zjedzcie z błogim poczuciem szczęścia na tarasie widokowym. Szynka, ser, błękitne morze i Stromboli na horyzoncie – czego chcieć więcej?
Trattoria moderna Borgo Marino, Tropea – wspaniałe makarony, lokalne smaczki i bardzo przyjemna atmosfera. Jeśli szukacie typowo regionalnych smaków, to w tym miejscu się nie zawiedziecie.
Botega Calabra, Chianalea, Scilla – bardzo fajne miejsce w samym sercu osady rybackiej. Polecam raczej na szybki lunch lub aperitivo, niż na wielogodzinne kolacjonowanie. Spróbujecie tu regionalnych smaków, jest też duży wybór alkoholi, fajny klimat i masa kotów.
Gelateria Artigianale Dante Pizzo – to najsłynniejsza lodziarnia/ bar w Pizzo, w której spróbujecie Tartufo di Pizzo. Oczywiście w całym Pizzo dostaniecie te lody, ale to Dante jest legendarnym lokalem samego Giuseppe di Maria, lokalnego cukiernika, który owe lody wynalazł. Jak to z „naj” miejscami bywa, trochę tu drogo i z lekutkim nadęciem, ale lody faktycznie obłędne, także można przymknąć oko.
Gdzie spać w Kalabrii? Polecane noclegi
Spędziłam w Kalabrii 4 dni, ponieważ w takiej konfiguracji udało mi się kupić tanie bilety lotniczne na trasie Kraków-Lamezia Terme (198 PLN w dwie strony). Przedłużony weekend w Kalabrii to dobra opcja na poznanie najciekawszych miejsc regionu i przygotowanie planu na kolejne zwiedzanie, bo Kalabria ma do zaoferowania o wiele więcej!
Mój plan noclegowy był następujący: jeden nocleg w Scilli, dwa w Tropei i jeden w Pizzo. W poniższych linkach afiliacyjnych znajdziecie namiary na moje kalabryjskie spanko. Jeśli się Wam spodoba, to się panie częstują!
La Dependence ApartHotel, Scilla – mały i skromny apartament w górnej części miasta Scilla. Czysty i zadbany, w bliskiej odległości od największych atrakcji oraz sklepów spożywczych. Jedyny minus to brak lodówki, natomiast na jedną, dwie noce wystarczająca to opcja noclegowa. Piękny widok z balkonu!
Residenza Maria Antonietta, Pizzo – w pełni wyposażony apartament z balkonem, usytuowany w dolnej części miasta, prawie przy samej plaży. Do centrum, (czyli pod górę:) spacer zajmuje jakieś 10 minut. Przesympatyczny właściciel, apartament czysty i przestronny. Jedyna rzecz, do której się można przyczepić to materac na łóżku – mata do akupresury to przy nim pikuś:)
Dimora Poseidon, Tropea – jak tylko zobaczyłam reklamę tego hotelu, na którym pani przebrana za syrenę leży w pozycji zrelaksowanej na łożku, wiadomo było, że idę w to na pewniaka! A jak jeszcze właściciel podczas wręczenia mi kluczy powiedział, że w życiu ważne są tylko sole mare i amore, to wiadomo było, że to miejsce jest jak drugi dom:) Apartament jest w samiutkim centrum Tropei, także w nocy odgłosy gwarnego życia dla wrażliwców mogą być uciążliwe. Śniadania serwowane są w barze kilka kroków od mieszkania. Typowo włoskie – kawa i słodka buła.
Z całą mocą uważam, że Kalabria Was dziko zauroczy. No strasznie fajne to miejsce na mapie świata! Polujcie zatem na tanie loty i bądźcie gotowi na włoską przygodę pełną nowych doświadczeń!
Zdjęcia we wpisie autorstwa Jakuba Kusieja mego, który najpiękniej oddaje klimat i codzienność miejsc.