Z czym kojarzą się Katowice? Kilka lat temu pewnie usłyszałabym, że właściwie to tylko z górnikami, no i może z syfem, gilem, najbrzydszym dworcem autobusowym na świecie i jeszcze raz z syfem oraz gilem. Co słyszę dzisiaj? Że Katowice co prawda prężnie się rozwijają, ale ani to ładne, ani szykowne miasto. Co odpowiadam? Że jestem ponad te nonsensy!
Kocham Katowice jak własną mamę, a trzeba Wam wiedzieć, że mamę kocham naprawdę mocno! Katowice i w ogóle cała Śląska Aglomeracja znalazły szczególne miejsce w moim życiu, kiedy w latach młodzieńczego buntu ubzdurałam sobie, że na stówkę jestem zaginionym dzieckiem Janis Joplin i Ryśka Riedla. To miasto towarzyszyło mi przez całą rockową młodość!
Tłukłam się tu śmierdzącym autobusem z Zakopanego na pierwszy wielki koncert, z moim pierwszym długowłosym chłopcem. Tutaj urządzałam nocne przejażdżki samochodowe na zimny łokieć z niejakim Pingwinem, piłam piwo w podejrzanej i nieistniejącej już spelunie w Parku Śląskim oraz przehandlowałam oscypka w toalecie przed koncertem Iron Maiden. Śląsk to niezwykle istotna część mnie. Stąd mam najcudowniejsze wspomnienia z najcudowniejszymi ludźmi.
Katowice odwiedzam bardzo regularnie. Uwielbiam szwendać się po Nikiszowcu, odkrywać nowe murale, betonowe potwory, włazić w jakieś szemrane zakamarki i jeść kluski śląskie. Lubię tu po prostu bywać. Katowice to stłumione dźwięki bluesa, wybitni wspinacze i himalaiści, unikalna atmosfera, obdrapane budynki i brzydko – ładne powidoki. To też niełatwa, ale fascynująca historia, a do tego serdeczni ludzie.
Planujecie odwiedzić Katowice, ale nie wiecie od czego zacząć? Poniżej znajdziecie kilka polecajek z Katowic i okolic, które sprawią, że to miejsce rozgości się w Waszym serduszku równie wygodnie jak pączki w biodrach. Zaciągnijcie się głęboko sadzą węglową i sprawdźcie, jakie fajne rzeczy czekają na Was w Katowicach!
Katowice – co warto zobaczyć? Najfajniejsze miejsca stolicy Śląska!
Cafe Byfyj – dobre miejsce na kawę i śniadanie
Spośród wszystkich kawiarni w Katowicach, Cafe Byfyj to moje osobiste numero uno na kawę i śniadanie w mieście. Niewielki lokal na osiedlu Nikiszowiec urzeka nie tylko asortymentem i obsługą, ale przede wszystkim wystrojem. Kiedy weszłam do tej kawiarni po raz pierwszy, to poczułam się jak w kuchni mojego dziadka. Stary kredens, szydełkowe obrusy, każda filiżanka z innej parafii – wszystko to obudziło moje wspomnienia z dzieciństwa i sprawiło, że Cafe Byfyj pokochałam od razu. Serwują tu doskonałe śniadania, domowe ciasta i pyszną kawę. Do tego tuż obok działa piekarnia, z której zapach świeżego chleba otuli człowieka niczym ciepła kołdra. Czego chcieć więcej? Absolutnie niczego, bo Byfyj da Wam to wszystko, czego potrzebujecie aby dzień był dobry.
Cafe Byfyj czynna jest codziennie w godzinach 10.00 – 18.00. Polecam przyjść już z rana, bo potem ciężko o wolny stolik. Ulica Krawczyka 5 w Katowicach – zapamiętajcie ten adres, bo pod nim czeka na Was magia smaków i zapachów!
Osiedle Nikiszowiec – najlepsze miejsce, żeby poszwendać się bez celu
Na granicy Katowic i Mysłowic leży osiedle Nikiszowiec, które niegdyś zapomniane przez świat dziś jest jednym z najczęściej odwiedzanych miejsc w Katowicach. Nikiszowiec to takie ceglane miasto w mieście, zbudowane dla robotników przemysłu ciężkiego i ich rodzin. Osiedle składa się z dziewięciu trzykondygnacyjnych bloków zwanych „Familokami”. Budynki tworzą czworoboki i mają swoje wewnętrzne dziedzińce. Poza mieszkaniami, na osiedlu powstały budynki użyteczności publicznej m.in. sklepy, szkoły, pralnia i suszarnia, karczma oraz kościół.
Zespół Osiedle Nikiszowiec znajduje się na Szlaku Zabytków Techniki Województwa Śląskiego. Idźcie na spacer pomiędzy tymi dziecińcami, ale z poszanowaniem spokoju mieszkańców. W Nikiszowcu często odbywają się targi lokalnych twórców, na których można kupić bardzo oryginalne i unikatowe rzeczy. Sprawdźcie przez podróżą, czy akurat nie traficie na któryś z nich, bo naprawdę warto!
Spacer po Katowicach tropem Tomka Wilmowskiego
Wielkie mi radości uczynił Alfred Szklarski powołując do życia postać Tomka Wilmowskiego. W tych ekscytujących tomkowych podróżach zaczytywałam się za dzieciaka jak szalona. Najpierw marzyłam o tym, żeby Tomek był moim chłopakiem, a potem chciałam przeżyć te same przygody co on. Seria książek Alfreda Szklarskiego była dla mnie oknem na wielki świat fascynujących miejsc, ludzi i emocji. Chyba nie będzie przesadą jeśli powiem, że moje błądzenie palcem po mapie zaczęło się od Tomka.
Jakież było moje zdziwienie, kiedy dowiedziałam się, że Alfred Szklarski nie lubił podróżować, a wszystkie przygody jego bohatera – czy to na tropach Yeti, czy w Krainie Kangurów, wymyślił w swoim gabinecie, nie wyściubiając z niego nosa! Źródłem inspiracji były dla niego mapy, encyklopedie i książki innych podróżników.
W Katowicach można ruszyć szlakiem pisarza i sprawdzić miejsca, w których bywał, tworzył i mieszkał. Wiele z nich już nie istnieje pod pierwotnymi adresami, ale na przykład, przy ulicy Francuskiej 12, w Domu Oświatowym Biblioteki Śląskiej jest możliwość odwiedzenia gabinetu pisarza (należy się wcześniej umówić telefonicznie lub mailowo) Z kolei Muzeum Śląskie przygotowało interaktywną wystawę, dzięki której można nie tylko tropić Tomka, ale także poznać świat podróży. Ekspozycja jest wprawdzie skierowana dla najmłodszych podróżników, ale czyż nie każdy z nas powinien pielęgnować w sobie dziecko?:)
Murale z Kukuczką i Magikiem w dzielnicy Bogucice
Bogucice to jedna z najstarszych dzielnic Katowic. Między obdrapanymi familokami skrywają się nie tylko perełki dawnej śląskiej architektury, ale również tchnięto w nią ducha nowoczesnego dizajnu. To właśnie tutaj zaczyna się Strefa Kultury, w skład której wchodzą Międzynarodowe Centrum Kongresowe, siedziba Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia, a także Muzeum Śląskie. A co mnie najbardziej urzekło? Przejście podziemne między Bogucicami, a osiedlem Gwiazdy.
W tym właśnie przejściu znajduje się mural Jerzego Kukuczki – jednego z najwybitniejszych polskich himalaistów. Jerzy Kukuczka mieszkał w tej dzielnicy i stąd wyruszał zdobywać najwyższe szczyty Ziemi. Tuż obok muralu z Kukuczką znajduje się postać innego legendarnego mieszkańca Bogucic – Magika, który był liderem hiphopowego zespołu Paktofonika. Obydwa murale to część projektu o nazwie: „Bogucice – tajemniczy ogród”. Stworzyli je artyści z 0700 team, znani jako Kot i Mysz.
Więcej o dzielnicy Bogucice znajdziesz na blogu Ślązaczki z krwi i kości, która wnikliwie opisała Katowice i jego atrakcje .
Katowicki „Spodek” – legenda, która nigdy nie nudzi!
Hala widowiskowo-sportowa Spodek to bezapelacyjnie najbardziej rozpoznawalny – że tak pozwolę sobie użyć gry słownej -obiekt w Polsce. Nie znam osoby, która nie wie jak wygląda Spodek w Katowicach. Zbudowany w latach 50-tych jest istnym epicentrum wydarzeń kulturalno -sportowych na Śląsku i w Polsce. Tutaj grają największe gwiazdy muzyki, tutaj od przeszło 30 lat odbywa się największa impreza bluesowa w kraju, a także rozgrywają się widowiska sportowe i kulturalne.
Katowicki Spodek to miejsce, które winię za mój postępujący zanik słuchu. To właśnie w Spodku podczas koncertu Deep Purple wybuchła moja młodzieńcza, acz krótko trwająca miłość do pewnego rudego chłopca. Tutaj oglądałam plecy jakiegoś dryblasa na koncercie Dżemu, wzdychałam z ekscytacji do Eddiego Veddera z Pearl Jam, spałam zmęczona na krześle podczas Rawy Blues i poszłam w szaleńcze pogo na koncercie TSA. Katowickie betonowe UFO lata w DNA mojej młodości. Dlatego jeśli macie okazję wziąć udział w jakimś koncercie w Spodku to weźcie z tego wszyscy, bo jest to przeżycie niemal metafizyczne!
Jedźcie do Chorzo, bo tam zawsze jest w porzo!
Jak już mało mi było muzyki w Spodku, to zaczęłam jeździć na koncerty do Chorzowa. Tam, w Parku Śląskim stoi sobie Stadion Śląski, który dopełnił dzieła w kwestii mojej zanikającej błony bębenkowej w uszach. Chorzów jest mi bliski nie tylko ze względu na muzykę, ale również dzięki moim przyjaciołom, którzy pokazują mi miasto swoimi oczami. Krótka podróż tramką z Katowic do Chorzowa i można połazić po Parku Śląskim albo odpocząć w Kontenerach Kultury.
Polecam też zjeść ciepłe pączki na głównym deptaku przy ul. Wolności i poszukać architektonicznych detali oraz dobrej kawy w niedawno odzyskanym przez miasto Rynku. Do tego zaglądnijcie do Planetarium Śląskiego pooglądać gwiazdy, pospacerujcie po parkowych alejkach i zgubcie się między odrapanymi kamienicami. Moi znajomi mówią, że Chorzo zawsze jest w porzo, a im można ufać bezgranicznie! Także ruszajcie na podbój Chorzowa bez żadnych obaw!
Co zjeść w Katowicach? Kluski śląskie z roladą i żurek. Znajdźcie jeszcze miejsce na kopalnioki i oblaty!
Gdyby kuchnia śląska była człowiekiem, to zdecydowanie byłaby moją siostrą bliźniaczką. Podobnie jak ja jest prosta i nieudziwniona. Troszku tłustawa, momentami ciężkostrawna, ale niosąca w każdym tym tłustym oku na żurku i w każdej pulchnej kluseczce zapowiedź atrakcji oraz wybuchy fajerwerków. No co tu dużo będę mówić – wielbi się ją bezgranicznie i na zawsze!
Łobiod ślonski często śni mi się po nocach i są to sny niemal erotyczne! Za dobry żurek jestem w stanie sprzedać tajemnice Pentagonu, a za kluski śląskie z roladą wołową mogłabym zdradzić, kto zabił prezydenta Kennedy’ego. Koniecznie spróbujcie kopalnioków – śląskich landrynek smakujących anyżem oraz oblatów, czyli kruchych wafli będących śląskim produktem regionalnym.
Katowice mają bogatą ofertę kulinarną i pełno jest restauracji oraz barów serwujących tradycyjne śląskie potrawy. Osobiście bardzo polecam wpaść na obiad do dwóch sprawdzanych przeze mnie nader często lokali. Pierwszy to Żurownia , w którym serio można się przekonać, że „z żuru chłop, jak z muru”. Drugim, idealnym miejscem na odkrywanie śląskich smaków jest moja ukochana knajpa w Katowicach Wiejska Chatka, w której serwują chyba najlepszą roladę z kluskami jaką jadłam.
Muzeum Śląskie w Katowicach
Muzeum Śląskie zostało utworzone przez Sejm Śląski 23 stycznia 1929 roku jako upamiętnienie 10-lecia odzyskania przez Polskę niepodległości. Od 90 lat jest ważnym ośrodkiem kulturalnym w regionie i nie sposób się tu nudzić. Mnie totalnie porwała wystawa „Światło historii. Górny Śląsk na przestrzeni dziejów”. Mnóstwo interaktywnych instalacji oraz rekonstrukcje pomieszczeń sprawiły, że zafascynowana powrotem do przeszłości spędziłam tu pół dnia. Świetna wystawa i taka bardzo… o nas:) Wszystkie moje wspomnienia z dzieciństwa ożyły w podziemiach Muzeum Śląskiego.
Na terenie kompleksu działa również sklep z przefajnymi pamiątkami. Muzeum otwarte jest od wtorku do niedzieli, w godzinach 10.00-20.00. We wtorki wstęp jest bezpłatny, a w pozostałe dni bilety na wystawy stałe i czasowe kosztują 24 PLN normalny/ 16 PLN ulgowy.
Poczujcie bluesa w Katowicach
Katowice zawsze będą kojarzyć mi się z bluesem. Kiedy myślę o tej muzyce to najpierw widzę zadymione knajpy w Chicago, potem duszne Missisipi i Alabamę, a następnie Katowice. W tym mieście blues jest ważnym elementem kulturalnej tożsamości. I tylko tutaj działa pierwsza na świecie aplikacja, która umożliwi Wam interaktywną podróż po klubach muzycznych, w których narodził się polski blues.
Szlak Śląskiego Bluesa w Katowicach jest bardzo unikatowym projektem, gdyż na spacer po historii tej magicznej i brudnej muzyki zabierają nas osoby, które same tę historię tworzyły. W Katowicach działało kilkanaście klubów muzycznych, z których wywodzą się najsłynniejsi polscy artyści bluesowi. Jeśli lubicie dźwięki harmonijki, noga sama Wam chodzi w rytm gitarowych riffów i nie jest Wam obcy zespół Dżem, Krzak, SBB czy Śląska Grupa Bluesowa – przygoda z polskim bluesem w Katowicach jest właśnie dla Was!
Betonowe Katowice zachwycają!
Katowice nie są miastem, które porywa cudowną starówką, pełną ciasnych i klimatycznych uliczek. Nie znajdziecie tutaj kolorowych kamienic jakie są w Poznaniu. Nie uświadczycie przyjemnego gwaru jak na Rynku we Wrocławiu, ani nie będziecie zwiedzali historycznych zakamarków jak w Krakowie.
Katowice mają beton i z pozoru nijaką zabudowę modernistyczną. Weźmy na przykład takie osiedla jak Tysiąclecia zwane Tauzenem, czy charakterystyczne Gwiazdy. Wielkie betonowe żelbetony, które przytłaczają swoim ogromem. Potem wspomniany już Spodek, albo budynek starego dworca. No Bóg mi świadkiem, że jest w tym jakiś niewytłumaczalny urok i piękno. Dla kogoś, kto lubi zatapiać się w miejskie tkanki i jest taką krążącą w żyłach miasta krwinką z bajki „Było sobie życie”, Katowice są idealnym miejscem do eksperymentów na żywym organizmie.
Z ręką na klusce śląskiej uroczyście przyrzekam – Katowice na pewno zostawią Was w zachwycie! To nowoczesne i zielone miasto jest według mnie absolutnie wyjątkowe. Pozwólcie mu się oczarować, dajcie się nakarmić żurkiem, posiedźcie z nim na piwku przy dźwiękach bluesa i zobaczycie, że wsiąkniecie w jego klimat bezpowrotnie. A jak jeszcze nie jesteście przekonani, to pamiętajcie, że Wojciech Kilar zapytany przez reżyserkę Jane Campion, co trzeba robić, żeby pisać taką muzykę jak on, odpowiedział: Trzeba mieszkać w Katowicach.
I ja Pana Wojciecha bardzo rozumiem!
9 komentarzy
Po przeczytaniu, mam ochotę pojechać i zobaczyć to wszystko.
No przynajmniej dzieki Tobie podgladnelam sobie, co ciekawsze w Katowicach, bo choc tak blisko nich mieszkalam „cale zycie”, to nigdy nie poznalam tego miasta – nawet w Spodku mnie nie bylo! 😛
Spodek jest obowiązkowy! Jak Król Lew i zbieranie karteczek 😀
Urodziłem się kawałek obok 😉 muszę się kiedyś wybrać 😁
A gdzie dokładnie?:)
Nikiszowiec uwielbiam, ma niesamowity klimat. Uciąłem sobie tam dłuższą pogawędkę z Panem Wiesławem z Katowickiej Kapeli Podwórkowej, podobno często przygrywa latem przed kościołem św. Anny. Prawie spadłem z krzesła, gdy dowiedziałem się z Twojego artykułu, że Alfred Szklarski nie lubił podróży – Tomek kiedyś był również moim idolem. Również polecam Muzeum Śląskie – mnie udało się tam wejść za złotówkę.
Nikiszowiec jest super! Za tydzień też będę się po nim szwendać 🙂
Ostatnio przypadło mi pisanie o Katowicach na jednym z angielskojęzycznych blogów. To miasto serio zaskakuje bardo pozytywnie!
No Katowice zaskakują na mega plus! Czasem myślę, czy tam nie zamieszkać 🙂