Kangaroo Island to miejsce, gdzie Matka Natura całkiem fikuśnie wszystko sobie obmyśliła. Pozbierała do swojego tobołka to co najlepsze w Australii, znalazła małą wyspę w rejonie Wielkiej Zatoki Australijskiej i wszystko rozrzuciła na 4 tysiącach kilometrów kwadratowych, żeby świat miał się czym zachwycać. Udało się jej to z pełnym sukcesem!
Kangaroo Island czyli po naszemu Wyspa Kangura to taka Australia w pigułce. O Panie, czego tu nie ma! Wszystko, co możesz zobaczyć na oddalonym o kilkadziesiąt kilometrów australijskim lądzie, jest i tutaj. Na Kangaroo Island znajdziesz rudość niekończących się dróg, turkus wody z oceanicznych wybrzeży, koale na drzewach, kangury na łąkach i poczucie wolności. Wyspę możesz objechać w jeden dzień. Pytanie tylko po co, skoro opcji do zachwytu jest tu na całe wieki?
Bierz popcorn i cho! Pokażę Ci, jak cudownym miejscem na mapie Australii jest Kangaroo Island!
Kangaroo Island – Te miejsca totalnie Cię zauroczą!
Miasteczko Kingscote – Tutaj poczujesz się jak na Alasce!
Zwiedzanie Wyspy Kangura zacznie na pewno od tego miejsca. Miasteczko Kingscote to prawdziwe centrum dowodzenia wszechświatem! Jeśli oglądałeś serial „Przystanek Alaska” to wiedz, że Kingscote jest australijskim odpowiednikiem miasteczka Cicely. Podobna mikrospołeczność, w której każdy się zna i niemal ta sama atmosfera niezwykłości. Po prostu musisz usiąść na chwilę w jednej z nielicznych kawiarni i popatrzeć na toczące się leniwie życie.
Przy pierwszej zamówionej kawie odkryjesz, że ludzie są tu cudownie pomocni i serdeczni. Na wyspie mieszka niecałe 5 tysięcy osób. Z tego co zdążyłam zauważyć przez kilka dni – wszyscy są fajni:) Gdybym miała wybrać miejsce na swoją emeryturę to zdecydowanie Kingscote zasili pierwszą dziesiątkę miast, którą będę brała pod uwagę. W przerwie od kawy i zakupów na dalszą drogę nakarm pelikany i wykąp się w naturalnym basenie, do którego woda wpada prosto z oceanu. A potem rusz przed siebie!
Plaża na Emu Bay – Białość i wspaniałość!
Wyspa Kangura słynie z niezwykłej przyrody, niezwykłych ludzi i niezwykłych krajobrazów. Plaże są tu nieziemsko dzikie, woda przybiera turkusowo- zielone odcienie, a piasek jest tak jasny, że aż oślepia. Plaża na Emu Bay jest jedyną na wyspie, na którą możesz wjechać samochodem, wprost pod wzburzone fale oceanu. 5km ciągnącego się po horyzont miękkiego piasku zachęca do plażowego popasu.
Pamiętaj jednak, że jak będziesz miał najbardziej bladą łydkę spośród wszystkich plażowiczów – raczej nie zaznasz prywatności. To, że nie jesteś stąd sprzeda cię nie tylko bielszy odcień bieli twoich nóg, ale również czerwony od słońca nos i otwarta gęba z zachwytu. Bądź pewien, że ktoś podejdzie i zagada skąd jesteś, na jak długo przyjechałeś i podpowie gdzie możesz zjeść dobrą rybę. Oblepiony piaskiem i kurzem utniesz sobie taką miłą pogawędkę i poczujesz się jak Andrzej Grabowski w „Tańcu z Gwiazdami”- wyciągniesz rękę z „10-tką”!
Seal Bay – Nie bądź jak Tommy Lee Jones w „Ściganym”. Bądź jak lew morski z Seal Bay Conservation Park!
Czym jest Seal Bay Conservation Park? To bezpieczny dom dla kolonii lwów morskich. Co warto wiedzieć o Seal Bay? Lwy morskie to jedne z najrzadziej występujących gatunków zwierząt na świecie. Cała populacja to niespełna 12 000 uchatek, z czego większość żyje właśnie w Australii (duża część zamieszkuje Australię Południową, reszta – Australię Zachodnią). W tym Parku Narodowym możesz podpatrzeć jak zmęczone uchatki odpoczywają na plaży po przepłynięciu długich dystansów. Możesz też odkryć, że niektóre dogorywają i zdychają po zjedzeniu kamieni, ale nie możesz im pomóc.
Żelazną zasadą jaka panuje w tym miejscu, jest obserwacja, bez ingerencji człowieka w naturę. Jest to oczywiście smutne, jednak świat zwierząt od zawsze nadaje sobie naturalny rytm, a naszym zadaniem jest mu po prostu w tym nie pomagać.
Uchatki można oglądać podczas samodzielnego spaceru, ale również z przewodnikiem, który zabierze Cię na plażę, gdzie będziesz mógł podejść do nich całkiem blisko (tylko bez żadnego miziania i głaskania) Więcej informacji o cenach i godzinach wycieczek znajdziesz po tym adresem: Seal Bay Conservation Park, Kangaroo Island
Po wizycie tutaj tylko potwierdziłam swoje przypuszczenia, że w poprzednim życiu byłam koalą lub uchatką. Te tłuściutkie kształty, nieposkromiony apetyt i zamiłowanie do spania- to nie przypadek, to są fakty!
Flinders Chase National Park – Tutaj opada szczęka!
Po przekroczeniu bramy Flinders Chase Visitor Center znajdziesz się w świecie magii natury. Jest to tak intensywnie oszałamiające miejsce, że w głowie zrobi ci się istny kipisz. Ale po kolei!
Najpierw idź na spacer do australijskiego buszu. Tam spotkasz tyle dzikich zwierząt, ile u nas w Polsce szyszek na drzewie. Potem podejdź pod Admirals Arch – olbrzymi blok skalny, w którego nieustannie uderzają potężne fale. Dawid Podsiadło nadal uważa, że nie ma fal? To weź go ze sobą na Kangaroo Island. Tu Flinders Chase National Park potrzyma mu piwo i pokaże, co znaczy potęga oceanu. Przy Admirals Arch chillują w dużych grupach nowozelandzkie uchatki! Wypatruj zatem brązowych, obłych ciał na skałach. Jak już się napatrzysz, rusz w stronę Remarkable Rocks. To skupisko granitowych skał, które wyrzeźbiły silny wiar i ocean. Usytuowane są na skalnej półce opadającej 75m wprost do wody. Formy skalne Remarkable Rocks powstawały przez prawie 500 milionów lat! Weź i handluj tym!
Nie umiem powiedzieć, gdzie bardziej czuć potęgę natury – tutaj czy na Admiral Arch. Jedno i drugie miejsce absolutnie wyrwało mnie z butów! Sam zobacz poniżej. Mam rację?
Kangaroo Island Wildlife Park – Poznaj świat australijskich zwierząt
Bardzo ostrożnie pochodzę do tematu zoo i wszelkich parków dzikich zwierząt. Uważam, że miejsce zwierzaków jest na wolności, a nie w klatkach. Do Kangaroo Island Wildlife Park trafiłam dość spontanicznie i nieplanowanie. Kiedy chodziłam między ogrodzonymi wybiegami miałam wrażenie, że to jakiś ponury żart. Czym prędzej zaatakowałam pracownika parku, aby się natychmiast wytłumaczył. Przesympatyczny i dość urodziwy młodzieniec wyjaśnił mi, że to miejsce jest niejako szpitalem i przechowalnią dla poturbowanych zwierząt.
Trzeba ci wiedzieć, że na Wyspie Kangurów najbardziej smutnym widokiem są martwe zwierzęta na poboczach. Nierzadko zabity przez pędzące auto kangur albo koala nosi w sobie małe, które oni ratują i w parku pomagają im dojść do siebie. Mieszka tu orzeł ze złamanym skrzydłem, kazuary, których właściciel chciał się pozbyć, papugi, które komuś już się znudziły, a także kolczatki i koale z pożarów oraz wypadków.
Niektóre z tych stworzeń może kiedyś wrócą na wolność. Niektóre będą musiały zostać tu na zawsze. Patrzyłam ukradkiem, z jaką troską pracownicy karmią te zwierzaki i jak dbają o to, żeby nic im nie brakowało. Odetchnęłam z ulgą. Więcej informacji o tym miejscu znajdziesz pod tym linkiem Kangaroo Island Wildlife Park
Wracając z sanktuarium koniecznie zatrzymaj się chociaż na chwilę w sennym, aczkolwiek uroczym miasteczku Parndana. Przy głównej drodze jest mały lokal, który służy mieszkańcom za bar, kawiarnię, sklep wielobranżowy oraz kiosk w jednym. Zjadłam tam najpyszniejsze meat pie (zgugluj temat i zgłodniej) oraz wypiłam kawę. Atmosfera i uroczy właściciele sprawili, że zakochałam się w tym miejscu na zabój! Koniecznie go znajdź! Parndana jest mikroskopijna, trafisz na pewno.
Hanson Bay Wildlife Sanctuary – Koala wstrząśnięty, nie mieszany!
Jeśli masz ochotę poobcować z australijską fauną i florą w naturalnym środowisku to Hanson Bay Wildlife Sanctuary jest miejscem idealnym! W eukaliptusowym lesie (gdzie pachnie tak, że aż wierci w nosie) stadnie mieszkają misie koala. Leniwie zwisają z gałęzi, od czasu do czasu przeżują jakiegoś liścia, ale bez większych emocji. Wbrew powszechnej opinii – nie są słodkimi misiami do miąchania. Boją się ludzi, a nasza obecność dość mocno je stresuje. Sama doświadczyłam tego na własnej skórze, kiedy w ekstazie rzuciłam się w stronę spacerującego po buszu misia. Chciałam się mu przyjrzeć z bliska, a ten biedak tak się wystraszył, że ledwo dotoczył się do drzewa i przerażony uciekał hen wysoko. Wtedy zdałam sobie sprawę, że jestem totalną pałą i sama przyznałam sobie nagrodę Dzbana Roku. Postanowienie na Nowy Rok? Nigdy nie bierz koali z zaskoczenia!
Oprócz koali, w Hanson Bay Wildlife Sanctuary można zobaczyć buszującą nie w zbożu, a w buszu kolczatkę, pomniejszoną wersję kangura czyli wallabie i duże kangury, które zdają się mieć wywalone na wszystko i wszystkich. Protip na dziś: Jeśli kangur zaczyna stawać na dwóch łapach to wiedz, że daje Ci niemy komunikat abyś się oddalił. A, że sanktuarium Hanson Bay liczy 2000ha, jest gdzie uciekać! Czy warto tu przyjechać? Bardzo! Więcej informacji znajdziesz tutaj: Hanson Bay Wildlife Sanctuary
Duck Lagoon – Tutaj poczujesz się jak na totalnym odludziu
Sądząc po braku innych przedstawicieli ludzkiego gatunku, Duck Lagoon jest raczej mało popularną miejscówką na wyspie. I w tym właśnie upatruję jej siłę! Znajduje się tu opuszczona farma, która sprawia wrażenie nawiedzonej. Niepokojący klimat budują też zardzewiałe baniaki z dawnej destylarni olejku eukaliptusowego i zarośnięte trawą auta. Ale jest też platforma do obserwowania ptaków:) Bo Duck Lagoon to istny raj dla ornitoświrów! Oddzielona od głównej drogi gęstym buszem laguna, stanowi idealne miejsce do obserwowania kilkunastu rzadkich gatunków ptaków, których nie spotkasz w żadnym innym miejscu na świecie! Na drzewach eukaliptusowych siedzą koale, a nieopodal pasą się kangury. Jest tu tak szalenie dziko, że aż momentami strasznie!
Dla co bardziej odważnych, obok opuszczonej farmy znajduje się pole campingowe z bardzo podstawową infrastrukturą sanitarną. Cicho, głucho i odludnie. Szukasz spokoju? W Duck Lagoon masz go pod dostatkiem! Polecam na przyrodniczy spacer i jako fajne miejsce na lunch. Natomiast patrząc na całą okolicę – zbrodnia doskonała też siądzie tu idealnie!
Wieczór na Cape Borda – Propozycja dla lubiących ekstremalne przeżycia!
Jeśli wpadniesz na pomysł zobaczenia zachodu słońca z latarnią morską w tle, to usiądź i przemyśl to raz jeszcze. A potem jedź na Cape Borda! Droga tam, to droga przez mękę. Jest tak bardzo australijska, że po kilkunastu kilometrach będziesz miał ochotę zawrócić. Ale każdy kolejny zakręt na tej rudej ziemi, każdy tuman kurzu, i każdy kolejny przeskakujący drogę kangur będą pchały Cię do przodu.
Sama latarnia na przylądku Borda nie jest jakoś imponująca, ale sposób w jaki trzeba się tam dostać to najprawdziwsza przygoda! Wieczorem masz całą drogę i tę feerię australijskich barw tylko dla siebie, bo rzadko ktoś tam przejeżdża. Nawet latarnia nie działa, a Ty żeby ją zobaczyć, musisz zaliczyć spacer przez busz, bo główna droga dojazdowa odgrodzona jest już szlabanem. Takim szalonym akcjom zawsze mówię tak! Ty też się nie wahaj, tylko daj się porwać na nieznane lądy!
Kangaroo Island – wyspa winem i miodem płynąca
Na Wyspie Kangura uprawianie winorośli jest proste jak buła z masłem! Doskonały mikroklimat sprawia, że wina z Wyspy Kangura są pyszne, lekkie i pachną słońcem. Między zachwytami nam przyrodą i widokami warto wstąpić do jednej z winiarni gęsto rozsianych po całej wyspie. Dobrze schłodzony Resiling lub Sauvignon Blanc idealnie uzupełniają się z totalnie bezsmakowym makaronem, gotowanym co wieczór na kolację A miody? Miody są tu obłędne! Smakują kwiatowo i słodko, a lody z dodatkiem miodu Manuka warte są wszelkich pieniędzy!
Gorąco zachęcam do odwiedzin Island Beehive niedaleko miasta Kingscote. Można się tu zapoznać się z historią pszczelarstwa na wyspie, a także kupić naturalne produkty z propolisu. A potem sobie zrobić dzień dobry pyszną kawą z dodatkiem lokalnego miodu.
Camping na Kangaroo Island – Musisz tego doświadczyć!
Entuzjastką życia bliżej natury jestem od zawsze, ale szalona miłość do campingowania wybuchła we mnie właśnie w Australii. I pierwszy raz poczułam to na Wyspie Kangura. Jest coś zaskakująco ożywczego w spaniu na ziemi i nasłuchiwaniu, co może przyjść do namiotu i mnie zeżreć. 3 tygodnie na australijskich campingach zrobiły ze mnie ekspertkę z dziedziny szukania robali i pająków, ukrytych w zakamarkach brezentu. Jeśli Ministerstwo ds Campingu i Carawaningu szuka krajowego konsultanta – polecam się uwadze! A co jest najlepsze w australijskich campingach? Koniki polne pod prysznicem wielkości ręki, wspólne kucharzenie niezjadliwego makaronu w towarzystwie obcych, ale fantastycznych ludzi i zbijanie piątki z kangurem w drodze do toalety. Super są też rozmowy o wszystkim i niczym podczas pranie majtek i skarpetek, a także poczucie, że już bardziej bliżej natury być się nie da! Zwłaszcza jak w nocy nie można zasnąć, bo wszystkie zwierzęta w buszu budzą się do życia.
To jest właśnie klucz do szczęścia! Na oścież otwiera drzwi do wspomnień i przeżyć, których nikt Ci nie zabierze! Za wszystko inne zapłacisz dolarami australijskimi. A jaki z tej opowieści morał? Jedź na Wyspę Kangura i nie bądź fają! Gwarantuję, że będzie to jedna z piękniejszych podróży twojego życia! I jest to informacja z pierwszej ręki!
Pozostałe wpisy o Australii znajdziesz tutaj :
Australia – kontynent spełniających się marzeń
CO AUSTRALIA DAŁA ŚWIATU?
TASMANIA- TU DIABEŁ TKWI W SZCZEGÓŁACH
22 komentarze
Zaskoczyła mnie tylko „dość podła” kawa, bo akurat Australia nauczyła mnie pić kawę 😉 Kangaroo Island to nasz plan na Christmas break w tym roku. Dzięki za wpis, rozbudził moją wyobraźnię!
Ale pięknie. Przyroda, zwierzęta i woda wszystko razem ,c udnie
To prawda, jest tu po prostu przepięknie <3
Piękna i zachęcająca relacja! Koniecznie trzeba uzbierać woreczek stóweczek:)
Ale da się uzbierać i spełnić marzenia;) Ja nie należę do grupy bogatych i zamożnych ludzi, tylko do tych upartych 😀
Zdecydowanie dopisuje do swojej listy ” must see!” 😀
Koniecznie, jestem pewna, że będziesz zachwycona 🙂
Przepiękne foty! I relacja też, ale mogłaś nie wspominać o tych konikach polnych wielkości ręki, które zjadane są przez australijskie pająki, a te z kolei przez australijskie węże 😂
Nie ma się czego bać 😀 Sama jestem pająkopanikarą i dałam radę 🙂
Koala jest jednym z moich ulubieńców wśród zwierząt (zaraz po pingwinie) i chociażby dlatego mocno zazdroszczę wyjazdu 🙂 A campingi to świetna sprawa, polecam częściej 😉
Teraz tylko na campingach 🙂
Widać, że Australia to trochę inny świat, niż nasz środkowoeuropejski.
te widoki i zwierzęta są niesamowite, szkoda, że nie można wybrać się do Australii spontanicznie 😉 Bardzo zazdroszę tej wyprawy i niezapomnianych, egzotycznych wspomnień.
Szczerze powiedziawszy nie zdawałam sobie sprawy, że na jednej wyspie może być tak pięknie i jednocześnie tak tłoczno, jeśli chodzi o ilość zwierząt:)
Australia to moje marzenie, ale bariera w postaci strachu przed lataniem mocno mnie przed podróżą powstrzymuje. Może kiedyś się przełamię. Piękne zdjęcia :).
O rety, toż tam jest jak w raju! Dopisuję do miejsc wartych zobaczenia 🙂
Mega fotki. Australia jest przepiękna. Muszę się kiedyś skusić!
Ja czekam z niecierpliwością na Twoje Juesej 🙂
Koale i kangury to jednak słodkie zwierzęta 🙂 a camping świetna sprawa! Staram się jak najczęściej praktykować 🙂
Ja oszalałam na punkcie campingu 😀 Teraz będę tylko tak podróżować 😀
Ojezu! Jakie słodziaki! Kurde Australię od dawna mam na liście mam nadzieję że w końcu kiedyś się uda!
No przecież, że się uda! 🙂 Mocno trzymam kciuki, żeby nastąpiło to już wkrótce:)