Tarnów turystycznie to nie ma łatwego życia. Często omija się go w drodze do Krakowa lub Lwowa, zakładając, że przecież nic tam ciekawego nie ma. Kiedy powiedziałam moim znajomym, że jadę do Tarnowa na weekend to popatrzyli na mnie, jakbym oznajmiła, że lecę na Marsa szukać śladów życia. Tarnów nazywany jest Polskim Biegunem Ciepła i coś w tym jest, bo całkiem mi było ciepło na duszy po pobycie w tym mieście.
Przez dwa dni szwendania się po zakamarkach Tarnowa i włażenia w każdą możliwą dziurę, śmiało mogę powiedzieć, że Tarnów jest zdecydowanie ciekawszy, niż wyprawa na Marsa. Znalazłam tu wszystko, co najbardziej cenię w podróżach – dobre historie, dobre jedzenie i dobrych ludzi. Do tego pachnącą kawę, mocne wino i kolorowe posadzki. Wąskie uliczki i kolorowe ściany też były!
Tarnów reklamuje się jako miasto, które można poznać w 330 minut. Nie wierzcie w te liczby. Do odkrycia uroków tego miejsca potrzeba Wam znacznie więcej czasu! Co warto zobaczyć w Tarnowie? A chodźcie sprawdzić!
Tarnów – niepraktyczny przewodnik po polskim biegunie ciepła
Tarnowska Starówka
Tarnów w okresie renesansu był jednym z najpiękniejszych miast w Polsce. Rynek miasta otoczony jest kamienicami z XVI-XVIII w. Warto przyjrzeć się im z bliska, gdyż ich ornamentyka, polichromie oraz sama architektura stanowią prawdziwą ucztę dla wrażliwych na sztukę oczu.
Centralnym punktem tarnowskiego rynku jest Ratusz, na którym znajduje się najstarszy w Polsce, ręcznie nakręcany zegar wieżowy. Przed Ratuszem warto poszukać miejsca gdzie stał pręgierz dla „niecnych bab” i gdzie wykonywano kary śmierci. Polecam też ucieczkę w boczne uliczki rynku, w których znajdziesz mnóstwo uroczych zaułków.
Tarnów – miasto żydowskich historii
Tarnów był jednym z największych ośrodków żydowskich w byłej Galicji. Przeszło połowa mieszkańców miasta stanowiła kiedyś społeczność żydowska. Działały tutaj szpitalne żydowskie, drukarnie, sklepy, łaźnia, dom modlitwy, siedziba gminy wyznaniowej czy hotel, który kiedyś był najsłynniejszym hotelem w mieście. Z Tarnowa wyruszył pierwszy transport do obozu w Auschwitz, o czym przypomina dość przejmujący pomnik w kształcie budki telefonicznej.
Spacer w poszukiwaniu śladów kultury żydowskiej koniecznie trzeba zakończyć na największym i najstarszym cmentarzu żydowskim w południowej Polsce. Na liczącym przeszło trzy hektary cmentarzu zachowało się ok czterech tysięcy nagrobków. Na uwagę zasługuje również łaźnia rytualna „mykwa”, która zachwyca mauretańskim stylem.
Tarnów – miasto romskich szlaków
Jeśli chcecie sprawdzić czy prawdziwych Cyganów już nie ma, to koniecznie musicie odwiedzić Tarnowskie Muzeum Etnograficzne, które zlokalizowane jest w dawnym zajeździe podmiejskim. Muzeum posiada jak na razie pierwszą i jedyną w Europie stałą wystawę poświęconą historii i kulturze społeczności Romów.
Oprócz zgromadzenia tradycyjnych strojów i rzemiosła cygańskiego znajdziecie tu szalenie ciekawą i świetnie opracowaną historię tej wykluczanej przez świat grupy etnicznej. Warto zagospodarować chwilę czasu podczas pobytu w Tarnowie na zapoznanie się z burzliwą genezą cygańskich rodów. Jedno z ciekawszych muzeów, jakie kiedykolwiek odwiedziłam.
Tarnów – miasto szalonych wynalazków
Wiecie, kto wynalazł kamizelkę kuloodporną, barwną fotografię i kolorowy film? Kto był polskim Edisonem, o którym w swoich artykułach pisał Mark Twain? Ja też nie wiedziałam. Ale pojechałam do Tarnowa i wróciłam bogatsza o tę wiedzę!
Jan Szczepanik, bo o nim mowa, to mieszkaniec Tarnowa, który swoje życie poświęcił na szukanie innowacyjnych rozwiązań w dziedzinie fotografii, kinematografii i przedmiotów codziennego użytku. Jego zapał i całkowite oddanie się pracy, kosztowały go życie syna, który zginął w ich domu przy ulicy Sowińskiego 11. Idąc szlakiem wynalazcy, warto zatrzymać się przy kolorowej kamienicy na ulicy Szopena 11, gdzie znajdował się jego dom rodzinny. W mieście stoi również pomnik Jana Szczepanika wraz z mini wystawą opisującą jego dokonania.
Mam ogromną nadzieję, że kiedyś powstanie w Tarnowie jego muzeum, bo bardzo jestem ciekawa tych wszystkich patentów i wynalazków, nad którymi pracował całe życie!
Tarnów – krótka historia tramwaju
Tarnów obok Krakowa i Lwowa był miastem, w którym od 1911 roku zaczęły kursować tramwaje elektryczne. Nazywano je pieszczotliwie „biedronkami”. W ogóle to warto zauważyć, że Tarnów w czasach dawnej Galicji bardzo dużo inspiracji czerpał od Lwowa. Tramwaje były tego samego, czerwonego koloru co we Lwowie i miały identyczny system kasowników biletowych. Tarnowska linia tramwajowa nie była zbytnio imponująca, bo wynosiła zaledwie 2580m. Składy tramwajowe poruszały się tak wolno, że można je było wyprzedzić na piechotę.
Tramwaje zniknęły z ulic miasta w wyniku działania okupacyjnych władz niemieckich, w 1942 roku. Po siedemdziesięciu latach, jedna „biedronka” wróciła do miasta jako wierna replika swoich poprzedniczek. W jej wnętrzu urządzoną przytulną kawiarnię, w której można napić się aromatycznej kawy. I na taką kawę bardzo serdecznie namawiam!
Tarnów – miasto młodego street artu i fajnych posadzek
Mam dwie podróżnicze namiętności: sztuka uliczna i kolorowe posadzki. Jednemu i drugiemu trzaskam foty jak oszalała i wchodzę w każdą możliwą bramę, kamienicę oraz podwórko, aby poszukać interesujących mnie detali. Gdziekolwiek nie pojadę, szarpanie za klamki w drzwiach kamienic oraz zaglądanie w podwórka to mój rytuał.
Tarnów pod tym względem nie zawiódł mnie ani trochę! Niestety do niektórych kamienic ciężko było się dostać, ale kilka zgrabnych posadzek nie uszło mojej uwadze. Tarnowski streetart jest jeszcze w fazie raczkującej, niemniej można znaleźć kilka ciekawych murali i napisów ściennych. Z całego serca polecam takie podchody. To idealny sposób na poznanie miasta!
Tarnów kulinarnie
Tarnów kulinarnie bardzo daje radę! Miasto oferuje kilkadziesiąt restauracji, kawiarni i pubów, które stanowią nie lada wyzwanie dla wielbicieli godnego napełniania żołądka. Można zacząć od aromatycznej kawy w czerwonym tramwaju, zjeść tradycyjny obiad w żydowskiej restauracji, dopchać ciastkiem w klimatycznej Sofie i kawałkiem kultowej buły z lokalu Pizzeria 13, której smak podobno nie zmienia się od lat.
Na deser polecam lokalne piwo w studenckim klubie Przepraszam. W tym miejscu, od przeszło 20 lat urzęduje za barem Pan Rysiek, który jest od minionego weekendu moim idolem. Gdyby nie fakt, że jestem już za stara na adopcję to z miejsca wystąpiłabym do Pana Ryśka z prośbą o takową. Chyba nikt w Tarnowie nie wie tyle o piwach, co On. Przy dźwiękach Led Zeppelin i Deep Purple można zobaczyć, co znaczy pasja do swojej pracy. Panie Ryśku, żądam Pana kandydatury na prezydenta kraju!
In Vino Veritas po tarnowsku
Wino w Tarnowie? A jakże! Na ziemiach tarnowskich wino ma się całkiem dobrze, a z roku na rok enoturystyka nabiera tutaj rumieńców. Południowe i łagodne stoki oraz największe nasłonecznienie w całej Polsce sprawiają, że okolice Tarnowa idealnie nadają się pod uprawę winorośli. Działa tutaj już przeszło 40 winnic, w których produkuje się doskonałe wina ze szczepów regent, rondo (wina czerwone) i solaris (białe).
Miałam okazję uczestniczyć w corocznym święcie tarnowskich winiarzy zwanym Dionizjami Tarnowskimi. Nie dość, że wypiłam mnóstwo pysznych win, to jeszcze pewien Chłopobażant skradł mi serce i już na zawsze w nim pozostał! Zwiedziłam też lokalną winnicę rodziny Steców, której właściciel niestety nie chciał mnie za synową (ale będę ponawiać propozycję małżeństwa z młodym rolnikiem).
Odurzona aromatem i smakiem lokalnego wina uznałam, że może sommelier ze mnie żaden ale pasja i wiedza naszych tarnowskich winiarzy sprawiła, że zaplanowałam na przyszły rok winobranie tutaj. Większość winnic w okresie winobrania otwiera swoje podwoje i zaprasza chętnych do pracy. W niektórych z nich można nawet przenocować. Rozważcie taką opcję na jesień, bo to świetna okazja do odkrycia lokalnych smaków!
Góra Świętego Marcina w Tarnowie i krótka historia tarniny
Wznosząca się nad Tarnowem Góra św. Marcina to nie tylko świetny punkt widokowy na cały miasto, ale również miejsce gęsto rosnącej tutaj tarniny. Kiedyś było jej tak dużo, że nawet nasz słynny kronikarz Jan Długosz stwierdził, że nazwa Tarnów to na bank pochodzi od tej rośliny.
W piwnicach wznoszącego się tu niegdyś zamku trwała intensywna produkcja różnych specyfików alkoholowych z tego krzewu. Dziś nadal można spotkać tarninę na „Marcinku”, a także na miejskim skwerze. I nadal produkuje się z niej przeróżne alkohole. Jako lokalną pamiątkę można nabyć drewniane korale w kształcie owocu tarniny.
Tarnów – miasto detali
Ogromnie lubię miejsca, w których odkrywam ciekawe nieoczywistości, nadające specyficzny klimat i stanowiące o niezwykłości danej przestrzeni. Tarnów to kopalnia drobnych szczegółów, które mocno zapadły mi w pamięć. Ta niezwykłość kryje się w tym mieście pod wieloma postaciami.
W misternie rzeźbionych drzwiach, zdobionych okiennicach i w pomniku kataryniarza przy placu handlowym. Placu, na którym codziennie ten sam dziadek sprzedaje kwiaty. Odbija się w kolorowych donicach przytwierdzonych do obdrapanej balustrady. Jest na zardzewiałych talerzach antenowych, w dymie tytoniowym z fajki pana Ryśka oraz w rzeźbie dziewczynki na cmentarzu. Wszystko to ułożyło mi w głowie obraz Tarnowa jako miejsca, do którego na pewno wrócę.
Artykuł o Tarnowie powstał w ramach współpracy z Tarnowską Organizacją Turystyczną
5 komentarzy
Ani słowa o bazylice..??
Ani słowa, tak się złożyło 🙂
Warto wspomnieć również o zespole Ziyo, który pochodzi właśnie z Tarnowa. Wszyscy znają ich najpopularniejsza piosenkę Magiczne Słowa, które przysposobił sobie Pan Rafał Brzozowski jako swój wlasny utwór.
Tarnów działa prężnie muzycznie i organizuje często koncerty i festiwale. Posiada pięknie odnowiony Amfiteatr Letni, w którym odbywają się też cykliczne potańcówki. Ma też swój własny festiwal filmowy -Tarnowska Nagroda Filmowa.
Sam też uwielbiam Tarnów i uświadomiłem sobie, że w tym miejscu każdy budynek ma coś do opowiedzenia…
Co do pierwszego transportu do Auschwitz – był to transport nie Żydów a Polaków.
Co do Żydów, przed założeniem Getta uśmiercono około 8 tysięcy z nich i zakopano w dołach w pobliskim lesie razem z 2tys. polskich więźniów politycznych skatowanych w tutejszych więzieniach. Resztę wywieziono na śmierć później – głównie do Bełżca. Likwidację poprowadził kat z obozu z podkrakowskiego Płaszowa z oddziałami łotewsko – ukraińskiego SS Galizien. Nie wiem, ilu zginęło ale słyszałem, że w sumie ponad 40 tys. licząc z tymi, którzy tymczasowo zwiezieni tam zostali z okolic. W bestialski sposób uśmiercano dzieci. Coś strasznego, ale warto zapoznać się również z tymi zbrodniami, oraz z tym jak funkcjonował Tarnów wcześniej, kiedy połowę mieszkańców (wschodnią) stanowili żydzi – łącznie z Tarnowskim Manhattanem – Ulicą E. Goldhammera. JEst dużo wspomnień o ich relacjach z miejscowymi możnymi, jak choćby arystokratami- Sanguszkami. Warto też poznać historię rabacji galicyjskiej, mającej tu miejsce etc. Oby historia w Tarnowie była w przyszłości coraz lepiej eksponowana, bo jest bardzo ciekawa.
Bardzo dziękuję za obszerne wyjaśnienie i poczytam sobie o tej akcji, bo mnie Pan zaciekawił. Pozdrawiam serdecznie!