Dubrownik nawet w jeden dzień potrafi skraść człowiekowi kawałek serca. Myślałam, że moje nie będzie miało okazji się o tym przekonać, bo na początku podróży do Dubrownika Bóg stworzył chaos. Zobaczył, że chyba za dobrze się bawię w Czarnogórze i stwierdził, że skoro chytrze zaplanowałam sobie jednodniowy wypad do Dubrownika, to czas coś podziałać! Jak postanowił tak uczynił i w dniu wyjazdu do Dubrownika zesłał na ziemię deszcz. Ale nie jakąś tam śmieszną mżawkę! Był to bowiem ulewny, zimny i przenikający każdą komórkę ciała deszcz. Kilkugodzinna ulewa swobodnie przelewała się przez miasto, przez moje buty, ubranie i zmarznięte na kość ciało. Kiedy spoglądałam z nadzieją w oczach w niebo, z pytaniem na ustach KU…A, DLACZEGO ??!?, Bóg jakby uradowany zsyłał go więcej i więcej.
Byłam pewna, że ze zwiedzania Dubrownika będzie wielkie i okrągłe zero. Obawiałam się, że skoro nie udało mi się go odwiedzić podczas pierwszego pobytu w Chorwacji, to w drugim podejściu również się nie uda. Widok ludzi na potęgę wykupujących parasole oraz peleryny tylko utwierdzał mnie w tym smutnym przekonaniu. Wraz z moimi towarzyszami usiedliśmy w pobliskiej knajpce na obiad i długo czekaliśmy na cud. Kiedy po godzinie w drzwiach knajpy objawił się człowiek, który nie miał ani parasolki, ani przemoczonej peleryny, a suchy włos zdobił jego głowę, już wiedziałam, że się uda!
Dubrownik w jeden dzień – co warto zobaczyć?
Dubrownik śladami „Gry o Tron” – znajdźcie filmowe miejsca
Dubrownik jest bardzo wdzięcznym tematem filmowym. Jego surowy i mroczny klimat wielce przypadł do gustu królowi Westerosowi …If ju noł łot aj min.:) Tak tak, to właśnie w Dubrownik robi za Królewską Przystań w kultowym serialu „Gra o Tron”. Miasto nie daje o nam o tym zapomnieć, gdyż w każdym sklepie z pamiątkami można kupić jakiś filmowy suwenir. A jak Wam będzie mało „Gry o Tron” w samym Dubrowniku, udajcie się też na wyspę Lokrum, gdzie również przypomnicie sobie serialowe widoki!
Lody w Dubrowniku – gdzie zjecie najlepsze?
Chorwackie lody to rzecz, wobec której pozostaję zupełnie bezbronna, a lody w Dubrowniku to zdecydowanie najlepsze i najsmaczniejsze lody jakie jadłam. Ich tłusta i sycąca konsystencja sprawiła, że dbając o bilans kaloryczny przez cały dzień zwiedzania Dubrownika jadłam praktycznie tylko lody. Dbając o zasadę spożywania pięciu posiłków dziennie, cztery z nich stanowiła ta dobroć w wafelku. Jednym słowem – omnomnom! Najlepsze lody w Dubrowniku zjadłam w miejscu o nazwie Sladoledarna. Boszsz, te ich wielkie porcje będą mi się jeszcze długo śniły po nocach. Polecam po stokroć!
Spacer murami obronnymi w Dubrowniku
Dubrownik to wielka i zwarta fortyfikacja, którą można obejść dookoła wzdłuż potężnych murów obronnych. Gdzie się nie zatrzymacie, tam widoki wbiją w ziemię. Z jednej strony morze z hukiem roztrzaskuje się o skały, a z drugiej patrzą na Was wzgórza (bo jak wiemy z horroru, mają oczy #suchar) Spacer po murach obronnych w Dubrowniku to wędrówka raz w górę, raz w dół i przeciskanie się wąskimi przesmykami w tłumie. Nie czarujmy się, tłok w sezonie jest w Dubrowniku niemiłosierny. Przygotujcie się, że będziecie szli po murach gęsiego, niczym kolonia we Władysławowie, a kijki do selfie będą Was bić po głowie. Ale! Wrażenia i tak wywieziecie super, więc spokojnie można wytrzymać! Mury obronne w Dubrowniku to jedno z piękniejszych miejsc, jakie odwiedziłam w życiu!
Stare miasto w Dubrowniku
Kiedy już zejdziecie z murów i wejdziecie w głąb miasta, to dajcie się porwać w gąszcz ciasnych uliczek, bo jest ich co nie miara! Wszystkie są wąskie i strome jak cholera, a do wszystkich prowadzą jeszcze bardziej strome schody. Nie zrażajcie się, bo są tak strasznie urokliwe, że nawet ból łydki nie jest w stanie przerwać ochów i achów. Jest po prostu pięknie! Czułam się tutaj jak w raju, zaglądałam w każdą, najmniejszą dziurę. Z bólem serca opuszczałam wieczorem Dubrownik obiecując sobie, że wrócę na dłużej!
Zaglądnijcie do studni życzeń!
Studnia Onufrego w Dubrowniku to pierwsze architektoniczne WOW jakie pojawia się na drodze, tuż po przekroczeniu bram miasta. Studnia jest oblepiona tysiącem turystów, ale podobno spełnia ona wszystkie marzenia, więc w pełni rozumiem! Warunkiem jest wypowiedzenie życzenia podczas picia wody ze wszystkich 16 kranów. Dobieraj jednak rozważnie marzenia, bo spełnia się podobno tylko jedno. Ja prosiłam o rękę Benicia del Toro i nadal czekam.
Stradun – główna ulica Dubrownika
Stradun to najbardziej znana ulica handlowa Dubrownika. Liczy tylko 300 metrów, a wapienny bruk jest tu tak śliski i wypolerowany przez niezliczone ilości ludzkich stóp, że nie trudno o mały poślizg. Wiem, bo przetestowałam specjalnie dla Was, jak daleko można pojechać na śliskim klapku. Nawet nie podejrzewałam się o takie umiejętności rozciągania mięśnia ud! Jest to także główna ulica miasta i ulubione miejsce kieszonkowców oraz ulicznych artystów. Jedni i drudzy mają tu niezłe pole do popisu, bo Stradun nigdy nie pustoszeje.
Moim zdaniem lepiej zboczyć w którąś z bocznych stromych uliczek, gdzie błądzenia nie ma końca! Na końcu Stradunu koniecznie znajdźcie wejście do pałacu Sponza, gdyż tam ulokowano izbę pamięci, w której dowiecie się o historii bombardowaniu Dubrownika w czasie wojny.
Fort Świętego Jana w Dubrowniku
Dubrownik sam w sobie jest niezwykle pocztówkowy, ale taki najbardziej znany obraz Dubrownika to okolice Fortu Świętego Jana. Fort można znaleźć we wschodnim narożniku murów, tuż zaraz obok małego portu. Wybudowano go na planie półkola połączonego z basztą. Fort broni wejścia od południowej zatoki starego portu (Stara luka). Fajne to miejsce na krótki odpoczynek i oddech od chorwackiego upału!
Skąd najpiękniej prezentuje się panorama Dubrownika? A stąd!
Jak znajdziecie Fort św. Jana to mam propozycję, abyście zobaczyli jeszcze jedno miejsce. Znane jest niemal ze wszystkich folderów turystycznych oraz pocztówek. Taką panoramę Dubrownika pamiętam ze starej widokówki, którą przysłał nam dawno, dawno temu wujek marynarz. Aby zobaczyć Dubrownik w takiej odsłonie, to jadąc z Czarnogóry do Dubrownika albo na odwrót, jakieś 2-3 km drogi, zatrzymajcie się na punkcie widokowym, z którego roztacza się absolutnie piękny obraz miasta! Stąd widać jaką potężną fortecą jest Dubrownik i w jak cudownym miejscu przysiadł na chorwackiej ziemi.
Zatopcie się w morzu czerwieni dachówek Dubrownika!
Dubrownik zawsze będzie kojarzył mi się z jednym – z morzem czerwonych i migocących w ciepłym słońcu dachówek. Ilekroć myślę o Bałkanach, to zawsze wracam myślami do spaceru murami obronnymi w Dubrowniku. Widzę te kilkadziesiąt budynków, wież oraz kopuł ciągnących się po horyzont, których chropowate dachy odbijają się w słońcu, a pozostałości deszczu sprawiają, że wszystko lśni jak posypane brokatem. A jak to wszystko połączy się z błękitem nieba i szumem fal roztrzaskujących się o mury, to już nawet te tłumy ludzi przestają denerwować.
Czy polecam Dubrownik na jeden, całkiem krótki dzień wypadu? Bardzo!