Góry i ja to miłość na całe życie. Mimo, że jest to miłość momentami patologiczna, ciężka i męcząca, to zawsze znajdę dla niej miejsce w moim środeczku. Uwielbiam górską szwendaczkę od najmłodszych lat. W dzieciństwie dzielnie pokonywałam tatrzańskie szlaki taszcząc w małym plecaku kanapki z jajkiem i ciężki termos z herbatą. Zakładałam flanelową koszulę, za duży sweter, góralskie skarpetki od babci i parłam w górę jak taran. Mimo, że okrutnie lubiłam się tak zmęczyć to zawsze chciałam się czym prędzej wyprowadzić z rodzinnego Kościeliska, bo ciągnęło mnie w wielki świat. Do miasta z blokami i tramwajami:)
Mieszkając dwa lata nad morzem, niemal fizycznie odczuwałam brak możliwości górskich wędrówek. Po przeprowadzce do Krakowa spędzam w górach prawie każdą wolną chwilę. Ktoś kiedyś powiedział, że szczęście w górach składa się z dziesiątków małych szczęść przeżywanych wiele razy w ciągu dnia. Co więc przynosi to górskie szczęście i czemu w górach jest tak fajnie? O tym opowiem Wam poniżej!
Dlaczego w górach jest fajnie? Sprawdźmy!
W górach poczujecie wolność i przestrzeń
Zaiste jest coś niezwykle oczyszczającego i mistycznie odmieniającego w wędrowaniu po górach. Bo kiedy tak człowiek idzie pod górę z ciężkim plecakiem, pot zalewa mu czoło, mokre włosy oblepiają twarz, a płuca zdają się przy każdym oddechu wychodzić nosem – wszelkie zmartwienia przestają mieć jakiekolwiek znaczenie. Z każdym mozolnie stawianym krokiem problemy i niepokoje które niesie ze sobą nagle nie wydają się tak bardzo straszne. Z góry zawsze świat widać z oddali i wszystko nabiera zdrowego dystansu.
Zawsze kiedy pojawia się u mnie problem, pakuję plecak i idę to wszystko przemyśleć, a właściwie „rozchodzić” w górach. Wracam zazwyczaj z zakwasami większymi niż cała galaktyka, z bolącymi odciskami ale zawsze problem przestaje być tak beznadziejnie nierozwiązywalny jak na dole. Poza tym nie bez powodu mówi się, że im bardziej w życiu ma się pod górkę, tym piękniejsze będą później widoki.
Góry nauczą Was cierpliwości
Cierpliwość nie jest moją mocną stroną, ale wyjątkowo w górach uczę się jej z pokorą i stoickim spokojem. Bo kiedy toczę się pod górę sapiąc zrezygnowana jak lokomotywa zawsze patrzę z nadzieją na prześwit w drzewostanie i myślę, że koniec mej męki już blisko. Wtedy dostaję pstryczka w nos, albowiem zakręt, który wydaje mi się być tym ostatnim zwiastuje kolejne i zazwyczaj srogie podejście.
Czasem też wkładam ambicję do kieszeni i rezygnuję z wyjścia na szczyt. Albo pogoda się łamie, albo coś nie do końca mi pasuje, albo po prostu nie czuję się na siłach. Nie popisuję się, nie robię ułańskich szarży i nie chojrakuję aby za wszelką cenę zdobyć szczyt. Do gór czuję ogromy respekt i mocno wierzę w to, że ono na kilometr wyczuwają jak ktoś tej pokory nie spakował do plecaka. Góry to dobry nauczyciel.
W górach zawsze spotkacie super fajnych ludzi
W górach spotkania z drugim człowiekiem są jedną z tych rzeczy, którą uwielbiam najbardziej. Nic tak nie łączy ludzi jak wspólne ciężko stawiane kroki wiodące na ten sam szczyt. Lubię pogadać o pierdołach przy obieraniu jajka, uwielbiam żartować w trasie kiedy już jestem tak zmęczona, że ledwo idę, a także kocham wszelkie schroniskowe obserwacje i pogaduchy. Mimo, że samotne wędrówki po górach sprawiają mi ogromną frajdę, to jeszcze większą czuję radość, jeśli mogę z kimś te górskie przygody dzielić.
Jedzenie w górach zawsze smakuje najlepiej
W górach wszystko smakuje mi inaczej. Tak intensywniej i wszystkimi zmysłami. Nieważne co spakuję do plecaka, na szczycie zawsze ma to wyjątkowy smak. Kiedyś siedząc na Przełęczy Świnickiej doszłam do wniosku, że kabanos drobiowy popity ciepłą herbatą z cytryną i malinami jest najwspanialszym posiłkiem w moim życiu. Wtedy zobaczyłam to jedno z dziesiątków małych szczęść. Dodatkowym plusem jest to, że w górach spala się tyle kalorii, że można bez KOMPLETNIE ŻADNYCH WYRZUTÓW SUMIENIA pochłonąć dwie tabliczki czekolady, trzy solidne buły z kiełbasą, a jeszcze zostanie miejsce na schroniskową szarlotkę i kotlet schabowy z ziemniakami! Tak po prawdzie to chodzę po górach żeby móc dużo jeść:)
W górach we wszystkim widać piękno
Jestem totalnie sentymentalną i wrażliwą na wszystko bułą. W górach dostrzegam piękno ukryte w najmniejszych drobnostkach. Znajduję go w promieniu słońca odbijającym się o półkę skalną, w dźwięku wiejącego wiatru, w szumie traw, w widoku kozic pasących się gdzieś na szlaku. Osobiście mogę siedzieć godzinami na szlaku i tępo patrzeć w przestrzeń. Uspokaja mnie to lepiej, niż herbata z melisy!
Schroniska w górach to przejście do zaczarowanej krainy Narnii
Gwar panujący w środku każdego schroniska można porównać do ulicznego targu. Jedni wychodzą, drudzy przychodzą. Rozmowy przeplatają się wybuchami śmiechu i głośnymi mlaskaniami przy posiłkach. Taka mała przestrzeń a tyle różnych życiorysów zgromadzonych przy drewnianych stołach. W jednej części budynku widać gigantyczne kolejki do toalety, a w drugiej ktoś na szybko robi zakupy po horrendalnie wysokich cenach, ustala trasę, pakuje pospiesznie plecak. Ale czas mimo wszystko płynie tutaj leniwie. Pozwala na delektowanie się widokami strzelistych szczytów górskich ukrytych za oknem z białymi bawełnianymi firankami. Tutaj szczęście pachnie herbatą malinową i smakuje domowym ciastem.
Spodobał się Wam mój wpis? Będzie mi miło, jeśli go skomentujecie lub puścicie dalej w świat!
1 skomentuj
Szukam inspiracji, a Twoje argumenty dotyczące gór idealnie do mnie trafiają. Świetny, pozytywny wpis. ♥️ Nie ukrywam, że i moim zdaniem górski świat łączy wyjątkowych ludzi. Pozdrawiam!