Zamość w szufladzie moich dziecięcych wspomnień wypełnia pierwszą przegródkę. Rodzice często zabierali nas na Roztocze. Pakowaliśmy mandżur po sam sufit i jechaliśmy przeżywać roztoczańskie przygody. Pamiętam grzyby wielkości ludzkiej głowy, spacery po lasach, świeże rogaliki z masłem, pachnące cebularze i stęchliznę w kampingowej łazience.
Zamość odwiedziłam kilka lat temu sama, bezczelnie wbijając się na kwadrat mojemu serdecznemu przyjacielowi, którego zawodowe ścieżki zaprowadziły na Roztocze. W tym roku pojechałam przypomnieć sobie Zamość z minionych wizyt i sprawdzić, czy coś się zmieniło. No i jakby nic się nie zmieniło. Zamość nadal jest sympatycznym, spokojnym i przytulnym miastem, którego dzieje i historia wciąż mnie zachwycają. Dalej pachną mi tu cebularze i nadal tupię nóżką na wspomnienie jazzowych wieczorów.
Dziś zabieram Was na spacer po Zamościu! Zobaczymy gdzie tu warto zaglądnąć, co zwiedzić, gdzie usiąść na kawę, a gdzie udać się po fajne widoki. Zamość to miasto, w którym posłuchacie jazzu, poznacie wielokulturową historię, zobaczycie, gdzie mieszkał Marek Grechuta i odkryjecie, dlaczego hejnał z wieży Ratusza grany jest tylko na trzy strony świata.
Zamość nazywany jest „Perłą Renesansu” albo „Padwą Północy”. Ja jednak wolę aby nazywane było po prostu najpiękniejszym miastem wschodniej Polski.
Zamość – najważniejsze atrakcje i miejsca warte Waszej uwagi!
Historia Zamościa w pigułce
Zanim oddamy się kompulsywnemu odkrywaniu ciekawostek i interesujących miejsc, zacznijmy od historii Zamościa, bo ta jest niezwykle ciekawa! Zamość powstał od zera. Pośród bagien na podmokłym terenie niejaki Jan Zamoyski wpadł na pomysł, że ot, stworzy sobie tu miasto idealne. Według jego planów Zamość miał być jednocześnie siedzibą rodu i ośrodkiem kulturalnym. W realizacji pomysłu pomagał mu włoski architekt Bernardo Morando, który stworzył miasto siedmiu bastionów, rozrysowane na planie wieloboku. Miasto, które w całej swojej 440-letniej historii nigdy nie zostało podbite.
Plan Zamościa nawiązywał do budowy człowieka. Pałac Zamoyskich odzwierciedlał głowę, główna ulica schodząca do bastionu – kręgosłup, Kolegiata i Akademia Zamojska – płuca, Ratusz – serce, a pozostałe bastiony – ręce i nogi. Zapytacie : ciekawe skąd na to pieniążki?! A no stąd, że w dawnych czasach zjawisko sponsoringu również nie było nikomu obce. Zamoyski miał aż cztery żony i każda kolejna była bogatsza od tej poprzedniej. Umiał się chłopak ustawić w życiu, nie ma co!
Za czasów Jana Zamoyskiego powstała w Zamościu pierwsza w Europie gmina żydowska, a kupcy sprowadzeni do miasta dali podwaliny do utworzenia prężnie działającego ośrodka handlowego i kulturowego. Wyobraź sobie, że w tym małym mieście żyło kiedyś aż 12 narodowości! Zróżnicowanie pod względem etnicznym i religijnym było ogromne! Na tej niewielkiej przestrzeni, otoczonej siedmioma bastionami żyli obok siebie Żydzi, Ormianie, Niemcy, Węgrzy, Grecy i Szkoci. Na targi do Zamościa zjeżdżało się pół Rzeczpospolitej. W Zamościu działała także trzecia wyższa uczelnia w kraju – Akademia Zamojska.
Zachęcam Was wielce do zwiedzania Zamościa z przewodnikiem, gdyż historia tego miasta jest tak fascynująca, że koniecznie musicie przejść cały Rynek Wielki i posłuchać jej na żywo! W tym miejscu z całego mojego podróżniczego serduszka polecam Wam podejść do Informacji Turystycznej i zapytać o namiary na Panią Ewę Pasieczną. Boszsz, to jest złoty człowiek z ogromną wiedzą i świetnym poczuciem humoru! Pani Ewo! Nie wiem czy Pani to przeczyta, ale zwiedzanie podziemi z Panią to było niezwykle przyjemne i przeciekawe spotkanie!
Rynek Wielki i Ratusz w Zamościu
Największa atrakcja Zamościa to zdecydowanie Rynek Wielki, na którym stoi chyba najpiękniejszy w całej Polsce budynek Ratusza. Nie wiem czemu, ale mnie zwyczajnie kręcą budynki ratuszowe. Bardzo podoba mi się Ratusz w Sandomierzu, w Tarnowie, we Wrocławiu i w Gdańsku, a także pozostałości Ratusza w Krakowie.
Ten w Zamościu jest jednak najbardziej fikuśny ze wszystkich. Charakterystycznym elementem budynku jest 52 – metrowa wieża zegarowa oraz piękne schody wachlarzowe. Rynek Wielki w Zamościu to z kolei idealny kwadrat o wielkości hektara, do którego przyklejone są kolorowe kamienice z arkadami.
Najpiękniejsze z nich to Kamienice Ormiańskie, które wyróżniają się niezwykle ciekawą ornamentyką. Ten jeden hektar dostarcza tylu wrażeń, że aż musicie sobie usiąść coby chwilę ochłonąć i nie dostać oczopląsu. Proponuję zrobić to w jednej z okalających Rynek knajpek lub kawiarni. Mnie całkiem nieźle wyciszył sernik na zimno w kawiarni Kawa na Ławę #justsaying
Trasa Podziemna Oficyn Ratusza w Zamościu
Jak już się zachwycicie tym co na powierzchni, warto pokusić się o zwiedzanie podziemnej trasy pod Ratuszem. Nie jest ona długa, ale jeśli traficie na Panią Ewę jako przewodniczkę – dawka wiedzy, żartów i ciekawostek gwarantowana!
Trasa Podziemna Oficyn Ratusza zgrabnie przeprowadzi Was przez dzieje Zamościa, wyjaśni fenomen twierdzy, która 440 lat sprytnie odpierała ataki wroga i objaśni jak funkcjonowało życie w mieście – bastionie.
Trasa czynna jest codziennie od maja do września i zwiedza się ją tylko w grupie zorganizowanej. Więcej informacji na temat aktualnych godzin zwiedzania, cen biletów i obowiązujących obostrzeń znajdziecie w Centrum Informacji Turystycznej oraz na ich stronie internetowej.
Podwórka i uliczki Zamościa
Ale hola, hola!! Zamość to nie tylko Rynek Wielki i Ratusz. To także senne uliczki i przede wszystkim – cudownie ukryte podwórka. Polecam Wam gorąco taki podwórkowy spacer!
Dawniej na tyłach mieszczańskich kamienic aranżowano zaplecza gospodarcze. Podwórka pełniły rolę magazynów, składów drewna na opał, stajnie dla koni oraz ubikacje. Niemal każda z zamojskich kamienic miała swoje podwórko.
Dziś te mikro place są pięknie odrestaurowane, mają mnóstwo interesujących zakamarków i często są w nich organizowane koncerty, przedstawienia lub wystawy. Podczas spacerów między uliczkami na pewno zwrócicie uwagę na dom, w którym urodził się i mieszkał Marek Grechuta.
Na rogu ulic Zamenhofa i Bazyliańskiej jest jedno świetne miejsce, które koniecznie musicie odwiedzić! W dawnym sklepie bławatnym działa Szkoła Życia. To klimatyczna kawiarnia, księgarnia i sklep w jednym pakiecie. Jak tylko zobaczyłam szyld, który głosi „Skład towarów ślicznych i produktów ponadczasowych” oraz „Zachcianki codzienne i artykuły potrzeb okazjonalnych”, to z całą mocą wiedziałam, że nie może mnie tam zabraknąć:D Super inspirująca miejscówka!
Muzeum Fotografii w Zamościu
Och, wielkie mi uczyniło to miejsce smutki w sercu moim! Bo tak się składa, że kiedy ja przyjechałam do Zamościa, to Pan Adam Gąsianowski, właściciel zakładu fotograficznego, w którym mieści się Muzeum przygotowywał wystawę i tylko obiłam się z hukiem o zamknięte na cztery spusty drzwi. Jakże srogo zapłakałam nad swym żałosnym losem! To muzeum było na mojej liście miejsc, które koniecznie chcę zobaczyć w Zamościu. Niestety tym razem się nie udało, więc czeka mnie kolejna wizyta.
Zostawiam jednak dla Was tę inspirację, bo jestem absolutnie przekonana, że jest tam magiczne. No bo sam powiedzcie – czy kolekcja tysiąca zabytkowych aparatów fotograficznych i i sześciu tysięcy starych zdjęć może kogoś nie zachwycić? Nie sądzę! Muzeum Starej Fotografii w Zamościu znajduje się przy ulicy Staszica 19
Spacer po fortyfikacjach w Zamościu
Ponieważ Zamość w całości otoczony był kiedyś murami obronnymi (mury, trzy bramy miejskie i siedem bastionów) warto wybrać się na długi spacer wokół tych murów i spróbować sobie „zrekonstruować” w głowie obraz dawnego Zamościa.
Dla sympatyków historycznych ciekawostek przygotowano pieszy szlak (kolor czerwony), który prowadzi przedpolem i zapolem miasta, co daje idealny obraz potężnej fortecy jaką niegdyś był Zamość. Całość spaceru wraz ze zwiedzaniem ekspozycji wyliczono na ok 5 godzin. Świetna opcja na trochę aktywności w zielonym terenie.
Kamienica Czerskiego w Zamościu
Trafiłam tu zupełnie przypadkiem, szwendając się po uliczkach Zamościa. Kamienica Czerskiego to nie jest niestety lekka i radosna „atrakcja turystyczna”, ale miejsce pamiętające (nie) ludzkie okrucieństwo. To historia niezwykle trudna, smutna i przerażająca.
Przy ulicy Kolegiackiej 18 znajduje się Kamienica Czerskiego, która w latach 1929 -1940 należała do Stanisława Czerskiego, zajmującego się produkcją i eksportem mebli. W roku 1940 budynek przejęły władze niemieckie. Kamienicę przerobiono na gestapowską katownię, a w piwnicach urządzono areszt śledczy.
Od grudnia 2019 w Kamienicy Czerskiego otwarto stałą wystawę „Ślady Zbrodni. Historia kamienicy Czerskiego w latach 1039-1956”, która przybliża ponurą historię tego budynku. Na ścianach kamienicy przygotowano plansze opisujące zbrodnie popełnione w tym miejscu, relacje więźniów oraz zdjęcia.
Park Miejski w Zamościu
Zamość posiada całkiem unikatowy i zabytkowy Park Miejski, w którym można odetchnąć i napawać się zielenią aż na 11 hektarach! Park Miejski zaprojektował w 1918 roku warszawski ogrodnik, który zaadaptował dawne umocnienia i fosy zamojskiej twierdzy na potrzeby zielni miejskiej.
Jeśli nie znajdziecie czasu aby przejść proponowany wyżej spacer fortyfikacjami, to podejdźcie na chwilę do parku i zobaczcie chociaż fragment Parku Miejskiego. Jest przepięknie odrestaurowany i też fajnie pokazuje historię dawnego układu urbanistycznego Zamościa.No i super się tu odpoczywa z dala od zgiełku miejskiego!
Spacer z zamojskimi legendami w tle!
Zamość to niby takie małe miasto, a tyle się tu działo! Bo proszę ja Was, w Zamościu narodziła się idea szwedzkiego stołu. To właśnie tutaj, Karolus Gustawus wraz ze swoim wojskiem pojawił się pod murami miasta w celu jego zdobycia, knując przy tym iście szatański podstęp. Jan Zamoyski okazał się jednak sprytniejszy! Kiedy rzeczony Gustawus zaproponował wspólny „przyjazny” posiłek, Zamoyski pomyślał sobie Ja ci dam ku..przyjazny posiłek! Ugościł Szwedów tak, że wyniósł stoły poza mury miasta i nie dał żadnych krzeseł. Biedni Szwedzi zjedli i odjechali. Można być kulturalnym i eleganckim władcą? Można!
Drugą legendą związaną z Zamościem jest duch Katarzyny Bielankiewiczowej, który podobno błąka się po zaułkach Starego Miasta odziany w białe szaty i z krwawą pręgą na szyi. Katarzyna była czarownicą, która znała się na ziołolecznictwie, umiała władać białym orężem i jeździła konno. 16 maja 1664 roku stracono ją w Ratuszu, ale przed śmiercią zdążyła jeszcze rzucić klątwę na posiadłość Zamoyskich. Duch czarownicy nawiedza Stare Miasto majowymi nocami, także weźcie to pod uwagę planując wizytę w Zamościu:)
A dlaczego hejnał z wieży Ratusza w Zamościu grany jest tylko na trzy strony świata? Przypuszczenia są aż trzy. Pierwsze jest takie, że Jan Zamoyski nie sympatyzował z królem Zygmuntem III Wazą i zakazał trąbienia hejnału w kierunku Krakowa. Drugie jest takie, że skoro do miasta prowadziły trzy bramy, to grało się tylko w ich kierunku. Trzecie przypuszczenie znowu nawiązuje do niechęci między Zamościem i Krakowem, także ja bym zdecydowanie szła w tę stronę wyjaśnienia zagadki:D
A na koniec zwiedzania Zamościa – kawa z chałwą w Mazagran!
Od dawna mówię, że kawa to życie, ale kawa z domową chałwą to życie przepełnione czystą radością! Kawiarnia Mazagran to idealne miejsce na szybką przerwę kawową podczas zwiedzania Zamościa. Nie dość, że jest tu bardzo przytulnie i klimatycznie, to do tego turbo smacznie! Po raz pierwszy wypiłam kawę z mlekiem migdałowym (nie poważam takiego miksu, ale chwilowo zdrowie nakazało odstawić mleko) i nie skrzywiłam się przy tym z rozpaczy.
Kawa była bosko pyszna, a domowa chałwa ze słonecznikiem jakby wywindowała moje kawowe uniesienie do stratosfery. Sylwia Grzeszczak śpiewa, żeby się cieszyć z małych rzeczy, bo w nich wzór na szczęście zapisany jest (kto zaczął nucić pod nosem?:). Wzór na zamojskie szczęście znajdziecie na ulicy Pereca 16. Warto wiedzieć, że jeżeli okażecie bilet ze zwiedzania Synagogi to macie 10% zniżki na asortyment w kawiarni.
W Zamościu spędziłam tym razem tylko jeden dzień, ale w idealnym mieście nawet te kilkanaście godzin można spędzić idealnie. Nie ma zatem zmiłuj – szykujcie walizkę lub plecak, bo Zamość czeka na Was!
6 komentarzy
Jestem właśnie w Zamościu i trafiłam na Twój blog. Coś wspaniałego! Przeczytałam od początku do końca napawając się każdym słowem. Od razu polubiłam Twój styl wypowiedzi. Będę śledzić i na FB i na insta. Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za inspirację zwiedzania tego regionu!
Och, dostałam wzruszenia duszy!!! Bardzo dziękuję za te przemiłe słowa i mam nadzieję, że znajdziesz jeszcze inspiracje:))) Ogromnie mi będzie miło!:)
Fajne opowieści
Cieszę się, że się podobają 🙂
Dodam, że zupka owa z pokrzywy zamojskiej robiona jest 🙂 A jakże!
Kto odwiedził Zamość i nie spróbował ormiańskiej zupy pokrzywowej, ten…..gapa!
Zaskakuje smakiem, delikatna, niebo w gębie 😉