Armenia to niewielkie państwo leżące w zachodniej części Azji. Położone u stóp świętej góry Ararat jest rajem dla miłośników miejsc niezwykłych i zachwycających. Armenia to zbiór wszystkich zbiorów w poszukiwaniu podróżniczych perełek. Czaruje niczym Krzysztof Ibisz młodym wyglądem, ale zamiast nieskazitelnie gładkiej twarzy oferuje spektakularne krajobrazy, cierpki posmak wina z granatu i zapach mocnej kawy. Dorzuci w gratisie tajemnicze monastyry ukryte wysoko w górach, opowie trudną historię i pozna z serdecznymi Ormianami. Jeśli mam być zupełnie szczera, to Armenia porwała mnie sobą dużo bardziej, niż jej sąsiadka Gruzja.
Zwiedzanie Armenii to aktywność, która zdecydowanie powinna się znaleźć w Waszym podróżniczym kajeciku. Poniżej pokażę Wam miejsca w Armenii, które warto odwiedzić i momenty, które po prostu trzeba przeżyć! Chodźcie!
Armenia – przewodnik po pięknych miejscach i magicznych chwilach
Erywań – zwiedzanie stolicy Armenii, w której rządzi beton i fontanny
Stolica Armenii to najlepsza baza wypadowa do zwiedzania całego kraju. Jest to również najbardziej bezpłciowe miasto w jakim dane mi było spędzić czas. Co mogę powiedzieć – jest zwyczajnie przebrzydkie. Ten betonowy klocek nie potrafił mnie w pełni przekonać do siebie przez całe 5 dni, jednak muszę przyznać, że ma w sobie coś intrygującego. Może to zasługa leniwych posiadów przy kawie w licznych ogródkach kawiarnianych? Albo Błękitnego Meczetu, który zachwycił mnie bogatymi zdobieniami?
A może sprawiły to paskudne Kaskady i pobliski park rzeźb, które są tak kiczowate, że aż fascynujące? Wiem! To te tańczące fontanny, które codziennie gromadziły tłumy na to osobliwe widowisko! W każdym razie, Erywań jest taki, jak panująca na jego ulicach moda. Nic do siebie nie pasuje, wszystko się gryzie, a jednak na swój sposób urzeka. Tak jak bluzka z cekinowym kotem do welurowych spodni. Musicie po prostu sami sprawdzić, czy taki strój Wam leży. Zwiedzanie Erywania to głównie spacery między betonami, ale jeśli dobrze to rozegracie, czeka Was mnóstwo fajnych momentów!
Bazary w Erywaniu
Co warto zobaczyć w Erywaniu? Lokalne targowiska! Oryginalne pamiątki możecie wyszperać na targu staroci zwanym Wernisażem przy ulicy Aram. Kupicie tu szpargały z duszą, wyroby rękodzielnicze i piękne dywany. Wiecie, że Armenia to światowy lider w szachach ? Tajników tej gry uczy się tu dzieci w szkołach. Na Wernisażu możecie nabyć piękne, ręcznie robione zestawy szachowe. Jedzenia najlepiej szukać na bazarze Gum (przy ulicy Movses Khorenatsi). Wśród osobliwych zapachów będziecie mieli okazję skosztować wszystkich przysmaków ormiańskiej kuchni.
Co warto zjeść w Armenii?
Jak smakuje Armenia? Całkiem pysznie! Dla mnie przede wszystkim doskonałą basturmą, mocną kawą oraz winem z granata. Na basturmę czyli kanapkę na chlebie lawasz z suszoną wołowiną polecam Wam mały, „okienkowy” lokal przy ulicy Abowiana 3/1. Serwują tu świetnie przyprawione i świeże kanapki. Aby poznać topowe smaki Armenii takie jak: zupa jogurtowa, dolma, pieczona baranina czy sałatka z bakłażana wybierzcie się na kolację do Caucasus Tavern. Za równowartość 150 PLN najedliśmy się z moim towarzyszem podróży tak, że chorowaliśmy po tej kolacji dwa kolejne dni. Ale nie myślcie, że to z zatrucia. Po prostu ze zwykłego przeżarcia.
Wizyta w Noy Yerevan Brandy Factory
Wytwórnie koniaku w Erywaniu to jedna z najfajniejszych atrakcji turystyczno – lokalnych, które polecam Wam z całego serca! Do wyboru macie dwie opcje. Pierwsza to słynna fabryka brandy Ararat, a druga to wytwórnia trunku Noy. Z uwagi na dużo ciekawszą historię brandy Noy, wybrałam się na alkoholowy tour do Noy Yerevan Brandy Factory przy ulicy Isakov Admiral 9. Alkohol ze 125-letniej fabryki Noy pasjami pijał Winston Churchill, który uwielbiał raczyć się kieliszkiem ormiańskiego brandy i kubańskim cygarem podczas podejmowania politycznych decyzji.
Brandy Noy dostarczane jest od 2006 roku na Kreml jako oficjalny trunek, a od niedawna marka Noy podjęła szeroką współpracę z domem mody Gucci. A skąd nazwa tego alkoholu? A no od biblijnego Noego, który po tym jak jego Arka osiadła na stokach góry Ararat, zebrał pierwsze gałązki winorośli, stając się tym samym pierwszym wytwórcą wina i mocnego alkoholu.
Na wycieczkę z przewodnikiem należy umówić się na dzień przed planowaną wizytą. Można wybrać opcję z degustacją brandy lub samą wycieczkę po wytwórni. Fabryka czynna jest w godzinach 09.00- 18.00. W soboty działa od 11.00 do 16.00. Koszt biletu wstępu z degustacją to równowartość ok 50-60 PLN.
Monaster Sewanawank i turkusowe jezioro Sewan
Jezioro Sewan leży na wysokości 1900 m n.p.m i jest największym jeziorem na Kaukazie. Ciekawostką przyrodniczą tego akwenu jest to, że wpływa do niego aż 28 rzek, a wypływa tylko jedna! Jezioro dzieli się na dwie części – Mały i Wielki Sewan. Żyje tu wiele endemicznych gatunków fauny i flory, a okolice jeziora są absolutnie spektakularne. Czasem tylko opuszczone molochy mieszkalne przypominają o zuchwałych planach rozwojowych byłego ZSRR.
Najbardziej pocztówkowym obrazkiem jeziora Sewan jest piękny monastyr Sewanawank. Warto spędzić tutaj więcej czasu, chłonąc mistyczną atmosferę miejsca i nieziemskie widoki. Aby objechać jezioro w całości, koniecznie pomyślcie o wynajmie samochodu, gdyż transport publiczny działa tu bardzo średnio, żeby nie rzec wcale.
Monaster Chor Wirap i cudowny widok na Ararat
Monaster Chor Wirap to symboli Armenii. W tym właśnie miejscu został uwięziony Grzegorz Oświeciciel – ten, który sprawił, że Armenia przyjęła chrześcijaństwo. Warto wiedzieć, że Armenia była pierwszym kraj na świecie, który przyjął tę religię. Wydarzenie to datuje się na 301 roku n.e. Monaster Chor Wirap to także doskonałe miejsce do obserwacji potężnego masywu Araratu – świętej góry Ormian. Ten wygasły wulkan jest tajemniczy jak kobieta. Rzadko pokazuje się w całej okazałości, czasem tylko przelotnie odsłoni swoje wdzięki. Natomiast jak już zrzuci z siebie ciężkie chmury to WOW!
Ararat liczy 5137 m n.p.m. Góra ma ogromne znaczenie dla Ormian i jest najważniejszym symbolem kraju, mimo, że leży po stronie tureckiej. Ararat znajduje się także w godle państwowym Armenii. Pewna anegdota głosi, że Turcy zwrócili się kiedyś do Ormian z prośbą, aby ci zmienili godło, bo Ararat nie należy do Armenii. W odwecie Ormianie odpowiedzieli, że wobec tego Turcy mają natychmiast oddać ze swojej flagi księżyc, bo też nie jest ich własnością.
Tajemnicze chaczkary w Armenii – czym są?
Czym są chaczkary? To unikatowe, bogato rzeźbione płyty kamienne, które znajdziesz niemal na każdym kroku w Armenii. Chaczkary wznoszono w celach wotywnych lub dla upamiętnienia zmarłych. Są bogato zdobione i przedstawiają rozmaite ornamenty, postacie świętych, zwierząt lub roślin. Większość chaczkarów zrobiona jest z tufy czyli wulkanicznej skały, w której łatwo się rzeźbi.
Chaczkary dzielą się na dwie części: powyżej krzyża rzeźbi się to, co bliżej nieba, poniżej – to, co bliżej ziemi. Tylko krzyż łączy to co ziemskie i boskie razem. Szacuje się, że w Armenii jest ponad 50 tysięcy chaczkarów i jeśli wierzyć historiom – nie znajdziemy dwóch takich samych. Piękny cmentarz z najstarszymi płytami kamiennymi znajduje się w wiosce Noratus, niedaleko jeziora Sewan. Warto zwrócić uwagę, że na cmentarzu wszystkie chaczkary zwrócono zdobieniami w stronę zachodnią. Według wierzeń są one przygotowane na przyjście Jezusa, który ma nadejść właśnie z zachodu.
Świątynia Garni w Armenii
To całkiem niezwykła świątynia w Armenii. Swoim wyglądem przypomina Partenon i jest to jedyny budynek klasyczny, jaki zachował się na terenie kraju. Sama świątynia nie robi tak wielkiego wrażenia, jak jej zachwycające położenie. Soczysta zieleń pobliskich wzgórz oraz głęboki wąwóz rzeki Azat tworzą krajobraz żywcem wyjęty z opowieści o biblijnym raju. Zasiedziałam się tam trochę, patrząc jak słońce przeciska się między kolumnami świątyni, a trawy na wzgórzach przybierają różnobarwne odcienie.
Monaster Norawank w Armenii
Norawank to według mnie najpiękniejsze miejsce w całej Armenii. Już sama droga do monastyru dostarcza wielu emocjonujących wrażeń! Ściany wąwozu rzeki Arpa, który prowadzi do monastyru wydają się spadać nam na głowę. Skały są tu czerwono-rudo-piaskowe, a sam kompleks klasztorny zjawiskowo wpasowuje się w ten krajobraz.
To, na co warto zwrócić uwagę podczas zwiedzania Norawank to detale. Zagadkowe rzeźby nad wejściem do kościoła i tajemnicze chaczkary wokół kompleksu rozpalają zmysły:) Klasztor Norawank znajduje niedaleko wsi Areni. Słynie ona z najstarszej na świecie infrastruktury do wytwarzania wina. Produkowano je tutaj już 6 tys. lat temu! Gorąco polecam zakup wina z owocu granatu! To moje największe armeńskie odkrycie:)
Armenia – zakochacie się w tym kraju na milion procent!
W Armenii mówią, że Bóg zostawił Ormianom tylko kawałek górzystej ziemi, bo spóźnili się na rozdawanie co lepszych części świata. Ich sąsiedzi Gruzini podobno też się spóźnili, ale że są uparci to wywalczyli ten ładniejszy skrawek raju. Czy faktycznie ładniejszy? Armenia nie jest tak zróżnicowana jak Gruzja, ale ma swoje niepowtarzalne walory. Mało tu jeszcze masowej turystyki, a dużo ludzkiej serdeczności, pięknych krajobrazów i intrygujących historii. Do tego pyszna kuchnia i kawiarniane życie w Erywaniu.
Jeśli nie wiecie gdzie się wybrać w kolejną podróż, to mam tylko jedną radę – pakujcie plecak, bo Armenia na Was czeka!
Spodobał się Wam mój wpis? Będzie mi miło, jeśli go skomentujecie lub puścicie dalej w świat!
A jeśli macie ochotę:
a) pośmiać się, podyskutować i zainspirować się do podróży – zapraszam Was jakże pięknie na mój fanpage na FACEBOOKU
b) pooglądać zdjęcia z drogi i sprawdzić, jak wyglądają nieprofesjonalne instastories- znajdziecie mnie na INSTAGRAMIE
30 komentarzy
Armenia ma jeszcze to do siebie, że gdy spotkasz Ormianina w świecie, to on ci cała historię kraju wyłoży, znienacka wyciągnie skądś mapy historyczne (!), zwoła z okolicy innych Ormian (gdzie oni się kryją? Są wszędzie, jak motocykliści). Jeśli powiesz, że wiesz, że Armenia jest pierwszym krajem, która przyjęła chrześcijaństwo, jako religie państwową, to masz ogromnego plusa. Jeśli natomiast powiesz, że kochasz Serja Tankiana i System of a Down, to już jesteś ich. A jeśli potrafisz zaśpiewać po ormiańsku, to już nic więcej nie musisz – jesteś idolem, wielbi cię tłum.
Bardzo chcę wrócić i zgłębić trochę bardziej tę trudną historię. Ludzie mnie tam urzekli maksymalnie !<3
Byliśmy w Amernii przez 2 dni – wiem, że o wiele za krótko, ale podczas pobytu w Gruzji chcieliśmy koniecznie zobaczyć widok na Ararat z Erywania. Dzięki temu wiem, że chcę koniecznie wrócić do tego kraju na dłużej 🙂
Armenię odwiedziłam w 2011, gdy mieszkałam w Gruzji. Miałam też dużo ormiańskich znajomych. Twój post i zdjęcia wywołały falę cudownych wspomnień. Nie zapomnę wina z granatów!
Wino z granatów to mój hit nad hitami 😀
Oglądając te zdjęcie wydawało mi się, że jestem gdzieś w Europie a nie w Azji. A zdjęcia rynku przypominają mi Marakesz 😊
Zazdroszczę 😍 cudowne zdjęcia prezentujące przepiękne miejsca.. 😎
Nigdy nie myślałam o Armenii, jako o celu na podróż, ale Twoje zdjecia, to jakaś magia! Jestem całkowicie zauroczona i wpisałam Armenię na listę krajów do odwiedzenia.
A jak wychodzi Armenia w.porownaniu do Gruzji jeśli chodzi o koszty? Podobne? Taniej?
Taniej zdecydowanie w Armenii:)
Jakie piękne widoki, że ja jeszcze nie zdecydowałam się na odwiedzenie Armenii
Zawsze tylko przejazdem, a w końcu chciałoby się tak na spokojnie złapać klimat, pozwiedzać, poznać kulturę. Trzeba będzie to nadrobić. 🙂
Akurat wczoraj oglądałam relacje z wyjazdu jakiś backpackerow do Armenii a tutaj Twój post, może trzeba pomyśleć o tym miejscu bardziej serio. Zdecydowanie zachwyca swoimi krajobrazami i tą wciąż nieskażona naturą. Czuje się zachęcona, może następny urlop…
Myślę, że będziesz zachwycona! 🙂
Ale oszustwo, skąd tam tyle zieleni? 😀 Co do merytum, też jesteśmy pod wrażeniem, głównie ludzi i ich historii! Armenia wzięła nas po prostu z zaskoczenia, kulinarnie, sakralnie, widokowo też.
Pokuszę się nawet o stwierdzenie, że jest ładniejsza, niż Gruzja 🙂
Maleńkie sprostowanie. Basturma to nie kanapka, tylko rodzaj kiełbasy obtoczonej w przyprawach. 😉 Bardzo popularna zwłaszcza na Nowy Rok. Jej jedynym minusem jest to, że jest tak aromatyczna, że pachnie się po niej przez trzy dni. 😀 „Zupa jogurtowa” z kolei to spas, przygotowywany z macunu, który, chociaż jogurt przypomina, to z pewnością nim nie jest (a przynajmniej nie próbujcie tego sugerować Ormianom :P). Z Churchillem też jest śliska sprawa, bo w Araracie twierdzą, że to był ich koniak. Jednak prawda jak zwykle leży po środku – koniak Churchillowi dostarczała nieistniejąca już Yerevan Factory. Z Araratem per se z kolei to jest taki problem, że najlepiej widać go jesienią i wiosną, często pokazuje się też zimą po południu, w pogardzie mając sezon letni. Widocznie nie lubi turystów. :c
A to dziękuję za dopełnienie, bo zbierałam informacje na miejscu i może coś źle zrozumiałam ?:) No Ararat i Noy mają swoje racje 😀
Oh! Ja już się zakochałam…w Twoich zdjęciach i słowach. Prawie jakbym już tam była…jadła i piła. Jeżeli będę miała tylko możliwość chętnie się tam wybiorę!
Bardzo dziękuję za miłe słowo:)) Mam nadzieję, że kolejne wpisy również znajdą u Ciebie uznanie 🙂
Łatwo zatracić się w takich widokach, łatwo stracić dla nich głowę 🙂
Koniecznie za chleb, który się wypieka w takich ogromnych piecach jak waza, tylko nie pamiętam jak się nazywa, ale bardzo smaczny! No i za wino:) maja się czym poszczycić
Pięknie pokazałaś Armenię.
Jest tam wszystko,co uwielbiam. Dawno już jest w moich planach podróżniczych.
Byłam dwa razy w Iranie, ale to inna egzotyka.
Bardzo dobry post!
Pozdrawiam-)
Och zazdroszczę Ci Iranu <3 Teraz trudniej będzie nam wjechać do tego pięknego kraju, ale wciąż jest on na mojej najbliższej liście marzeń 🙂
Armenia jeszcze przede mną. Ale za to e tym tygodniu lecę pierwszy raz w życiu do Gruzji.
O, to czekam na Twoją relację z Gruzji 🙂 Jestem ciekawa, jak ją odbierzesz 🙂
Świetny tekst! Czytałam z wielką przyjemnością. Język, treść, ciekawostki, zdjęcia – wszystko na tak! Do Armenii mnie ciągnie, bo faktycznie na tle Gruzji wypada bardzo intrygująco. Ile trwała podróż całkowicie?
Emilka, bardzo dziękuję za takie miłe słowa! Jest mi niezmiernie miło, że tekst Ci się spodobał:) W Armenii byłam 5 dni, ale chcę wrócić na dłużej kiedyś 🙂
Byłam w Armenii 3 lata temu i totalnie mnie oczarowała! Może niekoniecznie Erywań, o którym piszesz na początku, ale na pewno wszystkie monastyry i te nieziemskie widoki! Pod tym kątem Armenia naprawdę ma się czym chwalić, zwłaszcza, że jest dość różnorodnie, inaczej na północy, inaczej na południu. I na koniec najważniejsze – moje ulubione gorące źródła! Byłaś na jakiś? Dalej są tak łatwo dostępne?
Powiem szczerze, że Armenia urzekła mnie bardziej niż Gruzja i mam ochotę wrócić 🙂